Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2009, 22:59   #329
Howgh
 
Howgh's Avatar
 
Reputacja: 1 Howgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetny
Wszystko zdarzyło się dla Jonathana jednocześnie. Krzyk Dominiki i jej pogoń za Peterem. Osuwające się na ziemię ciało Mike – najwyraźniej ogłuszonego. Zniknięcie Reynolda, po zetknięciu z dziwną masą. Zniknięcie Opiekunki i uciekającego żołnierza, również po dotknięciu nieznanej substancji. Trzęsienie ziemi i krew. Krew Juliana. Odłamki skał, spadające ze sklepienia były śmiertelnie ostre – chłopakowi przebiło na wylot przedramię. Potrzebna mu była pomoc.

Nie ma teraz na to czasu.

Stało się jasne, że nie przeżyją w tym miejscu. Nie było czasu na normalną ucieczkę. Jedyną szansą Noysa, a właściwie reszty Stada – było dotknięcie tamtej masy, dzięki której zniknęli tamci. Los jednak uwziął się na nich – ogromne skały zasypały miejsce 'teleportu'.

Johny bez specjalnego namysłu ruszył w ich stronę. Wyciągnął obie ręce przed siebie i przywołał moc. Delikatna, ledwie widoczna mgła wpełzała we wszystkie szczeliny najbliższego głazu. Gdy ta swoista sieć dotarła w każdy możliwy fragment, zamknął oczy i całym sobą wyczuł skałę. Natychmiast pojął, że mimo ogromnego ciężaru – można głaz było przesunąć, odpowiednio go popychając i przenosząc jego środek ciężkości. I tak też zrobił Noys, zagęszczając swoją mglistą sieć w odpowiednich miejscach.

Głaz osunął się z łoskotem, odsłaniając mały fragment nienaturalnej masy. Jonathan natychmiast wyciągnął rękę, dotknął opuszkami palców jej powierzchni i...

...nic się nie stało. Był tam gdzie był, w walącej się jaskini, gdzie miał najwyraźniej umrzeć.


Co do...?!


Natychmiast się zreflektował. Skoro on nie mógł, to może komuś innemu się uda? Może tak jak Mike'a, dziwna Sala Luster weźmie go do siebie? Tak, to była jego nadzieja. Teraz musi spłacić dług. Ruszył w stronę Juliana. Po drodze wyjął z kieszeni urządzenie Slima, które Peter określił 'komunikatorem'. Wrzucił go do jednej z kieszeni plecaka.

Dopadł chłopaka. Jego ręka wyglądała fatalnie, jednak to się teraz nie liczyło. Musiał przeżyć. Jonathan wziął go pod rękę i za ciuchy i zaczął ciągnąć w stronę skał. Tuż przed mazią postawił go przed sobą i patrząc prosto w oczy powiedział.


- Masz tutaj mój plecak. W jednej z kieszeni masz to urządzenie o którym opowiadałem. Słyszysz co mowie?! JEST W PLECAKU.


Miał nadzieję, ze dotarło to do niego. Na koniec przewiesił mu przez ramiona karabiny żołnierzy – dał Julianowi wszystko co posiadał, prócz jednego pistoletu i własnego ubrania. Jonathan nie mógł mi nic więcej dać. Spłacił swój dług.

Popchnął Juliana, który zaraz po zetknięciu z 'tamtym miejscem' wyparował. Zrobił to w ostatnim momencie, bo przejście ponownie się zawalilo, tym razem o wiele większym kawałkiem jaskini... Noys rozejrzał się prędko, bo to jeszcze nie był koniec. Zdecydowanie nie.

Czyli jednak. Dobra, co teraz?


____
Jonathan używając mocy, ratuje Juliana oddając mu wszystkie swoje rzeczy - istny arsenał broni, magiczny plecak i tajmnicze urządzenie. Przejscie, zaraz po zniknięciu chłopaka - zawala się.
 
__________________
Nigdy nie przestanę podkreślac pewnego drobnego, instotnego faktu, którego tak nie chcą uznać Ci przesądni ludzie - mianowicie, że myśl przychodzi z własnej, nie mojej woli...
Howgh jest offline