Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2009, 14:14   #60
Artonius
 
Artonius's Avatar
 
Reputacja: 1 Artonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwu
Szedłem przed siebie. Nigdzie nie spotkałem żywej duszy. Tylko ciała poległych obrońców bądź napastników. Już wszystkich wybili?! Koniec walki? Czyżbym za długo siedział w karczmie i pił piwo? Na orczą tępą głowę! Ja chcieć tłuc!!
Szedłem dalej. Szedłem przed siebie. Cały czas szedłem i cały czas nic. Schowałem broń, zaczynając powątpiewać czy spotkam tu kogokolwiek. Wreszcie coś usłyszałem. Jakże błogo się poczułem słysząc w końcu oznaki życia w oblężonym mieście. Na nieszczęście były to tylko lamentujące kobiety. I wtem przez głowę przeleciała mi szatańska, orkowa myśl. Wyjąłem swe orcze topory i z rozpaczy myślałem o polowaniu. Poszedłem w kierunku słyszanych dźwięków, w kierunku lamentujących kobiet.

Moja broń nie jest prawie wcale zakrwawiona. Nawet nie ma po co jej myć po walce. Tak nie może być! Przecież to oblężenie! To wstyd pokazać się potem z taką bronią. Wszyscy pomyślą, że ja, Zorg, wojownik ork, uciekałem od walki! Że schowałem się jak tchórz! Tak nie może być! Zapolujmy na kobiety, krew to jak każda inna. Zapewne i tak chcą dołączyć do swych poległych mężów i kochanków, a ja nie odmówię damom w potrzebie. Zapolujmy! Może nawet na jakąś dziewice trafie.

Płacz był coraz głośniejszy, coraz lepiej słyszalny. Z każdym krokiem moja niepewność rosła. Zabijać kobiety? Przecież to nie godne prawdziwego wojownika. Co jeśli ktoś mnie zobaczy. Nie, nie mogę tego zrobić. Nie tego szukam w tym mieście. Powinienem się wstydzić takich myśli. Odwróciłem się i pobiegłem w innym kierunku. Biegnąc po nieznanym mieście trafiłem na ślepy zaułek gdzie zobaczyłem wykrwawiającego się obrońcę. Jeszcze oddychał, jednak z bólem. Grymas bólu wykrzywiał mu twarz. Widziałem, że rusza ustami. Podszedłem bliżej aby usłyszeć co mówi.
- Dobij mnie!! Proszę dobij mnie!
Stałem nad nim z moimi toporami. On błagał o to, żebym go zabił, żebym zakończył jego cierpienia. Byliśmy tylko my dwaj. Spojrzałem na wielką plamę krwi wokół niego. Tak, tego mi potrzeba. Podniosłem obydwa topory nad siebie i zamachnąłem się z całej siły. Wbiły się one głęboko w pierś konającego, przebijając się na wylot. Wyjąłem je mocnym szarpnięciem. Krew trysła z ciała. Odrzuciłem je na bok. Dokładnie wymoczyłem topory w plamie krwi. Teraz dobrze wyglądały.

Wtem rozległ się róg wojenny. Miasto zostało obronione, a ja stoczyłem zaledwie jedną walkę. Na dodatek znalazłem się w opustoszałej części miasta, nie miałem pojęcia, gdzie dokładnie jestem. Zgubiłem się w tych uliczkach. Wyszedłem ze ślepego zaułka próbując odnaleźć drogę z powrotem do karczmy.
 

Ostatnio edytowane przez Artonius : 19-07-2009 o 14:17.
Artonius jest offline