Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2009, 23:52   #14
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację


Sapnął, głośno wypuszczając powietrze przez krótki, szeroki nochal. Bolał go łeb jak diabli. Mlasnął kilka razy, wywalając purpurowy (jagodowy?) jęzor na zewnątrz. W gębie czuł starego kapcia. "Nie, kapcia starego trolla..." - poprawił się zaraz, jednocześnie krzywiąc mordę. "Pić!"

Powinien był wiedzieć, że osobiste polecenie Vidhaka, by towarzyszył orszakowi jego goblińskiego przydupasa, Gaavrk'a, będzie czymś więcej, niż tylko kolejną próbą ośmieszenia jego jako wojownika. Który prawdziwy ork będzie służył jako ochroniarz dla goblińskiego kacyka? Stłumił warknięcie, które wyrwało mu się na wspomnienie tego przeklętego pokurcza. To właśnie Gaavrk kazał mu czekać na siebie Pod Wszawą Muszą. Długo nie przychodził, więc co miał zrobić znużony wojownik? Pił, tym bardziej, że jakiś frajer stawiał wszystkim w knajpie. A może Gaavrk wcale nie zamierzał przychodzić?




- Uthgor zabić! Urwać ten zielony łeb i nasikać do szyja! Zdradziecki pies sprzedać Uthgor! Aarghh! - nie mogąc pohamować wściekłości chwycił wielkimi łapskami za pręty klatki i napiął mięśnie ramion, próbując je wyłamać.

"Wreszcie raczyłeś się obudzić. I nawet nieźle sam kombinujesz. Jestem pełen podziwu. Brawo!" - cierpka uwaga demona nie miała w sobie ani grama pochwały.

Sapiący z wysiłku ork nawet nie skomentował przytyku biesa. Zrezygnował z mocowania się z kratą i zajął kajdanami. Bez nich powinno mu pójść lepiej z klatką. Zresztą, dlaczego nie zrobić tego i tego na raz? Uthgor zaczął wściekle walić kajdanami w pręty więzienia.

"Dwimeryt. To nic nie da."

Niezrażony ork nie ustawał w wysiłkach. Wydawało mu się nawet, że na prętach zauważył jakieś karby od kajdan, więc łomotał jeszcze mocniej.

"Idiota..." - skomentował zrezygnowany głos w czaszce zielonoskórego.

Po dłuższej chwili ork uznał swoją porażkę z kajdanami i kratami. Siadł nieco zrezygnowany na podłodze klatki i zaczął rozglądać się po celi. O jego wściekłości świadczyły brutalnie wyglądające dłonie, które bezwiednie to zaciskał w wielką pięść, to rozluźniał.

Jego uwagę przykuły rozmowy pomiędzy więźniami w klatkach.
"Jakoweś elfiki, orki, gobasy... - tu jego pięści zacisnęły się, aż chrupnęło, a oczy zwęziły w wąskie szparki - ...jaszczurki, trolle... Istna manażaneria" - nieudolnie powtórzył w myślach jedno z powiedzeń szamana Klanu Złamanego Kła, Skkrelga.

"Każdy z nich może wbić nóż w plecy..." - myślał, mając wrażenie, że demon mu milcząco przytakuje. "Szczególnie zdradzieckie gobasy!" - ponownie nieprzyjaźnie spojrzał w kierunku klatek z mniejszymi zielonoskórymi i splunął na podłogę.

Kiedy niektórzy zaczęli coś gadać o sobie, chwycił pręty w swoje brutalne łapska.
- Uthgor zabić! - zaryczał na całą celę - Wszystkich! - dodał nieco tylko ciszej. Na chwilę obecną nie miał w planach, by faktycznie mordować wszystkich bez wyjątku. Przynajmniej na razie. Jego większa niż zwykle niechęć do otoczenia wynikała przede wszystkim z frustracji swoim aktualnym położeniem. I jak to bywa u zielonoskórych w takich sytuacjach mord dokonany na kilku - kilkunastu ofiarach zwykle poprawiał nieco nastrój.

Uthgor czekał. Czekał na okazję, by kogoś rozszarpać. Nieważne, czy z żelazem w garści, czy używając pazurów i kłów.
Co było dziwne, zazwyczaj wyszczekany bies w jego głowie miewał coś do powiedzenia. Teraz jednak milczał, być może czując niezbyt sprzyjający złośliwym żartom nastrój potężnego orka.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline