Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2009, 22:29   #322
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Tyburcjusz Pizarro był obecnie zajęty bardziej Dedalem i rozmyśleniami na temat śmierdzi Miji niż Julianem. Zostawił go na samopas co miało opłakane skutki. Pas go nie trafił – widać działał dar., Lecz nim mężczyzna zdążył dobrze rozejrzeć się w sytuacji, już leżał powalony przez Juliana i okładany pieścami. Pizarro nie był nigdy szczególnie gibki czy też silny i zapewne dlatego dal się zaskoczyć Julianowi. Pociemniało mu w oczach, uderzenia były silne. Na tyle, że spowodowały obfity siniec po prawym okiem. Komentarz w myślach Tyburcjusz był dale spokojniejszy: „ledwo co się poskładałem to już mnie atakują”. Kiedy już odespawszy do siebie i chciał podjąć działania – chłopak uspokoił się,jego furia wybuchnęła z pełna mocą i tak samo zgasła.
Tyburcjusz dotknął chłopaka dwoma palcami w okolicy szyi. To wystarczyło aby Julian zwiotczał trochę na modłę kukły. Prawnik strzepnął siebie chłopaka jak natrętna pchłę lecz zarazem podnosząc się pomógł mu wstać. Było to trudne, musiał przejąc większościowy ciężaru Juliana na siebie, chłopak dopiero odzyskiwał władzę w drżących nogach. Wtedy to Tyburcjusz ucałował chłopaka w czoło. Nie było w tym nic z uczucia ale też nie z pragnienia. Symbol, potworny symbol. Usta Tyburcjusza wydawały się kwasem, Julianowi Zrobiło się słabo, zawroty głowy, promieniujący ból na czole, wypalenie, wwiercający się do czaszki... I przeszło. Tak jak chłopak naznaczył prawnika pobitym okiem, tak ten potraktował go czerwonym, piekącym odbiciem swoich ust. Te już zaczęło blaknąć, lecz ile może trwać. Nie było w tym wiele zemsty, więcej pokazania siły. Dalej podtrzymując chłopaka, nachylił się aby porozmawiać z nim.

-Gniew to siła. Pielęgnowałem mój wiele czasu i stałem się przez to silniejszy. Czy nie chciałbyś chłopcze nauczyć się wykorzystywać co w tobie złe? Zwalczać to poprzez wyrzucenie z siebie i pokierowanie przeciwko nieprawym?

Julian dalej płakał, nawet, gdy jego ciało zostało sparaliżowane. Płakał, gdy Tyburcjusz zdjął go z siebie, płakał, gdy go podniósł, płakał, gdy go pocałował w czoło. Pocałunek był okropny, chłopak nie wiedział, co się stało, ale uczucie było okropne.

Na pytanie Towarzysza spuścił głowę, pozwalając, by gorzkie łzy spadały na podłogę pod nim.

- Nie. Nie chcę nauczyć się kierować własnym gniewem, nie chcę z niego uczynić broni- powiedział z trudem, pilnując się, by nie rozpłakać się znowu- Ja tylko chcę… dobry Boże, chcę, żeby Slim żył. Chcę go zabić…

Ostatnie słowa wypowiedział powoli. Nie były skierowane do Tyburcusza, lecz do samego wypowiadającego, który właśnie uświadamiał sobie swoje pragnienia i chęć zemsty, jaka w nim płonęła.

Po udzieleniu odpowiedzi, Julian padł na kolana, skrywając twarz w dłoniach. Uczucia, które w nim się kotłowały, rzeczy, które widział, czyny, których dokonał, to wszystko go przerastało.

- Chryste… co się ze mną dzieje?

Tyburcjusz odsunął się od chłopaka, nie dotykał go. Stał wyprostowany jako stal spoglądając na Juliana. Nie było w nim litości, żalu za niego. Natomiast przypomniało się mu coś innego. Pamiętliwy anioła który obiecywał mu wszystko za padnięcie na kolana. Stary zwyczaj, być może starszy od Boga i czasu. Tyburcjusz uśmiechnął się w kacie ust kiedy Julian klęczał przed nim.

-Kleknąłeś przed moim obliczem więc nie mów mi o Chrystusie. Julianie, za pokłon masz to co pragniesz. Julianie, dostaniesz to!

Sam nie był do końca pewien czy blefuje. Tyburcjusz odszedł od Juliana. Jego słowa mogły wydawać się prawdziwe, miał w sobie iskierkę mistycyzmu, a i sam był wybornym kłamcą. Pytanie czy chłopak połknął haczyk?
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest teraz online