Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2009, 18:36   #15
Asmorinne
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Miasteczko było niczym mrowisko. Zupełnie jakby ktoś przed chwilą rozkopał je, albo wsypał trochę cukru. Ludzie coraz bardziej zapełniali drogę, przepychali się, wchodzili na siebie, przeklinali, głośno się śmiali.


Febrine zawsze unikała tłumów, nawet u nich w czasie niektórych jarmarków wołała zawsze stać na uboczu i trzymać się od tego wszystkiego z daleka. Trzymała w dłoniach jak zwykle wiercącą się Lighte, która ani minuty nie mogła usiedzieć spokojnie. Podgryzała i drapała swoją panią domagając się pieszczot i zabaw. Elfica bała się ja tutaj wypuścić obawiając się, że ją stratują..Jak się później okazało mieszkańcom w zupełności nic się nie stało, wszyscy zmierzali w miejsce wykopu. Pchani jakąś czasem czystą ciekawością, czasem widząc tylko możliwość zarobienia. Elfica na tą myśl schowała głębiej sakiewkę, gdyż co pewien czas, ktoś wpadał na nią, albo obijał się.

- No, no, to raczej gapie, nie kandydaci na bohaterów – uznał Curly
- Na szczęście gapie... ale w sumie jakby byli kandydatami te wszystkie potworzy by się nimi najedli i mielibyśmy łatwiejszą robotę. Ale chyba nie chcemy iść na łatwiznę - uśmiechnęła się
- Tak, wyglądają na mieszkańców miasteczka spragnionych jakichkolwiek rozrywek.
- Ponadto wcale się nie dziwie. Przecież oni mieszkają tu. Plotki najbardziej dotyczą ich przecież osobiście - oceniła Novely.
- Pewnie mieszkańcy Cormyru zareagowaliby tak samo... ehh cieszę się, że jesteśmy właśnie tu...
- Ja także - dając znak uśmiechem, ze tyleż chodzi mu o przygodę, co o pobyt w jej towarzystwie. Miłą scenę przerwało jednak szturchnięcie Novely:
- A o mnie zapomnieliście?
- Oczywiście, że nie - natychmiast elfica przejęła inicjatywę - Bez ciebie przecież nigdzie bym nie poszła
- Pewna racja. Dziewczyny muszą się trzymać razem w tych niebezpiecznych czasach.
Hm, ciekawe co tam będzie?
- Zobaczymy... ale nie musimy się niczego bać...
- Oczywiście. Takich dwóch, jak nas trzech, to nie ma jednego - kapłanka zacytowała znane powiedzenie bardów.

Trafili idealnie, wyglądało na to, że wszystko zaczęło się dość niedawno. Na podwyższeniu siedział już dostojnie ubrany jegomość z rycerzami i heroldem przy boku. Febrine próbowała znaleźć jakaś znajomą twarz w tłumie, spacerowała chwilę i przyglądała się ludziom. [i\Zaraz, zaraz... a tam nie stoi przypadkiem ich sąsiadka pani Vorkonne?[/i] Uśmiechnęła się i podeszłą do niej, lecz jak się z bliska okazało, była to zupełnie inna osoba. Febrine zawstydzona przeprosiła staruszkę, ta syknęła na nią i zniknęła w tłumie. Elfica zdała sobie sprawę, ze się zgubiła. Była całkowicie sama, nie licząc Lighte, wśród nieznajomych. Gdzie jest Curly i Novely, nie miała bladego pojęcia. Zaczęła się przepychać przez tłum, który zgniatał ją i ściskał. Nie miała siły, aby pójść w jakąkolwiek stronę, dookoła niej stali sami osiołkowie.
- Przepraszam... – powiedziała nieśmiało i chyba za cicho, gdyż nikt nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi, wszyscy zapatrzeni byli na „scenę” gdy wszedł czarnowłosy chłopak. Gdzie oni są? Zaczęła się bać, miała ochotę odgrodzić się od tych wszystkich ludzi, uciec gdzieś, gdzie nikogo nie ma. Ale gdzie jest Curly i Novely?
Febrine spróbowała jeszcze raz i w końcu jej się udało, musiała złapać oddech i wyszła nieco za ten cały tłum. Tutaj było zdecydowanie ciszej, postanowiła przejść na około, może gdzieś tam znajdzie swoich przyjaciół... Wypuściła Lighte i rozkazała jej znalezienie przyjaciół. Stanęła w miejscu modląc się do Mystry, aby nikomu się nic nie stało.
Każdy w tym tłumie na coś liczył jedni na coś niezwykłego, na poprawę swojej egzystencji, na pomyślny zbieg wydarzeń inni liczyli na zupełnie coś innego. Febrine natknęła się na przygarbionego staruszka w obszarpanych szatach, czuć było on niego swąd niemytego ciała. Zerkną na nią spod krzaczastych brwi. Elfica na początku się wystraszyła, miała ochotę pójść dalej zgubić w tłumie jego wpółmartwe oblicze. Niestety nie mogła stąd się ruszyć, Lighte mogła wrócić lada moment.


- Panienka da parę miedziaków na jedzenie... proszę... już od dwóch dni nic w ustach nie miałem... zlituje się panienka nad starym dziadem... – mówił zachrypniętym głosem. Febrine miała dobre serce i wręczyła żebrakowi trochę pieniędzy, chociaż sama miała niewiele. Ten podziękował jej najserdeczniej jak potrafił i poszedł dalej.
Elficy spadł kamień z serca kiedy to zobaczyła Lighte, a razem z nią Curly’ego.

.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline