Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2009, 19:15   #16
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- Że też tyle ludu może się zebrać w takiej dziurze – zastanawiał się targając na własnych plecach rzeczy swoje oraz dziewcząt. – Chyba połowa mieszkańców miasteczka wyszła, żeby tylko zobaczyć początek wyprawy.

- Przyszli na śniadanko, którego my będziemy stanowić jedno z istotnych dań – oceniła elfina wesoło. – Jednak nami się ten stwór zadławi.
Dziewczyna wyglądała na niezwykle zadowoloną, choć wydawało się, ze ciżba ludzi nieco ją dekoncentruje. Nie było się co dziwić. Wychowana w lasach przyzwyczaiła się do innych warunków, a w jego rodzinnej osadzie także nie widywało się takich zbiegowisk. Nawet przy okazji noworocznych jarmarków. Toteż Curly przysunął się nieco bliżej. Tak właściwie, tyleż na wszelki wypadek, co dla samej przyjemności trzymania się przy elfinie.

Zupełnie inaczej miała się sprawa z Novely. Tłum dziewczynie nie przeszkadzał, a przymusowa wyprawa, w którą ją wmanewrowano wbrew woli, doprowadzała do wściekłości. Jak mogła dać się przekonać tym dwojgu do takiego wariactwa?
- Już głupi goblin byłby rozsądniejszy niż brat i Febrine – oceniała niezadowolona – Ech, też jestem dobra, że dałam się namówić – nie wiadomo, czy zła była bardziej na siebie, czy swoich towarzyszy. Nurtujące ją przemyślenia można było doskonale poznać po zachmurzonej twarzy oraz miotającym na około gromy spojrzeniu. Nie odzywała się jednak. Zacisnęła usta nawet wtedy, gdy przechodzili obok pstrokato odzianego barda, który podśpiewywał naprędce ułożoną piosenkę.


Wyglądał trochę jak cyrkowy klown, ale głos miał ładny: dźwięczny i donośny. Tyle, że słowa swoim poziomem przypominały dziecięcą wyliczankę.

Przy podnóżu wzgórza
Dziura była duża,
Zaś w dziurze potwora
Siedziała dość spora.

Ref.
Orki za mrokiem, smoki za cieniem
Zejść nam teraz trzeba w owo podziemie.
Orki rach-ciach-ciach, smoki rach-ciach-ciach.
Powrócisz bogaty, jak to bywa w snach.

Ach, dzielny młodzianie
Idź i spuść jej lanie.
Zdobędziesz honory,
Trzos złota dość spory,

Poszedł więc dla chwały
Młodzieniec zuchwały
Przy nim zaś kompani
Swej misji oddani.

I tak ciągle w kółko. Wyszkolony pieśniarz potrafił na bieżąco układać poszczególne wersy i śpiewać tak, by słuchaczom wydawały się doskonale zrymowane. Ten niziołek aż tak dobry nie był, ale starał się, a że temat obrał na topie, to niejeden przechodzeń zatrzymywał się na chwilę, po czym rzucał jaką niewielka monetę do bardowej czapki.

***

Zniknęła. Na Mystrę! Ona zniknęła. Novely wkurzona spojrzała na chłopaka, jakby to on był winien, że w gromadzącym się tłumie, gdzie raz po raz ktoś kogoś mijał, kto inny się przepychał, przesłaniał, gdzie hałas rozmów ciągle się wzmagał, elfina gdzieś odłączyła się. Albo oni od niej. Nieważne. Mogło jej grozić ... cokolwiek. Najprawdopodobniej kieszonkowcy, czy inni tego typu.
- Idź, szukaj jej – poleciła ostro siostra. Będę tutaj, żebyście mogli mnie łatwo potem odnaleźć.

- Hej! – wrzasnął – Febrine!
Kilka najbliższych osób odwróciło się na niego patrząc średnio przyjaźnie, ale wszyscy zaraz wrócili do swoich spraw i własnych dyskusji. Zgromadzenie okazywało się świetnym miejsce na ubijanie interesów, handel, żebry, a nawet dla kilku miejscowych dziwek, które umawiały się ze swoimi klientami. Wokół słyszał gorączkowe narady, kłótnie, przede wszystkim zaś rozważania, na temat śmiałków, którzy ruszą na stwora.

- Panie, to idioci! Mówię ci to, nikt normalny się nie ruszy.
- Aleć głupich pełno, sąsiedzie, ja wam to mówię. Jakiś tam się zdecyduje, to to marzy o bohaterskich czynach, zamiast o kuflu piwa i własnej babie pod pierzyną.
- Albo cudzej – włączył się słodki damski głos. – Dawno Vladi mnie nie odwiedzałeś.
- Wiesz ... – dalsza część rozmowy utonęła w gwarze.
- Nie wciskaj mi takich pierdoł!
- Kurwa!
- Co jest?
- Moja sakiewka! Taki chuj, zwinęli mi sakiewkę.
- To przez tych obcych.
- Nie mam takiej zbroicy, ale może za parę groszy przypomnę sobie, kto ma. Jak chcesz ruszać przeciw potworze, chyba nie będziesz oszczędzał na własnym pancerzu, nieprawdaż? Tylko dureń by tak robił, zasię ty na głupiego nie wyglądasz.
- Twoja mać! Oddasz pieniądze, albo tak cię zmaluję poprzez gębę, że znajdą cię w ulicznym rynsztoku.
- Niech będzie moja strata – zamamrotał ktoś przestraszony.
- Tak go jebnąłem, że wyleciał z tego konia, a potem wypieprzyłem jego dziewkę i wiesz co? Ta kocica dupą ruszała, natomiast potem chciała jeszcze. Niby szlachcianka, a zwykła ulicznica, co to tylko za chędożeniem patrzy. One wszystkie takie same. Dać im tylko kawał chłopa to zaraz mają w rzyci przyzwoitość. Potworów żem to kładł hordami. Haha. Gobliny, orkuny, inne tenże. Yghy – zaczkał jakiś przepity głos.
- Ho ho, to było chyba dawno, bo wy osiedleni tu odkąd pamiętam – zakpił młody głos.
- Żebyś wiedział, a co?
- Pewnie mnie nic do tego, ale waszej żonuchnie owszem. Skoście taki bohater, to może pójdziecie do dziury. Wszyscy wiedzą, ze trzyma was ostro pod babskim pantoflem.
- Dam huncwocie ci po karku! – wrzasnął zapijaczony.

Tłum. Kakofonia zlewających się dźwięków i zapachów potu działała niczym mgła. Gdzie jesteś? Gdzie jesteś?
- Febrine! Febrine! Febr ... – a co to – małe stworzenie skoczyło mu na ramię łapiąc za ucho. Już miał wkurzony machnąć dłonią strącając ... – Lighte – ucieszył się - gdzie twoja pani? Powiedz – a mądry chowaniec kiwając zabawnie pyszczkiem wskoczył na pobliski daszek i powoli zaczął kierować się do elfiny. Wolno. Czasem przystając i odwracając główkę, jakby chciał popędzić chłopaka. Ale nie musiał. Wojownik przeciskał się przez tłum jak mógł najszybciej. Wreszcie dojrzał ją. Przeskoczył do dziewczyny radując się podwójnie: gorącym sercem oraz uśmiechniętymi ustami.

***

Stanęli gdzieś z boku przypatrując się Szponom (to dziewczyny) i dziurze (to chłopak). Zarówno jeden, jak i drugi przedmiot obserwacji budził szacunek i czynił niezłe wrażenie. Zejście do podziemi było całkiem solidne, a piękni wojownicy Szponów zdaje się budzili nie tylko zachwyt Febrine i Novely, bowiem Curly słyszał dookoła rozmarzone szepty przypatrujących się miejscowych panien. Błeeee … chyba właśnie zrobiło mu się smutno.
- Niełatwo być mężczyzną – ocenił filozoficznie potrząsając lekko głową.
- Nie martw się, na pewno w walce jesteś lepszy od nich ... - pocieszyła go Febrine. Popatrzył na nią zdziwiony i trochę zaskoczony, aczkolwiek było to miłe i zdziwienie i zaskoczenie, bowiem przypuszczał, że wpatruje się w wojowników Szponów, którzy stali obok wielmożnego Hermana. Jak widać, zwracała uwagę i na niego.
- Zobaczcie... następni się zgłaszają. To co robimy? Popatrzcie to chyba druid i kapłan, a tamten trzeci to nie wiem... musimy się zgłosić, bo nie będzie dla nas miejsca - Febrine zaczęła panikować. Strasznie zależało jej na tej wyprawie, ale nie miała tyle odwagi, żeby krzyknąć i się zgłosić. – Curly! Zrób coś! Zgłoś nas …

Curly to, Curly tamto. Jego cudowna Febrine powolutku zaczynała przypominać siostrę. Jednak kochał Novely, mimo jej zrzędliwego charakteru, dlatego wybaczał po prostu, przyzwyczajony w sumie do takiej sytuacji. Wyszedł przed tłum zwracając się do Hermana:
- To jeszcze my, wasza wielmożność – wskazał na dziewczyny. - Jeżeli znalazłaby się grupa z rodowitym mieszkańcem, coby zwyczaje Archen uszanować, chętnie przyłączylibyśmy się. Moje ostrze, potęga magii i moc Mystry stoi za nami i je jesteśmy gotowi zaoferować grupie, w której skład wejdziemy.
 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 24-07-2009 o 19:18.
Kelly jest offline