Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2009, 20:23   #64
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Stawiasz mnie w nieco kłopotliwej sytuacji, Mefistofelesie - powiedział Guun do mężczyzny. - Mnie nie wciśniesz bajeczki, że pomagasz z dobroci serca. Ale zgadzam się. Wynośmy się stąd nim przybędą łowcy niewolników tej maszkary, Ugbara. A tak przy okazji, czym on jest?
- Satyrem - odparł Mefistofeles. - Masz rację chłopcze. Chodź ze mną. Pogadamy później.
- Zaczekaj! - zakrzyknął badacz do owijającego się płaszczem mężczyzny. - Co z nią? Czy nic jej nie grozi?
- A co Cię to obchodzi? Przecież poznałeś ją niedawno, nic Cię z nią nie łączy, prawda?
- Łączy - niespodziewanie odparł Guun. - Ona ma coś co jest mi potrzebne. Teraz! Rozumiesz?
- O czym mówisz? O tym wisiorku, który zrzuciłeś w rozpadlinę?
- Tak. To Talizman niezbędny aby wejść do Płomiennej Doliny w Środkowej Krainie. Jest mi potrzebny...
- Daj sobie spokój! - brutalnie przerwał Mefistofeles. - I tak był fałszywy. Ja wiem, gdzie zdobyć coś takiego. Nie marną podróbkę ale oryginał...
- Tak? I pewnie to też zdradzisz mi zupełnie za darmo - ironicznie spytał Guun.
- No niekoniecznie - odpowiedział Mefisto. - To jak? Idziesz czy nie? Bo popychadła Ugbara już są całkiem blisko. Spójrz!

Wskazał ręką w kierunku, z którego przyszli Guun i czarodziejka. W oddali widać było zbliżających się łowców niewolników. Ich sylwetki rosły w zastraszającym tępie. Guun przyjżał się uważniej, starając się policzyć ilu ich jest. Doliczył się co najmniej dziesięciu.

I na co ich liczę? - pomyślał. - Przecież i tak nie mam wyboru. Walczyć nie będę bo nie umiem. Elltharion leży tam w rozpadlinie, nie wiadomo czy żywa czy martwa. Moją jedyną nadzieją jest teraz ten nieznajomy. Ciekawe gdzie mnie zabierze?

- Chodźmy. Czas nagli - jakby w odpowiedzi odezwał się Mefistofeles i szczelniej owinął długim płaszczem. Guun ruszył za nim. Niespodziewanie po trzech krokach, Mefisto stanął w miejscu i machnął połą płaszcza. Znikąd pojawił się dym, który zaczął się kłębić wokół nóg obu mężczyzn. Wznosił się ku górze i już po chwili Guun nie widział nic poza szarym tumanem. Zrobiło się strasznie zimno. Badacz miał poczucie jakby ziemia usunęła mu się spod nóg i teraz dryfuje w nicości. Rozejrzał się wokół ale nie dostrzegł niczego, poza wciąż kłębiącym mu się przed oczami oparem.

- Ha ha ha ha haaaa! - usłyszał z wielkiej odległości śmiech. - Jeszcz chwila i będziemy na miejscu! Cierpliwości....

Nagle dym się rozwiał i Guun zamarł z przerażenia. Wokół niego nie było nic. Zupełna, czarna i lodowata pustka. Czuł, że leci przez tą pustkę z wielką prędkością, jednak nie w żadnym konkretnym kierunku. Nie było kierunków. Nie wiedział ile czasu leci. Nie było czasu. Nigdzie nie dostrzegł swojego towarzysza podróży. Nie było nic. Jego też nie było...

Nicość została ponownie przesłonięta przez szary opar. Zaraz też Guun poczuł, że ktoś jest obok niego, a temperatura gwałtownie wzrasta. Po chwili wyczuł twardy grunt pod nogami.

- No to jesteśmy na miejscu - powiedział Mefistofeles, odchylając gwałtownie połę płaszcza. Zaśmiał się. - Jak minęła podróż?

Dym rozwiał się i Guun mógł ocenić, gdzie się znalazł. Stali w niewielkim pomieszczeniu o pobielonych ścianach, które w całości było wypełnione skomplikowaną aparaturą. Na stole stało kilka moździerzy, w kącie pykał miedziany alembik. Tuż obok niego stała waga. Na ścianach, na szerokich półkach spoczywały pojemniki z różnokolorowymi płynami i proszkami. Z sufitu zwieszał się wypchany stwór, którego gatunku Guun nie był w stanie określić. Mefistofeles podszedł do wielkiej księgi, którą otwarł na chybił trafił i zaczął wodzić palcem po tekście.



Jestem w jakimś laboratorium alchemicznym. A więc on jest alchemikiem, poszukiwaczem kamienia filozoficznego i nieśmiertelności. Jestem ciekaw co będzie chciał w zamian za swoją nieocenioną pomoc - zastanawiał się Guun wodząc oczami po bogato wyposażonym laboratorium.

- A więc jesteś poszukiwaczem Korony Władzy, tak? - zapytał znad księgi Mefistofeles. Było to pytanie retoryczne, gdyż zaraz sam sobie odpowiedział. - Też kiedyś nurtował mnie ten problem. jednak doszedłem do wniosku, że to mżonki i banały. Po cóż sobie zaprzątać tym głowę, gdy świat pełen jest ciekawszych problemów. Na przykład nieśmiertelność... Albo migracja dusz... Co o tym sądzisz?

- Nic - odparł, jak zwykle szczerze Guun. - Nie mam powodów aby się nad tym zastanawiać. Chociaż nieśmiertelność jest chyba możliwa. Posiadacz Korony mógłby sobie takie coś zafundować. Przydałoby mu się, gdyby chciał zdobyć panowanie nad całym światem lub nieskonczoną ilością światów... Nie masz tam, w tej swojej księdze napisane ile jest światów?
- Nie i z kolei mnie ten temat nie interesuje. Powiedz mi dlaczego szukasz Korony? Odpowiedz szczerze, gdyż będę wiedział kiedy kłamiesz...
- To proste. Chce panować nad światem! Być wszechwładnym panem i bogiem, uwielbianym przez rzeszę wyznawców. Chcę by się mnie obawiano i składano mi hołd! Aby wszystko czego sobie zażyczę było na moje skinienie! Tego pragnę odkąd wyczytałem w jakimś zakazanym inkunabule o Koronie Władzy! To mój cel i moje marzenie! I zrobię wszystko aby to osiągnąć!
- Wszystko? Jesteś pewien tego co mówisz? - zapytał Mefisto, podejrzliwie patrząc na Guuna. Jego oczy lśniły dziwnym blaskiem.
- Tak! - bez wahania odpowiedział badacz. - Wszystko.
- Doskonale. W takim razie pomogę Ci. Wyślę Cię z powrotem do Wewnętrznej Krainy, gdyż musisz wiedzieć, że teraz znajdujemy się w nieco innym miejscu, można by powiedzieć, że w miejscu poza czasem i przestrzenią, na szczycie góry, która swym wierzchołkiem sięga nieba a swoje korzenie ma u podstaw ziemi. Dam Ci także worek złota, gdyż jak wiem nie jesteś zbyt bogatą osobą. Złoto zawsze się przyda, nieprawdaż? Co więcej wskażę Ci osobę, która ma Talizman. Prawdziwy Talizman, nie marną imitację. Jak od niej ten Talizman zdobędziesz, to już nie moja sprawa. Może kupisz, może ukradniesz, a może zabijesz ją i weźmiesz wisiorek, nie mój problem. Jesteś zainteresowany?
- A co chcesz w zamian za te wszystkie dobrodziejstwa, jakimi mnie obdarzasz? I kim jest posiadacz Talizmanu? - spytał Guun, najwyraźniej zainteresowany propozycją Mefistofelesa.
- Zgadzasz się? - Mefisto wyczuł intencje badacza. - Świetnie. Otóż w zamian za moją pomoc, tą już otrzymaną i tą, której Ci udzielę chcę jednej rzeczy. Duszy. Twojej. Ale nie teraz. Zjawię się u Ciebie jak już zdobędziesz swoją upragnioną Koronę Władzy i wszystko co z tym się wiąże. Wtedy chyba już nie będziesz potrzebował swojej duszy, co?

Zurro! Co robić? Co robić? - zastanawiał się gorączkowo Guun, ale chyba od początku znał odpowiedź na nurtujące go pytanie. - Gdy będę miał wszystko to na co mi dusza? A czy bogowie mają dusze? Chyba nie, bo po co? Mają przecież do dyspozycji tysiące dusz swoich wyznawców. A może duszy nie ma? Czy widział ktoś kiedyś duszę? Po śmierci człowiek zamienia się w dym lub pył. Potem nic nie ma. Chyba. Na pewno nie ma, więc na co mi dusza. A zresztą, gdy będę miał Koronę to Mefisto mi nie straszny. Niech wówczas przychodzi to zmuszę go do uległości!

- Tak. Zgadzam się na Twoją propozycję. Pomoc w zamian za duszę - zadeklarował Guun. - Więc kto ma Talizman?
- Nie tak szybko - Mefisto uśmiechnął się pokazując rząd ostrych, śnieżnonbiałych zębów. Spod płaszcza wyciągnął rulon pergaminu i pióro. Rozwinięty rulon położył na stole, a pióro podał Guunowi. - Podpisz tutaj... to nasza umowa... Krwią...

Guun wziął pióro, ukłuł się w opuszek palca i własną krwią podpisał zapisany drobnym makiem pergamin. Oddał pióro i possał zraniony palec. Mefistofeles, wyraźnie zadowolony z siebie zwinął pergamin i schował go za pazuchą.

- Umowa stoi. Talizman ma wódz plemienia leśnych elfów, Quormienthellion Elsandunne, mieszkający w Starożytnym Lesie. A oto Twoja torba złota. Czas na Ciebie... - Mefistofeles podał Guunowi worek wypełniony monetami, uścisnął mu rękę na pożegnanie i machnął połą płaszcza. Wszystko zniknęło...

- Do zobaczeniaaaaaaaaaa.... - usłyszał jeszcze Guun lecąc ponownie przez wszechogarniającą pustkę.
 
xeper jest offline