Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2009, 17:05   #7
stibium
 
stibium's Avatar
 
Reputacja: 1 stibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwustibium jest godny podziwu
- Pozwoli pani, że zaproponuję wino i posiłek. Straż stawia.

To rzut monetą zadecydował o tym, że przyjęła propozycję Reissa. Owszem, zdążyła mu się dobrze przyjrzeć, gdy pyskował straży, ale smukłe chłopaki z ferajny jak on nie były jedyną kategorią, w kontaktach z którą wolała zdać się na Tymorę. Złota moneta z lwem z rodzinnych stron podjęła za nią ostatnio chyba wszystkie decyzje, łącznie ze spędzeniem w tej dziurze jeszcze paru tygodni po tym, jak swoją lutnię wymieniła na cholerną poobijaną bałałajkę... Zawsze to wygodniej narzekać po knajpach na brak fartu, niż przyznać, że kariera stanęła w martwym punkcie, a jeśli się śpiewa, to stare kawałki szczurom lądowym udając południowy akcent akurat wtedy, gdy karczmarz potrzebuje odpowiedniego tła, by opchnąć drogo dostawę piwa z Cormyru. Południowy dlatego, że w Moście Archen faktyczny cormyrski akcent Cynry w ogóle nie zostałby zauważony.

- Słeszną ma liniję tetejsza strażi, oferojąc wino miast tych popłoczyn po piwie, panie Reiss. Cynra Oedevren, miło mi – odpowiedziała minstrelka, rozpędziwszy się, zagadując z umówionym wcześniej z karczmarzem akcentem. – To znaczy… Niech to szlag, sam widzisz, jak to jest, w obcym kraju robię za dodatek do „Cormyrskiego półciemnego”, biegam w bufiastych błękitnych rękawach i szczebioczę jak wiejski grajek z festiwalu chmiela. No, ale musisz przyznać, że udało mi się na scenie przemycić parę niezłych tonów… panie – poprawiła się, widząc, że rozmówca przygląda się, jak zawiesza na krótkim łańcuszku u ucha przewierconą monetę, którą jeszcze przed chwilą rzuciła – To Złoty Lew, błyskotka, wszystkie moje oszczędności i wyrocznia zarazem. Szczęśliwie, rozmawiam z oddelegowanym Straży, więc nic mi nie grozi – dodała z kwaśnym uśmiechem i wzięła do ręki swój kielich, właśnie podany przez karczmarza. – To sembijskie wino? Zaraza…

Przegryzając chleb i ser słuchała nawet dowcipnych, ale jednak przechwałek Reissa. Pamiętała, żeby otwierać szeroko oczy i przechylać głowę, lecz chyba polubiła pewnego siebie złodziejaszka, bo zaraz zaczęło to przychodzić naturalnie… Konrad skupiał się w rozmowie przede wszystkim na sobie, ale dawał sobie czas, by uważnie przyjrzeć się dziewczynie i właściwie nie wiadomo było, co przyciąga jego spojrzenie: blask niesfornych włosów barwy zachwalanego na scenie cormyrskiego półciemnego, czy raczej złota moneta o sporej chyba wartości przytroczona do ucha pieśniarki? Cynra odsłoniła zęby w zuchwałym uśmiechu i gdy tylko Konrad napomknął o obwieszczeniu straży, podchwyciła temat:

- To jasne, może i marnuję się w tej mieścinie, ale los się do mnie chyba wreszcie uśmiecha. Ta cała sprawa z wykopami Hermana, to brzmi ciekawie. Tak, na razie wszystkie ciekawsze plotki to te o łapówkach za skład, ale coś mówi mi, że to większa afera…

Oczy dziewczyny zabłysnęły, gdy zaczęła mówić, ale w duchu śmiała się z całej tej historii. W końcu co też mogło wyleźć z piwnicy starego kupca?

- Może ten cały potwór to żadna bujda? Jeśli tak, już widzę afisze w kolejnych miastach, Cynra Oedevren, zachwycająca minstrelka z Suzail, albo, niech będzie nawet i z Mostu Archen, w trasie z pieśnamii wybrzeża i absolutnym przebojem, opowieścią o potworze z lochów… Panie i panowie, pijcie dużo piwa, przybywajcie tłumnie i radujcie się, bo drugiej takiej szansy nie będzie! Ha, choćby ten potwór był przerośniętym szczurem, na jego plecach trzeba przewieźć się daleko, zwłaszcza, że w mieście bardów jak na lekarstwo.

Cynra zarzucała teraz swojego towarzysza potokiem słów, ale ten słuchał spokojnie, sięgając tylko do sakiewki z emblematem straży, by kielichy nie stały puste.

- Rozgadałam się, Konradzie, ale wypij ze mną za to, żeby bestia zgłodniała do jutra, bo ja wybieram się przyjrzeć chudopachołkom z szabelkami i mam zamiar znaleźć tam niezły temat na balladę... Tobie też radzę korzystać z okazji, bo choć impreza to organizowana przez straż miejską, im więcej straży, tym mniej ludzie patrzą na swoje sakiewki. Zwłaszcza gdy z rozdziawionymi gębami gapią się w dziurę w ziemi wyczekując potwora. Ha, przypuszczam, że spotkamy się jutro, a wraz z nami połowa miasta, więc… Zdrowie!
 
stibium jest offline