Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2006, 17:10   #24
Escalla
 
Reputacja: 1 Escalla ma wyłączoną reputację
„ Nieśmiertelność nie jest efektem spontanicznego zapalenia się. Ty sam musisz się zapalić.”

Ściemnia się, a wy wychodzicie z domu inkwizytora, mimo późnej pory w stolicy „tętni” życie. Do Radestu, każdego dnia docierają pielgrzymki. Życie w tym mieście podporządkowane jest Katedrze Pokory. Olbrzymie ilości pielgrzymów przybywających wymusiło na władzach miasta przebudowanie ulic, są one szersze niż gdziekolwiek indziej. Wybudowano dziesiątki karczm, aby pielgrzymi mieli gdzie złożyć głowę albo coś zjeść.

Podróżujecie po mieście już jakiś czas, zrobiło się już bardzo ciemno a wy nadal nie możecie znaleźć żadnej karczmy, w której dałoby się usiąść. Spacerujecie tak licząc na to, że w końcu uda wam się coś znaleźć. Na niebie nie ma żadnych gwiazd, księżyc też się gdzieś schował. Jedynie latarnie w kształcie krzyży oświetlają wam drogę. Gdzie niegdzie dolatują jakieś światła z domostw lub szynków.

Nagle zaraz przed wami ukazuje się tłum a jeszcze dalej migotliwe światło wielkiego ogniska. Do waszych uszu dolatuje piękny śpiew. Niezmącona niczym piosenka zdaje się wam bardzo żywiołowa, ale także wyraża smutek. Czujecie się jak zamroczeni. Kobieta śpiewa dalej, choć jej głos zaczyna coraz bardziej słabnąć. Co to za pieśń? O czym jest? Nikt z zebranych tego nie wie, wydaje się być w jakimś obcym języku, który już dawno został zapomniany. Ku waszemu żalowi kobieta milknie, a ogień zaczyna gasnąc. Ludzie się rozchodzą. Waszym oczom ukazuje się stos, a na nim zwęglone szczątki. Czy to możliwe żeby to ta osoba tak śpiewała? Stoicie tak jeszcze jakiś czas, czekacie, na co tego sami nie wiecie po prostu czujecie, że musicie tu zostać! Po jakiś 15 minutach ogień dogasa, ulica pogrąża się w półmroku. W tym świetle Katedra Pokuty, wygląda jeszcze bardziej złowrogo niż za dnia. Jej ciemne chłodne mury w żaden sposób nie wskazują, że jest to siedziba sług bożych.

Udajecie się dalej. Po kilku minutach trafiacie do jednej z karczm, która o dziwo świeci pustkami. „Salamandra” to niewielki lokal w całości wykonany z drewna. Na wprost od wejścia znajduje się lada, a za nią stoi starsza szczupła kobieta. W sali jest jakieś dziesięć okrągłych stolików, a przy każdym po cztery proste krzesła. Tam gdzie siedzą jacyś ludzie na stole pali się długa łojowa świeca. Gdy wchodziliście w waszą stronę spojrzała kobieta zza kontuaru jej wzrok wyrażał oczekiwanie, oraz……………………………….bezbrzeżny smutek.
 
Escalla jest offline