Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2009, 22:54   #66
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
GUUN I THORIUS
Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Spotkanie z Mefistofelesem dało badaczowi wiele, uciekł przed sługami Ugbara, dowiedział się gdzie odnaleźć prawdziwy Talzman i otrzymał worek złota. Jak wiele stracił? Narazie nic, tak mu się przynajmniej wydawało. Wierzył głęboko, że gdy zdobędzie Koronę Władzy będzie potrafił także tajemniczego Mefistofelesa zmusić do posłuszeństwa. Czy na pewno? Czas pokaże.
- Do zobaczeniaaaaaaaaaa.... - usłyszał jeszcze Guun lecąc ponownie przez wszechogarniającą pustkę.

Guun ponownie doświadczył nie przyjemnego uczucia braku orientacji, gdy w chmurze szarego dymu stracił grunt pod nogami. Grobowy chłód otoczył badacza, znowu dryfował w pustce bez kresu. Czas stracił znaczenie. Dojmujące uczucie bezradności wypełniło duszę Guuna.
Niespodziewanie twarz badacza oblała fala gorąca, a oczy oślepione zostały potwornie jasnym światłem. Nogi Guuna wbiły się w miękki, sypki grunt.
Krzyki przerażenia rozległy się gdzieś w pobliżu. Oślepiony Guun próbował rękami wymacać gdzie się znajduje, natrafił jedynie na pustkę.
- O żesz ty - wrzasnął ktoś niskim głosem.
- Ibliss!!! - donośny, właczy męski głos rozległ się tuż nad badaczem.
Coś uderzyło Guuna w ramię. Cios był na tyle silny, że powalił badacza na ziemę.
To właśnie wtedy wzrok badacza zaczął powoli wracać. Najpierw zaczął rozróżniać niewyraźne kształty, ale z każdą sekundą nabierały one wyrazistości.

Żółty piasek i potworny upał dobitnie świadczyły o tym , gdzie Mefistofeles wysłał Guun. Pustynne pustkowie, a obok niego z jednej strony dwóch prawie nagich, niskich brodatych mężczyzn, a z drugiej kilkudziesieciu jeźdzców na garbatych wierzchowcach.


Thorius nie wierzył w swoje szczęście. Jednak bogowie ich nie opuścili. Karawana szłą prosto w ich kierunku. Szybka narada z zaspanym Grumilem doprowadziło brodatych wojowników, że to ich jedyna szansa na przeżycie.
Uzbrojeni w myśliwskie noże umieszczone za paskami spodni ruszyli w stronę zbliżających się jeźdzców.
Krasnoludzi niemal biegli, wymachując rękami w stronę karawany. Pot lał im się po całym ciele, ale nie było to teraz ważne. Liczyło się tylko jedno. Dobiec do kupców i zatrzymać. Wiedziali, że wybawienie jest blisko.
Karawana zatrzymała się w momencie, kiedy krasnoludzi dotarli na jej czoło...
- Witajcieeee.... szlachetni panowieeee... - wysapał zgięty w pół z wysiłku Thorius.
Podniósł glowę by spojrzeć na przewodnika karawany, gdy nagle...
Spadł prawie na nich jakiś człowiek ubrany w długie powłóczyste szaty. Pojawił się z nikąd. Poprostu zmaterializował się tuż przed nimi.
Grumil wyciągnął nóż i wrzasnął:
- O żesz ty... To ten cholerny Nagash!!! Bij dziada!!!
Już miał skoczyć na przybysza i wysłać go tam skąd przybył, gdy przewodnik karawny spiął swego wielbłąda. Wyszkolone zwierzę jednym ciosem powaliło przybysza na ziemię.
- Ibliss!!!
- Ibliss!!!
Krzyczeli wszyscy wokół. Większość członków karawany cofnęła się kilka metrów. Krasnoludzi też profilaktycznie cofneli się o krok. Tylko przewodnik karawany zeskoczył z wielbłąda, wyciągnął swój długi scimitar i skierował ostrze w stronę próbującego podnieść się z ziemi Guuna.
- Czego chcesz od nas demonie? - spytał groźnym tonem mężczyzna.
Słychać jednak było że przepełnia go strach, jednak obowiązki wobec rodziny i powierzonych mu ludzi wzięły nad nim górę.
Podnosząc się Guun spojrzał na mężczynę.

Jego twarz pokryta zmarszczkami i stalowe spojrzenie świadczyły, że jest to człowiek doświadczony i nie jedno w życiu przeszedł.
- No to pięknie... - pomyślał Guun - Dzięki Mefisto! Co teraz?
Odpowiedź przyszła sama. Nagle słońce przesłonił czarny cień, a ziemia zatrzęsła się straszliwie.

Ziemia targana była okropnymi wstrząsami dobrych kilka minut. Podniósły się straszliwe tumany kurzu.
Wszyscy padli na ziemi i prosili glośno bogów o litość. Thorius i Grumil patrzyli na Guun wciskając twarze w ramiona. Drobne ziarna piaski raniły boleśnie plecy krasnoludów.
- Przeklęty Ibliss - krzyknął Grumil - Zawsze widziałem, że magowie to tylko nieszczęście. Najpierw ten Nagash, a teraz ten.
- Gruuuummiiilll - krzyknÄ…Å‚ Thorius.
Ziemia pod nim rozstąpiła się i brodacz zaczął spadać w dół. Tylko refleks i siła Grumila uratowałyThoriusa od upadku w głęboką przepaść która powstała po tąpnięciu.
Nagle wszystko ustało. Ziemia przestał się trzęść a słońce na nowo zaczęło palić piekielnym żarem. Tąpnięcie odsłoniło kilku metrową przepaść na dnie której widać było jasne marmurowe schody prowadzące w dół.

Gun'Ryan
Elf stanął dzielnie w obronie pięknej niewiasty. Mimo, że strach podchodził mu do gardła nie dał tego po sobie poznać.
- Zostaw ją, przebrzydła maszkaro! - krzyknął śmiało w stronę górującej nad nim istoty.
- Jam jest Arkhnaraal Wielki, a przebrzydłą maszkarą nazywaj sobie swoją matkę! - wyciągnął w stronę Ryaniego wielką, umięśnioną rękę. - I nikt nigdy nie będzie mi mówił, co mam robić! - wokół kończyny zaczęły zbierać się małe iskry. Guun'Ryan zacisnął mocniej dłoń na rękojeści miecza.
Z dłoni dżina wystrzelił błyskawica. Piorun uderzył tuż obok dzielnego elfa. Instynktownie skulił się, gdy usłyszał odgłos eksplozji.
- Nie ty mnie uwolniłeś i nie ty jesteś moim panem - wrzasnął Arkhnaraal Wielki - To ta przestraszona niewiasta ma od teraz nade mną władzę. To jej będę służył przez siedem najbliżysz lat.
- No to pięknie - pomyślał - Nie ma nic gorszego niż dać kobiecie władzę nad czymś czego nie rozumiem i czego się boi.
Przestraszona niewiasta wstała. Dopiero teraz Ryani dostrzegł, że jest nieziemsko pięna.

Długie i ślniace blond włosy opadały na gładkie ramiona. Jej oczy świeciły jakimś dziwnym smutnym, a zarazem urzekającym blaskiem. Teraz wypełnione były łzami. Powstrzymała się jednak od płaczu. Podeszła do Ryaniego ukłoniła mu się w podziekowaniu za uratowanie życia. Wtedy elf dostrzegł, że ona także jest z jego plemienia. Kobieta nie powiedziała ani słowa, ale zaczęła coś pokazywać na migi. Z jej gestów Gun'Ryan domyślił się że jest niemową.
- I co ja mam z tobą zrobić biedactwo? - pomyślał Ryani odganiająć wszystkie kosmate myśli.
 
brody jest offline