Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2009, 07:09   #326
Howgh
 
Howgh's Avatar
 
Reputacja: 1 Howgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetny
Wydawało się, że każde działanie przynosi więcej pytań, niż odpowiedzi. Lustra? Czy to czegoś metafora? Czy Peter wiedział, że tak będzie? Kim on tak naprawdę jest? Te i wiele innych pytań pojawiały się i znikały w umyśle Noysa.

Niedługo potem zapadł w sen. Obudził się wypoczęty, aczkolwiek trochę obolały. Przyzwyczaił się do bardziej miękkich posłań, niż jakby nie patrząc – jaskinia. Pozbierał wszystkie swoje rzeczy, przewiesił przez ramię plecak, a bron ułożył tak, by w razie czego szybko po nią sięgnąć. Za pazuchą ponadto wsunął jeden z pistoletów.

Ruszyli za Reynoldem.


~.~


Podczas drogi, Jonathan trzymał się tyłów grupy. Szedł zamyślony, bawiąc się swoim nowym, tajemniczym znaleziskiem. W niczym nie przypominał komunikatora, jak to określił Peter. Był matowy, beż żadnych wybrzuszeń, przycisków, pokręteł... Czy tamten mógł kłamać? Oczywiście, że tak. Tylko po co?


~.~


Ciszę, do tej pory prawie niczym nie zakłócaną, przerwał krzyk młodego chłopaka, który używając jednego z wariantów swojej mocy – robił za żywą latarkę.

Dominika? Zatem jesteśmy. Ponownie razem, tylko w trochę mniejszym składzie.

Zobaczył zapłakanego Juliana, tulącego Dominikę, niczym matkę. Łkał, wyrzucając z siebie same hasła. To miejsce z pewnością nie jest dla takiego dziecka. Noys dostrzegł poruszenie Tyburcjusza i zaciekawieniem zarejestrował fakt pojawienia się, dosłownie znikąd, jakiegoś przedmiotu. Rodzaj daru? Możliwe. Wręczył chłopakowi, jak się okazało, pas cnoty, rzucając coś złośliwego w dodatku. Parę sekund później, po gwałtownym wybuchu wyszło na jaw, co się stało wcześniej w Jaskini z 'młodym'. Zgwałcili go. To więc było powodem jego nagłych zmian? W jednej chwili płaczące dziecko, w drugiej wulgarny szczyl?

Koniec końców, nie interesowało to Johnego. Już nie. Byle nie wchodził mu w paradę, w sprawie ucieczki z tego pseudo-świata. Podszedł bliżej do Dominiki i bez zbędnych ogródek odpowiedział jej na pytanie, które zadała.


- Aleksandra nie żyje. Zabili ją żołnierze. Jednego złapaliśmy, w sumie to nawet nam pomógł. Nazywa się Peter. W pewnym dziwnym sensie, ja, Rey i Julian zawdzięczamy mu życie. Przesłuchałem go później, ale nic się nie dowiedziałem. Nawet gdy później Reynold próbował wejść mu do umysłu – nic to nie dało. W sumie, jesteśmy w kropce. Może być niebezpieczny, gdy dojdzie do jakiejś walki. Proponuję go zabić. Ah i miło Cię widzieć żywą. Ostatnim razem widzieliśmy się jeszcze w pobliżu altanki, prawda?


Czekając na odpowiedź, rozejrzał się po nowych twarzach. Każdemu patrzył prosto w oczy, prowokując do jakiegoś komentarza, czy odezwania się.
 
__________________
Nigdy nie przestanę podkreślac pewnego drobnego, instotnego faktu, którego tak nie chcą uznać Ci przesądni ludzie - mianowicie, że myśl przychodzi z własnej, nie mojej woli...

Ostatnio edytowane przez Howgh : 25-07-2009 o 07:13.
Howgh jest offline