Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2009, 21:31   #131
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Walka w przyniesionych naprędce przez Sunnego hełmach, miała tę zaletę, że poza oczywistą funkcją ułatwiania oddychania, zapewniały całkiem niezłą osłonę przed latającymi wszędzie pociskami. Ich wadą była pewna trudność w poruszaniu głową i ograniczenie słyszalności. Mimo to jednak Andiomene szybko dostrzegła różnicę w rozlegających się dźwiękach: Od strony gdzie prawdopodobnie przebywali Mesto i Duncan nie dochodziły żadne. Najwyraźniej ich ostrzał się zakończył i kobieta nie przypuszczała raczej, że to z powodu wyczerpania amunicji.
To właśnie dlatego za wszelką cenę starała się nie nawiązywać z ludźmi bliższych stosunków, nie przywiązywać się do nich: Za szybko odchodzili. Wyjątek od tej reguły stanowił Amx, który jakimś cudem trzymał się jej od przeszło trzech lat! Pewnie dlatego tak bardzo jej na nim zależało.

Te myśli przebiegały przez jej głowę w czasie gdy dłoń raz po raz pociągała za spust pistoletu, w kierunku, z którego nadchodziły strzały nieprzyjaciela. Wstrząs i towarzyszące mu dźwięki, dla obeznanej ze statkiem pilotki, były całkiem oczywiste: Ktoś, dość gwałtownie zacumował do drugiej sluzy. Pozostawało jedno istotne pytanie: Wróg, czy przyjaciel?
Ponieważ i tak nie miała wyboru strzelała dalej całkiem na oślep, w dymie nie było wielkich szans na jakiekolwiek celowanie. Mimo to po pewnym czasie strzelanina ucichła, a wentylacja statku oczyściła ładownie z dymu. Widok pobojowiska nie zaskoczył Andi. Tak samo jak widok ciał niedawnych towarzyszy. Uklękła przy każdym, sprawdzając, czy może któryś jeszcze oddycha. Byli całkiem stuprocentowo martwi. Jej spojrzenie spotkało się ze wzrokiem Ama, a potem powędrowało na tkwiące na nadgarstkach trupów bransolety. Jak zwykle rozumieli się bez słów:
- Mesto był członkiem wojennego bractwa i jego towarzysze mogą upomnieć się o ciało – Powiedziała do mężczyzny – Nie mam ochoty im tłumaczyć dlaczego brakuje mu ręki, usuń więc tylko bransoletę. Natomiast co do Duncana nie widzę problemu, chyba raczej nikt nie będzie go szukał, więc wyprawimy mu piękny kosmiczny pogrzeb...
Zawiesiła głos, bo zbliżył się do nich Hawkwood, a pilotka nie miała ochoty dyskutować o swoich decyzjach.
Potem poszli śladem trupów i natrafili na kogoś, kto wyglądał jak ucieleśnienie boga wojny, po nagim mieczu spływały mu strugi krwi, a na piersi tkwił symbol Bractwa Wojennego. Sadząc po zaszlachtowanych ciałach to on podczepił się ostatnio do Roriana i najwyraźniej postanowił wmieszać się do walki po właściwej stronie. Albo jakiś przyjaciel Mesta, albo jakimś cudem Kościół dowiedział się o planowanej wymianie i trefnym „towarze” jaki mieli na pokładzie. Andi doszła jednak do wniosku, że w takim przypadku przysłali by raczej więcej osób i przynajmniej jednego przedstawiciela inkwizycji. Możliwość jednak istniała, więc lepiej było zachować ostrożność. Dziewczyna miała nadzieję, że golem nie wybierze się akurat na przechadzkę do ładowni.
Skinęła przybyszowi i ruszyła na inspekcję. Jedno było pewne: Należało jak najszybciej pozbyć się niespodziewanego gościa... hmmm... gości, bo na statku który ich zaatakował znalazła się jeszcze jakaś skrępowana blondyna. No powiedzmy prawie skrępowana, bo właśnie wyzwalała się z resztek więzów.

Andiomene obrzuciła ją zdawkowym spojrzeniem i spojrzała na stojącą w kącie skrzynię, miała ozdobne symbole i była pewnie własnością kobiety, więc pilotka zignorowała ją i poszła do ładowni. W środku był towar do wymiany, najwyraźniej Albi wywiązał się z obietnicy. Dlaczego więc zaatakowali? To nie miało sensu! Chyba, że to była wynajęta grupa i postanowili działać na własną rękę. O tym jednak, będzie można się przekonać dopiero po powrocie na planetę. Dziewczyna postanowiła, że staremu znajomemu należy się szansa na wyjaśnienia.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 26-07-2009 o 22:08.
Eleanor jest offline