garnizon straży miejskiej; Achrol, Asael i dzikus
Achrol mimo rannej ręki siał spustoszenie wśród zombiaków, ognisty miecz definitywnie odsyłał byłych strażników do piekła.
Kiedy heretyk kładł drugiego przeciwnika, Beczka sieknął jednego w biegu (a biegał szybko) i wypadł na podwórek. Cięcie nie było śmiertelne i tylko rozłościło trupa, który rzucił się na Asael. Rudowłosa zdając się na tarczę nie sparowała i sama cięła od dołu, cięciem, które każdego żyjącego mężczyznę bardzo by zabolało. Klinga z czarnych mgieł przecięła byłego strażnika prawie na pół. Niestety kolejna dwójka podbiegła do skrzydlatej a jej miecz ugrzązł gdzieś w okolicach mostka trupa. Cholera! Zombiaki nieskutecznie tłukły o jej magiczną tarczę, która mogła już długo nie pociągnąć. W końcu wyszarpnęła miecz z ciała i przystąpiła do kontrataku...
W tym samym czasie Uk robiąc wygibasy próbował oślepić nekromantę. Białowłosy patrzył zdziwiony na dzikusa i te zdziwienie prawie by go kosztowało oczy. Uratowało je tylko dzięki szybkiemu szarpnięciu głową do tyłu a uderzenie zamiast w oczy trafiło w... nos, rozrywając obie dziurki. Dzikus wylądował, amortyzując skok przykucnięciem a skrzydlaty padł na ziemię i starał się odsunąć od morderczego Indianina. Ten szykował się właśnie do skończenia walki gdy ni stąd ni zowąd pojawił się przed nim jeden z nieumarłych, nim Uk sobie z nim poradził białowłosy zdążył wstać i... O cholera! Skąd on ma takie paznokcie?!
Paznokcie skrzydlatego wydłużyły się o jakieś pięć centymetrów i zaostrzyły się w szpic, całość wygląda bardzo ostro i bardzo niebezpiecznie.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |