Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2009, 11:01   #17
Charlotte
 
Reputacja: 1 Charlotte nie jest za bardzo znany
Helga rozmawiała z Faethroem całkowicie ignorując obecność trzeciej osoby w komnacie, całkiem wbrew regułom savoir-vivre , a po trosze na złość zwyczajom, obyczajom i zasadom. Rozmawiała z nim, niczym ze swoim rodzonym bratem, którego nie widziała kilkanaście lat – szczerze mówiąc czuła się tak, jakby znali się od dawna... sama nie umiała dokładnie sprecyzować co powodowało takie wrażenia – miła powierzchowność Faethora? Gładkie słówka? Cholera wie co …

Kiedyś ktoś w zasłyszanej przez Helgę rozmowie powiedział
- Odnoszę wrażenie …
- To odnieś je z powrotem
odparł wówczas drugi dyskutant. Helga miała szczery zamiar „odnieść z powrotem” wrażenie, ale jakoś nie mogła. Przez chwilę zastanawiała się kim naprawdę jest Faethor , jego strój zdawał się wskazywać na wojownika czy rangera, ale gładkość mowy pewne wtręty wskazywały na wykształcenie co najmniej pod okiem jakiegoś uczonego …
W pewnym momencie elf potarł bliznę na swoim policzku. Helga uświadomiła sobie, że ten szczegół umknął jej nieprzeciętnej uwadze – być może rozpraszało ją coś innego – Helga szybko domyśliła się co to może być owo „inne” i zdusiła w sobie.

Obserwowała Faethora przez chwilę, ten wydawał się być zatopionym w odmętach swoich wspomnień, oczy miał nieco nieobecne, jego źrenice drgały nieznacznie, jakby na nowo brał udział w dawnych wydarzeniach... Helga się nieco przestraszyła czy to nie aby atak jakowej choroby – miała już do czynienia w swoim niedługim życiu z osobami, które ni stąd ni zowąd padały na ziemię targane drgawkami. Na całe szczęście elf szybko doszedł do siebie i powiedział:
- Strasznie podziałała na mnie ta perspektywa, muszę się starać by do tego nie doprowadzić.
– Spokojnie Faethorze, jesteś bezpieczny. Zrobię co w mojej mocy co będzie potrzeba byśmy wyszli cało z tej historii. Nie ma co się martwić na zapas, póki koło zdarzeń może obracać siła naszych marzeń.
Po chwili Faethor odezwał się:
- Dłonie wojowniczki. Mam nadzieję Helgo że dasz się namówić na ćwiczebną walkę? Uwielbiam szermierkę, zresztą jak wielu moich pobratymców. Wśród mego ludu krąży nawet powiedzenie że nie ma to jak pocałunek po dobrej walce …
Helgę kolejny raz zaskoczyła bezpośredniość rozmówcy, mówić o pocałunku w walce i to przy pierwszym spotkaniu?
– Owszem jestem wojowniczką odparła z uśmiechem może przy chwili sposobności spróbujemy się w mieczu i łuku, choć jestem pewna, że posługujesz się nimi o wiele lepiej niż ja. Wśród ludzi to powiedzenie nie jest aż tak znane – za to mawia się, że wspólny trening pozwala poznać przyjaciela.

- Faethorze ? odezwała się po chwili Helga a Ty, czym się zajmujesz? Strój wskazuje na rangera, ale Twa mowa zdradza dobre wykształcenie … uśmiechnęła się na koniec delikatnie, nie wiedząc czy wypada jej być aż tak bezpośrednią przy pierwszym spotkaniu.
– Kardamon? odpowiedziała pytaniem na pytanie Helga, przez umysł przewinęły się wspomnienia związane z pracą w komorze celnej w Altdorfie. Wielki ceglany budynek, wielki niczym stodoła, zapchany niemożliwą ilością półek i beczek. W każdej z nich różnorodności z całego świata – a i spoza niego. Helga pracowała tam w charakterze ochroniarza dla jednej z kompanii handlowych. Nie raz i nie dwa sprawdzała zawartość paczek, beczek i pakunków, a przy okazji poznała wiele nowych zapachów, smaków. Wiedza ta przydała się jej później w pracy za barem – jak nikt inny umiała docenić szlachetny kolor i zapach wina, cydru czy dobrego miodu. Raz nawet wygrała konkurs na kipera roku. Ale to było dawno … Helga rozmarzyła się przez co jej wzrok był nieco nieobecny. Po chwili wyrwała się z pętli wspomnień i odpowiedziała Faethrorowi.
– Kardamon to gatunek byliny, rośnie bodaj w Arabii, z jego nasion uzyskuje się przyprawę o charakterystycznym korzennym smaku i zapachu. Nie wiem czy wiesz, ale kardamon nazywany jest królową przypraw? Królem nazywa się pieprz czasem mówią, że to sól jest królem …
Po chwili rozmowa zeszła na temat miasteczka Hirschenstein. Pierwszy swoją wiedzą podzielił się Faethor, który ku zaskoczeniu Helgi wydawał się wiedzieć na jego temat najwięcej. Być może były to jeno plotki i pogłoski, ale w nich jak mawia mądrość ludu zawsze tkwi ziarenko prawdy.

– Ja z kolei słyszałam, że jedna z klaczy pracująca przy młynie w kopalni cesarskiej oźrebiła dwugłowego kasztanka. Z tego co mówiono źrebię i matka zdechło – jakoś nikt się nie spieszył z udzieleniem im pomocy. A teraz po okolicy biega dziwny dwugłowy, czteronożny potwór, napadający na podróżników i górników. Nie wiem li to prawda bo halfling, który mi to opowiadał był nieco „pod dobrą datą” …

– A pomniała bym. Podobno Tileańczycy kilka lat temu chcieli podkupić jedną z kopalń, ale dzięki staraniom gildii z Altdorfu, podobno przy pomocy samego cesarza, udało się przeszkodzić tym planom.

– W pewnych kręgach mawia się również, że jedna z faktorii Imperialswehry pracuje nad tajemniczym projektem, który ma zapewnić armii cesarstwa niezwyciężoność. Ale czy to prawda, li bujda nie wiem …

Faethor wspomniał coś o pewnym drobiazgu, który go zaintrygował. Helga, jak każda sroczka, zobaczywszy coś błyszczącego w jego ręku, pragnęła rzucić okiem cóż to takiego. Niestety jej zamiary spełzły na niczym – obserwowała jakie książki i jakie strony ogląda elf. Niemal „wlazła mu na plecy” starając się zapuścić „żurawia”. Przy okazji ją samą zaintrygowała jedna ze stron w jednej z ksiąg przeglądanych przez Faethora. Elf w pewnym momencie długim ramieniem sięgnął za głowę Helgi i delikatnie pociągnął ją za kosmyk włosów. Helga natychmiast zareagowała niczym zwolniona cięciwa w łuku – odruchowo i bezwiednie. Szybkość jej reakcji zdziwiła Faethora, który po chwili wrócił do wertowania księgi. Helga nieco zaskoczona jego sztubackimi zalotami i znudzona patrzeniem przez jego ramię odeszła nieco dalej i siadła w jednym z drewnianych foteli. Po chwili postanowiła odpłacić się Faethorowi za pociąganie włosów, niby podeszła do stołu z winem, a przy okazji skubnęła nieco papieru i utoczyła zeń kulkę. Udając, że nic się nie dzieje, wzięła miodu pitnego we dwa kubki i podeszła do Anny. Sprawdziła dyskretnie czy elf nadal czyta, akuratnie Faethor chyba coś znalazł w przeglądanej księdze, bowiem nie zwracał na nic uwagi. Helga sprawdziła czy papierowa kulka leży dobrze w jej dłoni i sprawnym oraz szybkim ruchem rzuciła w kierunku Faethora... natychmiast po tym odwróciła się do Anny udając, że to nie ona i że akurat rozmawia o czymś istotnym...

PAC ! kulka papieru trafiła zamyślonego Faethora prosto w czerep, a dokładniej w ucho. Odruchowo obrócił się sprawdzając kto rzucił owym przedmiotem, ale Anna i Helga rozmawiały akurat i zdawały się nie zauważyć, że coś się stało...
 
Charlotte jest offline