Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2009, 16:13   #327
kabasz
 
kabasz's Avatar
 
Reputacja: 1 kabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetnykabasz jest po prostu świetny
Jaskinia

Lorence nawet nie wyobrażał sobie jakie problemy najdą go jak tylko zwierzy się z swych planów Michałowi. Wszystko za sprawą Juliette, która szybko nakłoniła ukochanego do interwencji w sprawie Tyburcjusza.

- Przemienić człowieka w wampira nie zabijając go ? I dołączyć do mojego stada bez możliwości zasmakowania śmierci ? Czy ty chcesz aby Tyburcjusz był wytykany niczym eunuch ? Michale wszyscy w moim stadzie nie żyją. Wszyscy muszą być martwi.

Wypowiedziane ostatnie zdanie przez Lorenca upewniło tylko Dedala, iż nie może on dopuścić aby Tyburcjusz stał się jednym z tych szalonych wampirów. Nie teraz kiedy w końcu miał szansę odpłacić się za wszystko co tu przeżył. I potrzebował w tym celu sojuszników. Tym bardziej, że Lorence bezczelnie olał każde wypowiedziane przez niego słowo. Może to zapatrzenie w drugiego skrajnie innego wampira ? Może zwyczajne okazanie braku szacunki Dedalowi ? Kto wie.

Chwilę potem z szyi Tyburcjusza ciurkiem spłynęła jego krew.

***

Jonatan powiedział wprost to czego Dominique mogła się już domyślać odkąd zobaczyła minę Juliana. Próbowała zachować spokój opowiadając o tym co sama przeżyła w ciągu ostatnich kilku godzin gdy nagle wrzasnęła przerażona.

- Marines, on ucieka !

***

Mike rozmawiał z Peterem a w zasadzie to on mówił a mężczyzna słuchał. Chyba udało się pomiędzy mężczyznami nawiązać,choć trochę nić porozumienia. Peter zdawał się zaciekawiony poruszonymi przez Mike'a kwestiami. Przechylił się w jego stronę i powoli zaczął mówić.

- Chcesz się dowiedzieć jak zniszczyć to miejsce, chcesz wiedzieć jak mógłbyś wrócić do domu ? Do rodziny. Nic prostszego, tylko odpowiedz mi na jedno proste pytanie. Czy potrafiłbyś zabić dziecko ?

Mike nie zdołał odpowiedzieć na to pytanie, marines uderzył go z całej siły w głowę. Mężczyzna stracił na chwilę przytomność a sam więziony czym prędzej podbiegł w stronę Reynolda.

***

Reynold został sam, obserwował cały czas zegarek jaki udało mu się znaleźć w markecie na początku tej przedziwnej wędrówki. Nic nie wskazywało na to, że to miejsce da mu tyle wrażeń. I tak go zaciekawi pod wieloma względami. Mężczyzna usiadł na najbliższym kamieniu. Oparł się o gładką ścianę. Przymknął oczy zastanawiając się nad tym wszystkim co miało miejsce ostatnimi czasy. Stracił przyjaciółkę, którą traktował prawie jak swą córkę. Omal nie zabił człowieka w imię zemsty. Wiele się dowiedział w Thagorcie, wiele też w nim stracił.

Zegarek Reynolda stał się zimny niczym skała i cięższy wielokrotnie. Mięśnie mężczyzny nie wytrzymały, opuścił mechanizm na ziemię. Kamiennie pod stopami Reynolda powoli zmieniły się w lepką czarną maź. Mężczyzna nachylił się by zabrać z powrotem zegarek, dotknął koniuszkiem palców substancji i rozpłynął się w powietrzu.

Cała Jaskinia zaczęła się trząść, stalagmity spadały z trzaskiem na ziemię. Pozostali przy życiu ludzie nie mieli zbyt dużo czasu na ratunek. Musieli podjąć szybkie decyzje.

***

Lorence podszedł do Tyburcjusza ukłonił się mu nisko i z szarmanckim uśmiechem rzekł.

- Zaraz spełnię ostatnią prośbę Miji Twej Pani. Jeśli pozwolisz moglibyśmy odejść trochę na bok. Michał nie chciał abym robił sceny wgryzając ci się w gardło.

Wspomnienia związane z wizją przemiany jaką miał przejść wtedy nad rzeką Azylu, nie napawały Tyburcjusza optymizmem. Zauważył kątem oka Dedala, który podchodził cicho za Lorencem gdy poczuł, że ziemia osuwa mu się spod nóg. Wszystko zaczęło wirować, on sam prawie nie zwymiotował pod wpływem silnego uderzenia w klatkę piersiową. Coś wbiło mu się w szyję. Nie, nie był to wampir a najprawdziwszy odłamek kamienia. Świat dookoła Tyburcjusza stanął w miejscu. Mężczyzna nie mógł się ruszyć.


***

Dominique widząc uciekającego Petera ruszyła za nim w pogoń. Gdy ten dobiegł do pulsującej skalnej ziemi. Oboje rozpłynęli się w powietrzu.
Przebywający wraz z ludźmi Thagorczycy z przerażeniem patrzyli po sobie, zdezorientowani, przestraszeni nie wiedzieli co należy uczynić.

Każdy człowiek przebywający w tym miejscu zrozumiał natychmiastowo, że aby przeżyć muszą jak najszybciej dostać się do miejsca w którym zniknęli Dominique, Reynold i Peter. Był tylko jeden mały problem.

Skalna ściana na której jeszcze nie dawno opierał się Reynold rozkruszyła się na kilka wielkich głazów zasłaniając przejście w podłodze.

Aby przeżyć musieli działać i to szybko.
 
__________________
The world doesn't need anything from you, but you need to give the world something. That's way you are alive.
kabasz jest offline