Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2009, 22:10   #8
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Konrad podniósł kielich z winem w stronę minstrelki.

-Twoje zdrowie. Powodzenia w układaniu pieśni, bo wbrew pozorom w Archen konkurencja jest, mimo to blaknie ona przy Twoim talencie i urodzie. Co sprawiło, że ktoś o takim uroku i umiejętnościach zawitał do naszego małego miasteczka i tej karczmy. Powinnaś raczej grać na dworach królewskich.

-To ładne słowa, ale nie zapominaj, że mam oczy na swoim miejscu. I widziałam, kto przy kontuarze pije za... moje napiwki. Ech, Konradzie, zdaje mi się, że całkiem nieźle cię znam.

„Faktycznie oczy ma na swoim miejscu i to całkiem niczego sobie...”

Konrad napił się znów wina, w przeciwieństwie do artystki uważał je za wyborne. Powiódł wzrokiem po tłumie szukając znajomych twarz, znalazł kilka ale nie te, których szukał. Jego spojrzenie znów padło na Cynre, wbrew temu co minstrela myślała patrzył na nią, nie na monetę. Dziewczyna mu się podobała, cóż... Wiele kobiet mu się podobało i jakby miał łatać za każdą to dnia by mu nie starczyło.

-Ktoś tak spostrzegawczy na pewno zdążył się na mnie poznać. Mimo to ciągle uważam, że powinnaś grać na dworach gdzie doceniliby lepiej Twój kunszt a nie w takim miejscu.

Złodziej upił jeszcze łyk wina i kontynuował:

-Pozwolisz, że będę jutro Tobie towarzyszył?

-Ha, nie mogę chyba zabronić ci ruszyć na ratunek ludowi, czy to jeśli chodzi o potwora z tej.. piwnicy, czy o nadmiar pieniędzy w kieszeniach... Zresztą, chętnie zobaczę jak tacy jak ty radzą sobie u boku zbrojnych.. Jeśli oczywiście odważysz się wejść do lochu.

-Jakże mógłbym stchórzyć na oczach tak pięknej kobiety?

Jako odpowiedź otrzymał tylko uśmiech, rozmyślając o jutrzejszym dniu odpowiedział sam sobie na pytanie, które nie dawno zadał.

„Normalnie, biorąc nogi za pas.”

Łotr i minstrelka gawędzili jeszcze przez chwilę o wszystkim i o niczym. Ot to on spróbował dowiedzieć się co śpiewaczka robi w mieście, to ona wypytywała o jakiś szczegół dotyczący jego. Reasumując, zwykła, miła rozmowa w której rozmówcy z przyzwyczajenia starali się czegoś o sobie dowiedzieć. Kot w końcu z uśmiechem powoli wstał od stołu.

-Dziękuje za rozmowę, to jak była interesująca można chyba tylko porównać do Twojej urody i intelektu, nie wiem czy najbieglejszemu bardowi starczyłoby słów by je opisać. Niestety sprawy natury... prywatnej zmuszają mnie do jej przerwania. Do zobaczenia jutro rano Cynro.

Na pożegnanie się ukłonił się i pocałował minstrelkę w dłoń.

„Kiedy ostatni raz tak komuś słodziłem... W sumie, to dwa dni temu gdy spotkałem się z tą znajomą Gabriel. Jak jej było… Asael? Asmael? Almael?”

Łotrzyk spojrzał w oczy minstreli i uśmiechnął się na pożegnanie.

„Niech ciebie piekło pochłonie Erwinie. Gdyby nie ty mógłbym kontynuować tę rozmowę, może by się na rozmowie się nie skończyło...”

Z gotowym planem Reiss opuścił karczmę.

„Jeśli braciszek nie skretyniał do reszty kazał komuś mnie pilnować, wynajął pewnie jakiegoś złodzieja lub posłał któregoś dyskretnego ze swoich.”

Plan łotra był prosty, najpierw postanowił sprawdź czy go śledzą i w ilu w tym celu zaczął krzątać się po mieście. Najpierw zaszedł do innej karczmy gdzie wypił piwo i pogawędził ze znajomkami (uszczuplając swoją sakiewkę), później poszedł przejść się po mieście, przechodząc obok domu publicznego przystanął na chwilę jakby się zastanawiał czy nie skorzystać z jego usług, przeliczył monety i zrezygnowany poszedł do następnej karczmy gdzie został dłuższą chwilę. Właśnie tam spotkał znajomych bardów, wypił z nimi trochę, poflirtował z piękną harfiarką w końcu jednak samotnie, chwiejnym krokiem opuścił karczmę i poszedł w kierunku swego obskurnego mieszkania. Po drodze skręcił w kilka zaułków, normalny skrót jakim zwykł wracać do domu. W jednej z ciasnych uliczek zaczaił się na potencjalnego szpiega. Jeśli uda mu się takowego złapać postara się go obić i ewentualnie trochę pociąć nożem (tak by nie zabić) a jeśli nikt go nie śledził wróci do domu.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline