Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2009, 01:52   #18
Angrod
 
Angrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Angrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie coś
Sante nie był raczej nigdy z Hadrianem w bliskiej przyjaźni. Ziemie Niczyje są na tyle rozległe, że ich jednostki skrzyżowały się dwa, może trzy razy. Jednak nawet po takiej przelotnej znajomości, mógł powiedzieć o rycerzu, że to dobry kompan i odważny żołnierz. Z zasłyszanych historii Hadrian mógłby rzec, że wręcz brawurowy. Dowojował się oddziału podobnych jemu desperatów nie mających nic do stracenia, za to wiele do zyskania. Szybko zaczęło być o nich głośno nawet wśród barbarzyńców. Prywatnie Sante nie przypominał żadnego z tych straceńców którymi dowodził. Można z nim było pogadać na każdy temat. No prawie każdy. Jeden był zarezerwowany wyłącznie na stan zaawansowanej nietrzeźwości. Temat ów przesiadywał obecnie prawdopodobnie w swojej kajucie, gdzieś w innej części statku. Hadrian powoli rozważał pozyskanie paru antałków dobrego trunku.

Słodkawy zapach palonych ziół i lekko świszczący oddech Archibalda dobiegł go z prawej strony. Stary rycerz miał interesujące przysposobienie. Kiedy przechadzał się obok grupki młodych strzelców miało się wrażenie, że razem wzięci nie dorównują mu do pięt doświadczeniem, a do tego ma więcej jaj niż oni wszyscy. Nowomodna szlachta gustująca w tego typu używkach, nie wiedzieć czemu, za punkt honoru stawiała sobie, by przy tej czynności jak najwięcej dymu ulatywało ku wszystkim osobom postronnym. Archibald do miana nowomodnego szlachcica w żaden sposób nie pretendował. Hadrian jednak wyczuwał woń fajki daleko poza granicą widoczności dymu. Nie przeszkadzało mu to w żaden sposób, pozwalało nawet lepiej wczuć się w klimat opowieści Sante.

Jeśli coś jest dla wojennych historii niedobre to jest to na pewno kapitan i grupa arystokratów z bronią palną. Hadrian poczuł irytację wymieszaną z pogardą dla ogólnego zepsucia możnych. Takie zachowanie jest niedopuszczalne. Zwykła głupota która powinna być ukarana. Młodzieniec zastanawiał się czy aby nie lepszym wyjściem byłoby pozostawić ich samym sobie. Lecz ta draka mogłaby pociągnąć za sobą niechciane implikacje nie tylko dla biorących w niej udział.

- Jeśli już jesteśmy przy ognistych strzałach. - Hadrian zwrócił się do Sante -Sam mówiłeś jak kapitan straży biegał podciągając portki, a kucharka to już zupełnie bez odzienia, kiedy podpalił im się namiot w trakcie tego ataku. - Zwrócił głowę w stronę pobliskiego płótna rozpiętego nad wyciągniętymi z ładowni beczułkami z rumem. - Taka już natura ognia...

Zanim jednak ktokolwiek zdążył cokolwiek przedsięwziąć lub kogoś zabić rozległ się potworny pisk. Hadrian padł na kolana zatykając uszy, jego wyczulony słuch dokładnie odbierał wysokie wibracje dobiegające z innej części statku. Nie wiedział już co się dzieje wokół niego. Pot spływał mu po czole, a od wijącego w głowie bólu miał już pierwsze odruchy wymiotne. Odczuwał je jednak coraz mniej, zbliżał się do granicy omdlenia i gdy dźwięk ustał, Hadrian padł ze zmęczenia na deski pokładu dysząc ciężko.
 
Angrod jest offline