Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2009, 22:19   #228
alathriel
 
alathriel's Avatar
 
Reputacja: 1 alathriel nie jest za bardzo znanyalathriel nie jest za bardzo znanyalathriel nie jest za bardzo znanyalathriel nie jest za bardzo znanyalathriel nie jest za bardzo znany
Stałam jak wmurowana. Co to znaczy nie najlepszy moment i to .. to ,. Krótkie „porozmawiamy później? „ A potem po prostu się rozłączył. Zdanie zaakcentowano co prawda jakby nie zostało wypowiedziane do końca, ale takie krótkie zbycie mnie jakoś mnie poirytowało. Nadęłam policzki. To ja mu tu tyłek ratuje a on mnie zbywa? Szlag. Jak już go z stamtąd wydrzemy to mu skopie tyłek!
Cisza
Przeanalizowałam zdanie
Skopie tyłek Celestina
Celastina
Nasunął się obraz mężczyzny
Dlaczego do cholery nie byłam sobie w stanie tego wyobrazić!!!!?
Sama sobie odpowiedziałam:
a) Celestin jest przystojny, piekielnie przystojny (niech to szlag), no dobra ale nie takim już spuszczałam łomot
b) Charakter, właściwie to ja go przecież za bardzo nie znałam ale … ale.. o ile mnie pamięć nie myli …. Poza lustrem … o tak poza, zdecydowanie poza lustrem charakter jego prezentował się zupełnie inaczej. No tak, ale czego się spodziewać, kiedy zamknął cię z kawałku szkła, w durnym świecie, który w każdej chwili może cię ukatrupić? W każdym razie.. kiedy znajdował się poza lustrem, charakter Celestina był w dość.. silny , pewny wręcz tajemniczy i .. jakoś nie nadążał się do skopywania.
Przygryzłam wargi.
Od kiedy zrobiłam się taka miękka?
Szlag!
Teraz to na pewno oberwie, choćby za żywota! Choćby po to żebym mogła sobie samej udowodnić, że wciąż potrafię KAŻDEMU nakopać!!
Bo co, JA bym nie umiała? W końcu to tylko facet!!! Cholera to TYLKO facet. Przystojny, ale nie przeceniajmy płci przeciwnej.
Uśmiechnęłam się w duchu do siebie.
Nowe postanowienie mi pasowało.
Poczułam się znowu sobą.
To tylko facet.
Zaśmiałam się i..
Cisza
To, w jakich kategoriach ja go do tej pory traktowałam?
A czy to ważne? Wzruszyłam ramionami. Teraz liczy się tylko to żeby wydrzeć go z tego piekielnego lustra i skopać mu tyłek. A co!

Odwróciłam się do Margot. Moje chwilowe nastawienie bojowo-własne, które generalnie tworzyło mój jakby to tej pory stłumiony charakter, błyszczało pełnią sił. Nie mam pojęcia, co uruchomiło ta poprawę nastroju, ale chwilowo ostatnie kilka dni jakby przestało istnieć. Liczyło się jedynie to, co ma być i to, co mam zrobić. Stary, dobry sposób na życie. Do tej pory się sprawdzał.
- chyba już mnie nie lubi – oddalam lustro białowłosej – rozłączył się
Margot nie zareagowała na nagłą zmianę nastroju.
- dobra chodź znajdźmy tą dwójkę, czasu nie mamy zbyt wiele.

Minęło trochę czasu. Teoretycznie znalezienie kogoś, kto znajdował się w porcie nie powinno być trudne. Teoretycznie. Trzeba najpierw wziąć, poprawkę na fakt, że port jest olbrzymi, zatłoczony a obiekty naszego zainteresowanie się przemieszczają. Się cholera przemieszczają! Dodatkowym minusem jest fakt, że obiekty są magami porte co owo przemieszczanie jeszcze przyspiesza, utrudniając nam zadanie.

- masz może jakiś pomysł? – Spytałam Margot
- na mnie nie patrz, to nie moi znajomi – usłyszałam chłodną odpowiedź
- bardziej twoi niż moi – uśmiechnęłam się sarkastycznie – nie mogli przecież wyparować bez śladu. Zwłaszcza, że kilka osób ich widziało. Gdzie oni tak łażą?
Margot jedynie wzruszyła ramionami.
- ciemno się robi – powiedziała z lekkim niezadowoleniem – po ciemku ich ani tyle nie znajdziemy.
- no nic, poszukamy jeszcze chwile a kiedy się zrobi całkiem ciemno to trzeba będzie się przespać i spróbować rano. Miejmy nadzieję, że nie są rannymi ptaszkami, będzie ich wtedy łatwiej zlokalizować.

Białowłosa wymamrotała coś pod nosem jednak nie udało mi się dosłyszeć, co. Może to i lepiej.
Nasze poszukiwania trwały jeszcze pół godziny i oczywiście efekt był miernie mizerny.
Opadłam ciężko na ławkę w pobliżu.
- myślę, że możemy sobie już dzisiaj odpuścić.
Margot niechętnie, ale jednak przyznała mi rację.
- musimy znaleźć jakiś nocleg – dodała po chwili.
- droga wolna – wzruszyłam ramionami – ja się stąd nie ruszam, zmęczona jestem
Białowłosa uniosła jedną brew do góry.
- zamierzasz TUTAJ spać? – spytała z powątpiewaniem
- jasne - przeciągnęłam się, skrzyżowałam ręce na piersi, oparłam się wygodniej i przymknęłam oczy pochylając głowę – gwiazdy, przyjemny wietrzyk, czego chcieć więcej?
- ..złodzieje .. – rzuciła Margot jakby kontynuując moją poprzednią wypowiedź.
- nie mam nic, co można by ukraść
- …zboczeńcy .
. – Margot nie dawała za wygraną
- nikt by mnie nie chciał, zresztą mam lekki sen i potrafię się bronić, dobranoc - powiedziałam z uśmiechem i wyciągnęłam się wygodnie.
- jak chcesz – rzuciła poirytowana Margot i ruszyła z impetem w stronę pobliskiego budynku, który z tego, co zaobserwowałam zanim opadłam na ławkę, był jakąś gospodą. Prawie na pewno zapewniał nocleg.
Nie minęło nawet 30 sekund jak znowu usłyszałam na sobą głos białowłosej. Była wkurzona
- nie mogę cię tu tak zostawić!
- niby dlaczego?
- Celestin będzie zły
– wykrzywiła się
- a to pech – rzuciłam sarkastycznie
- i będzie obwiniał mnie, chociaż to ty jesteś uparta
- jakże mi przykro …
- nie przypuszczałam że coś takiego mogłoby przysporzyć Margot kłopotów, ale skoro tak .. tym lepiej!
- ależ ty jesteś uparta!
- nawzajem
- dobra, marznij tu sobie!

Białowłosa odwróciła się napięcie. Pomachałam jej na odchodnym. Humor miałam coraz lepszy. Otworzyłam oczy i spojrzałam na gwiazdy. Świeciły wybitnie jasno. Księżyc właśnie się dopełniał. Jeszcze dwa-trzy dni i będzie pełnia. Bezchmurne niebo i ciepły wietrzyk.
Lepszej pogody nie mogłam sobie wymarzyć. I jeszcze zirytowałam Margot. Było naprawdę cudownie.
Znowu przymknęłam oczy i postanowiłam się zdrzemnąć. Niesamowite, w jakich miejscach i pozycjach udawało mi się zasnąć. I w dodatku jeszcze się wysypiałam!
Uśmiechnęłam się. Lata praktyki.

W pewnym sensie odpłynęłam, jednak zawsze potrafiłam dostosować swój sen do sytuacji. Ta na przykład zasługiwała na wersję lekką i czujną. Minęła chwila, ale ile dokładnie - nie byłam w stanie powiedzieć.
Coś się zmieniło. Jakiś ruch koło mnie. Wybudziłam się jednak nie otwierałam oczu. Zwykły przechodzień to to na pewno nie był. Jego ruchy były ostrożne i jakby niepewne. Nagle poczułam jak czyjaś ręka, jak na mój gust męska, wsuwa się pomierzy moje plecy a ławkę.
- łapy precz- rzuciłam krótko wciąż nie otwierając oczu.
Mężczyzna odsuną się w popłochu.
- to to .. pani nie śpi? – spytał przestraszony i niemal zrozpaczony głos
Teraz nie miałam już wyboru jak tylko spojrzeć na tą łajzę. Niechętnie i mozolnie podniosłam powieki.
Odsunięty ode mnie na bezpieczną odległość mężczyzna, słusznej budowy, kłaniał się przepraszająco.
- jest mi niezmiernie przykro, ale pani towarzyszka kazała poczekać aż pani zaśnie i przenieść panią do pani pokoju pszepani. Zapłaciła nawet – do najbłyskotliwszych to on nie należał - I ja tak już od godziny czekam, co bym też się położyć mógł.
- i ja tu jestem uparta? – rzuciłam cicho pod nosem
- i teraz jak wim ze pani nie śpi to dalej będę musiał czekać coby panią przenieść
- chcesz powiedzieć, że nadal będziesz się tu tak czaił? A co jeśli nie zasną już w ogóle?

Mężczyzna wykrzywił się na samą myśl.
- no dobra – westchnęłam – poddaje się. Niech jej będzie – przetarłam palcami oczy. Przecież nie mogłam pozwolić żeby Theusowi ducha winny człek cierpiał przez zawziętość Margot.
- znaczy, że mogę panią przenieść już teraz? – w jego oczach rozbłysła nadzieja
- tak, ta .. –zaczęłam – znaczy nie! Sama pójdę! – ale było już za późno. Chłopek zgarnął mnie z ławki jedną ręką baz najmniejszego problemu, przerzucił sobie przez ramię i pognał do nieszczęsnej gospody. A ja czułam jak bark wbija mi się w żołądek. Mógł być trochę bardziej delikatny. A przede wszystkim mógłby sobie darować to całe „przenoszenie”, co ja nóg nie mam?
- możesz mnie postawić – zaczęłam, ale nie uzyskałam odpowiedzi – mówiłam ze możesz mnie postawić! Sama mogę iść – krzyknęłam w razie gdyby wcześniej nie dosłyszał
- nie, nie, nie przeszkadza mi to
- ale mi .
. – spróbowałam zaprotestować jednak chłopina przemieszczał się tak szybko że już byliśmy w gospodzie. Jak długie musiał mieć nogi?
Schodki przeskakiwał, co dwa. Wparował do pokoju. Zrzucił mnie, na łóżko i zniknął za drzwiami z krótkim „miłej nocy”.
- witaj ponownie – usłyszałam w ciemnościach głos białowłosej małpy. Aż ociekał zadowoleniem. Jasno i klarownie mówił ”wygrałam”
- uparta łajza
- polecam się na przyszłość – usłyszałam usatysfakcjonowany ton.
Burknęłam pod nosem kilka wyzwisk i odwróciłam się plecami do Margot.
Miękkie łóżko. Znowu. Skrzywiłam się „jeszcze się przyzwyczaję i jak potem gdzie indziej zasnę?” przeleciało mi przez myśl. Kilka minut później odpłynęłam.

Ostre poranne słońce zaświeciło mi w oczy. Uchyliłam powieki tylko po to żeby zobaczyć, że to białowłosa rozsunęła zasłony.
- arhhhh – przetarłam oczy
- wstawaj, idziemy – rzuciła krótko, choć najwyraźniej humor jej jeszcze po wczorajszym dopisywał.
Przewróciłam oczami. Wstałam, przemyłam twarz w misie z wodą i ruszyłam za białowłosą. Było rano i nie miałam siły się kłócić.
„To nic” powiedziałam sama do siebie „jeszcze się rozliczymy” i uśmiechnęłam się do tej myśli.
Opuściłyśmy karczmę i ruszyłyśmy w kierunku najbliższej grupki ludzi.
No to poszukiwania czas zacząć.
 
__________________
Pióro mocniejsze jest od miecza (...) wyłącznie jeśli miecz jest bardzo mały, a pióro bardzo ostre. - Terry Pratchett

Ostatnio edytowane przez alathriel : 27-07-2009 o 12:08. Powód: pci mi sie wymioszoły
alathriel jest offline