Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2009, 01:44   #17
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Zawsze jest wyjście, powtarzał sobie Taki, zawsze. Goblina swędział nos. I nic nie mógł z tym zrobić. Każdy wie jak nieznośny może być świąd kichawy. A jak ma się ręce spięte z tyłu to jedyną możliwością zdaję się otarcie nochala o kratę. I tak też zrobił. Nie przyniosło to najmniejszego efektu.

Nos swędział, tyłek bolał, a ręce puchły. Jak można kogoś trzymać w tak nie ludzkich warunkach, pomyślał po czym uśmiechnął się do siebie. Głosy z poszczególnych klatek zdawały się przekrzykiwać. To raz to drugi miał wrażenie, że jest na targu. Trzeba się wydostać, znaleźć wyjście. Dzięki rozmowom, a w szczególności wypowiedziom czerwonookiego, Taki dowiedział się komu zawdzięcza taki luksus i wygodę. Wiedział też kto będzie przyszłym dawcą organów i somatotropiny do badań. Niejaki Erl Szary, czy jakoś tak.

Reszta intensywnej gadaniny przeleciała Takiemu mimo uszu, gdyż sam był zajęty przerzuceniem zakutych z tyłu rąk do przodu. Inaczej oszaleje (nos swędział, nie dawał za wygrane). Szamotał się, wił i skakał. Nic. Kichawa jak swędziała, tak swędziała. Wszystko to zajęłoby mu całe wieki gdyby nie wypowiedz jaką dziwnym trafem zarejestrował:

-Wieta, co ja wam powiem? Saszisziaszwej dobrze gada. Powiem wam jeszcze coś. Co drugie to jakiś magik czy inny katamaran, czy jak mu tam. Nibyśta takie sprytne, inteligjentne, bystre i wogóle, a upić się dałyśta jak frajery ostatnie...

I po sali rozległ się głośny śmiech niczym czkawka. Właściciel śmiechu zdawał się zapomnieć o swoim nosie i zanosił się co róż nową czkawką. Reszta wypowiedzi (Gnoma - jak się później okazało) została delikatnie olana, mimo to, Takiemu wypowiedz "kolegi po celi" przypadła do gustu.

Mimo szybkiej poprawy humoru, goblinowi w poszarpanym płaszczu i przydużych spodniach dalej dokuczały dwie rzeczy: Świadomość siedzenia w klatce i cholerny, swędzący nochal! Taki spróbował wziąć sprawę w swoje pazury. I to dosłownie. Podszedł do drzwiczek swojej klatki, odwrócił się tyłem i zaczął grzebać przy zamku. Sytuacyjnie był na spalonej pozycji. Dlatego dwa pazury - no, bo o ładnych paznokciach tu nie może być mowy - połamały się z cichym trzaskiem.

Odszedł od krat i z rozpędem walnął w drzwi. To też nic nie dało. Nagle błysła mu stalowa agrafka przyczepiona spodni. Schylił się tak, żeby złapać ja zębami i rozcinając sobie lekko wargę wypluł ją na podłoże. Potem poszło już z górki. Ręce łatwiej mogły manipulować przy zamku czymś co nie było ich częścią. Nie minęła chwilka i zamek puścił, otwierając się z cichym: YYyyyyYY.

Taki już czuł spojrzenie reszty na karku. Uczucie przypierające do ziemi, to na pewno, ale i dodające skrzydeł zarazem. Rozejrzał się: Jedno okno - kraty, jedne drzwi - brak klamki. Zero jakiegokolwiek sprzętu, w tym jego ekwipunku. Cholera! Wyjrzał lekko przez okno - musiał lekko stawać na palcach. Słońce albo zachodziło albo wschodziło. Z racji koloru przyjął, że zachodziło. Jakiś troll i półolbrzym (chociaż dla niego był to cały olbrzym) gaworzyli sobie w najlepsze. Dookoła pełno budynków - musi miasto. Nie dobrze.

Długo nie zwiedzał. Obrócił się w stronę klatek i podszedł do tej, w której siedział Ghardul. Wsadził nos pomiędzy kratę o powiedział:

- Podrapiesz? Straszliwie mnie kichawa swędzi.

Taki, zamierza w miarę możliwości uwolnić Ślepca za pomocą tej samej agrafki. W razie problemów z zewnątrz wraca do klatki i udaje jakby nic się nie działo,
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline