Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2009, 17:19   #328
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację


Coś się zaczyna. Coś skończy.

Skończyła się linia życia Tyburcjusza Pizarro. Poczęła runąć ku nicości, czeluści, otchłani, zagładzie, ku Abaddonowi. Kiedy zaplątał w myśli, wydobył woli aby zmusić ciało do wytrzymałości, podnieć się i być po raz kolejnym Lazarze. Został łajzą, ciało miast wrócić do doskonałości poczęło się rozpadać, gnić niczym przyśpieszony rozkład. Tyburcjusz gnił.

***

-Adonaj Tyburcjuszu Pizarro. Słyszysz mnie?
-Kostucha?

Białe zęby kościotrupa wyszczerzyły się we wrednym uśmieszku. Przyodziana w podarte, damskie ciuszki dzierżyła srebrzystą kosę. Wszędzie były mroki. Już teraz Tyburcjusz nie czuł bólu. A może włąsnie jego ogrom pozbawił go przytomności. Kostucha zaskrzeczała, w mrokach wzlatywały ptasie kształty utkane z gęstszej ciemności, a ich ślepia paliły się czerwienią.

-Giniesz. Ty giniesz za swą wielką winę. Załkaj, Boże, ginę! Czemu nie cieszysz się ze mną.
-To koniec?
-Coś się zaczyna. Ale nie ty. Może Abaddon doczeka się kolejnego syna?

***

Ciało truchlało, pojawiły się robi. Jedyne oczy Pizarro wyjawiały złości na cały świat. Ta złość promieniowała, pulsowała z niezwyższany oczu prosto na stalaktyt. Jakby zbrukany tym wzrokiem i niepyszny, runął na dól. W sam raz na dłoń Juliana przygwożdżając go do ziemi. Z Tyburcjusza zostały już tylko bialusieńkie kości i kilka kawałków rozkładającego się mięsa.

***

Kostucha uleciała za ptaszyskami. Ciemność pokostniała, niemalże jej języki gładziły nagie ciało prawnika. Wiedział przed kim stoi. Cze aby na pewno?
-Kim jesteś?
-Abaddon, Avaddon, Apollyon, Exterminans...
-Ja kim jestem?
-Teraz niczym. Ja jestem wszystkim, ty niczym.

Nieprzeniknione ciemności otoczyły go zewsząd. Mrok był nad nim, pod nim, wokół niego. I co najstraszniejsze – ciemność dobijała się do jego duszy. Uśmiechnął się smętnie. Oczy chciały płakać, na nic też była siła fizyczna chociaż to jej najbardziej brakowało. Odgarnął swoje aby mógł spojrzeć lepiej na otaczające go... miejsce, istotę? Nagle zewsząd wydobył się złowieszczy.
-Zbliż się synu. Chociaż stoisz tutaj to czuję jaki jesteś daleki.
Nie było echa. Słowa niczym brzytwa z nieziemskim świstem przeminęły a on tylko zakasłał komentując zdanie.
-Dziś zabiłeś.
Nie rozumiał. Chciał iść.

***

Rozkład nadtrawił kości, nie minęło wiele czasu jak Tyburcjusz stal się tylko piaskiem, a wrótce po tym niczym. Nie zostały nawet jego prochy.

***

-Zbliż się!
Ciemność go pochłaniała, opędzlować ciało, głos dudniał w duszy niczym dzwony kościelne, czysta moc i potęga. Czerń oplotła serce, ból trawił Towarzysza, ból straty siebie, swej osobowości i siebie samego.
-Nie możesz! Elohim!
-Po cóż mi oni? Zrodzony ze mnie mną będziesz!
Iskra samodzielnego życia mężczyzny zgasła, jedyny płomień w ciemności. Nie wiedział na czyja rzecz, już go nie było. Ciemność.

***

Tak umarł Tyburcjusz Pizarro. Kiedy nie było już śladu po nim, zdawało się, że delikatny wiatr szepcze słowa.
Tylko w umieraniu życie.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.

Ostatnio edytowane przez Johan Watherman : 26-07-2009 o 22:27.
Johan Watherman jest teraz online