Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2009, 20:51   #16
Aeth
 
Aeth's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetnyAeth jest po prostu świetny
Kilka chwil skupienia na siłowaniu się z plandeką ciężarówki pozwoliło Sky odprężyć się i zapomnieć o nieprzyjemnym uczuciu bezużyteczności. Nie lubiła go, i to nie lubiła bardzo - a lenistwo, bezużyteczność z jakiegoś zupełnie niezrozumiałego, pokręconego wyboru, było dla dziewczyny jak plaga karaluchów, którą należałoby zgnieść, wypalić, potopić, zmieść z powierzchni ziemi i oddać Molochowi na pożarcie. Byłaby w stanie pokusić się nawet o stwierdzenie, że to właśnie ono, brak zupełnej ochoty do zrobienia czegokolwiek, przyczyniało się do obecnego zapłakanego standardu życia. Bo gdyby ludziom się chciało, gdyby coś budowali, gdyby nad czymś, razem, pracowali... A Sky się chciało. Zbyt długi czas spędziła w objęciach niemożności, by poddawać się jej dobrowolnie teraz, gdy wreszcie mogła się do czegoś przydać. Chociażby do wcale nie wymagającego mocowania zaczepów i linek jednej ciężarówki. Może nie polepszy to świata, ale może nie sprowadzi im na głowy dodatkowych kłopotów. Bo jakby linki miały się w trakcie jazdy poluzować...

Przez cały czas była świadoma niezwykłego zainteresowania, jakie okazywał jej Alex, ale w żaden sposób nie dawała tego po sobie poznać. Nie mogła jednak przestać się zastanawiać, cóż tak strasznie ciekawego było w jej dłoniach, że akurat je chłopak upodobał sobie na jeden z głównych celów swoich obserwacji. Przez głowę w zasadzie przeszła jej pewna myśl, ale przezornie, nim wyobraźnia zaszłaby za daleko, zdusiła ją w zarodku. Tak czy inaczej, wcale jej nie zdziwiła jego nagła, paniczna ucieczka - robota i tak była generalnie skończona, a jego dziwne zachowanie w gruncie rzeczy nie było dla dziewczyny żadnym utrudnieniem. Śmichy-chichy Daytonów wpuściła jednym, a wypuściła drugim uchem.

Z ulgą powitała później fakt, iż krótki przystanek przy ciężarówce zabił czas potrzebny do wyruszenia w drogę. Byłaby nawet odetchnęła z uglą, gdyby komukolwiek miało to zrobić jakąś różnicę, ale że był to gest absolutnie zbędny i swym charakterze zupełnie nieprzydatny, to i szybko z niego zrezygnowała. W skupieniu wsłuchała się więc z przekazaną przez Manniego przepowiednię. Dla Sky, pragmatycznej z przekonania, wierzenie w takie wizje było jednak jak powiedzenie dziecku, że na świecie nie ma potworów - dziecko uwierzy, a potem się na własnej skórze przekona, że wierzyć wcale nie powinno. Po co więc miałaby chcieć dobrowolnie się oszukiwać? Wiedza o przyszłości nie była jej do niczego potrzeba. Do tego, by ją sobie stworzyć, wystarczała Sky przeszłość.
Mimo wszystko odnalazła w słowach proroctwa coś, co zabrzmiało w jej głowie dość znajomą nutą. Zmarszczyła brwi, zapatrzona gdzieś w ziemię, ale choć próbowała przypomnieć sobie, o co dokładnie chodziło, nie była w stanie wydobyć z pamięci żadnych szczegółów. Odpowiedziała jednak na prośbę Vasqomba:
- Chyba słyszałam coś wcześniej o "Oczach Boga", ale nie pamiętam, gdzie ani jak. Nie wiem, co to dokładnie było - wzruszyła ramionami. Być może chciała nawet dodać, że przeprasza, ale nawet gdyby, to żadnej skruchy i tak nie wyczytałoby się z jej obojętnej twarzy. Po chwili zabrała też głos w bardziej przyziemnej sprawie:
- Wydaje mi się, że może zacząć padać około południa, albo jakoś tak. Tamte chmury nie wyglądają za ładnie - wskazała ruchem głowy kępkę obłoków. - Chociaż nie ręczę, czy cokolwiek do nas dotrze. Lepiej już ruszajmy.
Mało kto chyba nauczył się na nowo przepowiadać skażoną chemią pogodę...
 
Aeth jest offline