No, jako że aniołek i diabełek są tym razem zgodni, tako pomijam rzuty tym razem.
***
Walryn biegiem udał się w stronę swojego obozowiska. Ork widząc to przyspieszył nieco. Walryn dobiegł do kotlinki zostawiając orka w tyle o sporą odległość. Miał dość czasu, aby wystrzelić jeszcze bełt, licząc, że jednak jeszcze trafi. Wychylił się, wycelował w biegnącego orka i strzelił. Ork widząc go próbował się uchylić. Zielonoskóry przewrócił się na ziemię z bełtem wbitym w ramię. Krzyczał starając się podnieść, jednak bół był zbyt silny. Walryn zdążył w tym czasie dobyć szabli i dobiec do leżącego przeciwnika.
Stał nad żołnierzem trzymając szablę przy jego szyi. Zielonoskóry wpatrywał się ze strachem w przepełnionego złością Walryna...
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P |