Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2009, 14:44   #172
MigdaelETher
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Jolka siedziała na zimnej posadzce, kurczowo obejmując kolana ramionami, trzęsła się z zimna, które wdzierało się do jej wnętrza przez cieniutki materiał ubrania, ze strachu i ogromnego napięcia. Co róż wracały obrazy, uczucia...słowa. Nigdy wcześniej nie doświadczyła czegoś podobnego, na czworakach podpełzał do swojej torebki, która leżała gdzieś pod murem. Drżącymi palcami wyciągnęła podręczny szkicownik i ołówek. Wobec takich przeżyć i doznań artystyczna dusza Jolki nie mogła pozostać obojętnia.
Kilkoma wprawnymi ruchami naniosła na papier projekt instalacji o roboczym tytule "Jude raus!". Miały ją stanowić dwa rzędy manekinów. Trzy z nich odziane w niemieckie mundury miały dzierżyć wyposażoną w bagnety na których zawisną, przebite nimi trzy pozostałe, kobieta, mężczyzna, a pośrodku dziecko... całkiem nadzy. Jolka tworzyła. Na ich brzuchach będzie trzeba wyciąć gwiazdy Dawida... tak koniecznie i poprawić ich kontury sztuczną krwią. Foto komórka, dziecko będzie działało na fotokomórkę. W momencie, kiedy widz zbliży się do instalacji zacznie ono wołać: Mama...Mama..., a potem rozlegną się strzały z karabinu!
Jolka zlana zimnym potem odłożyła szkicownik i rozejrzała się dookoła, była sama, gdzie się wszyscy podziali? Opierając się o chropowatą ścianę powoli wstała, dotkliwy skurcz łydki, zgiął ją w pół. Zaklęła siarczyćie i kiedy tylko odzyskał władzę nad nogami biegiem ruszyła do zajmowanego przez nich pokoju.

Jakie było jej zdziwienie, kiedy z impetem otworzyła drzwi. Na środku pokoju leżał ten biedny, Eutanatos, prawdziwa ofiara losu. Trząsł się jakby dostał ataku padaczki, wszędzie w koło było pełno krwi, a nad nim pochylona Hermetyczka, wymierzała mu kolejne siarczyste policzki... W pierwszej chwili Jolka sądziła, że przerwała tej dwójce sesje sado-maso, co jak co, ale po nich nie spodziewałaby się czegoś takiego... Dopiero po chwili dotarło do niej co tu tak naprawdę zaszło. Gorączkowo sięgnęła do torby i zaczęła na oślep macać w poszukiwaniu papierosów. Kiedy tylko wypały jej w ręce, trzęsącymi się dłońmi włożyła jednego z nich do ust, łamiąc go przy tym nieco i odpaliła.




Odepchnęła przerażoną Dagmerę.

- Z drogi! - krzyknęła, po czym zaciągnęła się papierosem i przywarła wargami do sinych, zbroczonych krwią ust Grzesia.*

Jej umysł otworzył się, zaczęły przez niego przepływać kojące obrazy, złote łany zbóż kołyszące się na wietrze, mewa szybująca nad gładką, morską taflą, śmiejące się dzieci na karuzeli, opychające się różową watą cukrową. Jola próbowała wlać to wszystko w umysł Eutanatosa, uspokoić go, bo tylko w ten sposób mógł się wyrwać z wyniszczającego go transu.

- Książę z bajki to to nie jest. - na dźwięk piskliwego głosiku, Jola podniosła głowę i spojrzała wprost w nabazgrane kredką świecową oczy królewny Zofii.



- Też sobie wybrałaś czas i miejsce...- syknęła wściekła Kultysta wycierając umazane krwią usta - Poza tym, to nie tak jak myślisz... malowana zołzo.

Jolka nie wstając z podłogi, przesunęła się tak aby oprzeć plecy o ramę łózka. Zaciągnęła się, prawie już wypalonym papierosem i patrzyła jak oddech Grzegorza powoli uspokaja się i chłopak zaczyna odzyskiwać przytomność. Kiedy Eutanatos otworzył oczy, do pokoju wpadł Adrian ze swoim nieodłącznym dodatkiem w postaci gadającego Lucjana. Chwile później cała czwórka, plus pies oczywiście, zastanawiała się czym jest ta cholerna książka i skąd wziąć. Jolka jakoś nie wierzył, że upiór starego Breslauera jest takim bibliofilem. Żeby porywać dość potężną Przebudzoną, tylko dlatego, żeby zmusić ich do odzyskania jakiejś zwykłej książki?! Za tym musiało stać coś więcej!

- Co teraz zrobimy? - zapytała wpychając sobie w usta kolejny kawałek czekolady, Zofia wciąż siedziała przy niej, co chwila poprawiając fałdy wściekle różowej sukienki.

- Hmm, jak nie jest obrzygany, to jest całkiem do rzeczy - rysunkowa kreatura puściła porozumiewawczo oczko do dziewczyny.

Jolka spiorunowała wzrokiem powietrze koło siebie.

- A tak poza tym, jak się czujesz? - z jej pytania do Grześka wyzierała prawdziwa troska.

* Umysł
 
__________________
Zagrypiona...dogorywajÄ…ca:(

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 19-07-2009 o 22:43.
MigdaelETher jest offline