Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2009, 05:43   #331
Howgh
 
Howgh's Avatar
 
Reputacja: 1 Howgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetnyHowgh jest po prostu świetny
Wzrok Jonathana padł na osobę, żywcem wyjętą z mitologii - Meduzę. Jednak była między nimi mała, aczkolwiek istotna różnica, mianowicie ta przed nim była ślepa. Rzucała się z jednej strony na drugą, z wyciągniętymi rękami, nie zdając sobie nawet sprawy z tego co się dzieje. Nagle nad jej głową odłamał się gigantyczny kawał sklepienia jaskini i spadł prosto na nią. Krew bryzgnęła na wszystkie strony, kawałek węża doleciał aż do stóp Noysa i po chwili nerwowych tików, znieruchomiał na jego oczach.

Fajnie.

Kątem oka Johny zauważył ruch, gdy spojrzał w tamtym kierunku zobaczył mężczyznę unoszącego wielki głaz. Na tym etapie, nic go już nie mogło zdziwić – najwyraźniej taką posiadał moc. Zawołał coś, a chwilę później jaskinię przeszył jego rozdzierający krzyk zaprzeczenia. Noys ruszył w tamtym kierunku.

Jego oczom ukazała się bardzo ładna dziewczyna i dwóch mężczyzn. Jeden z nich właśnie biegł w sobie tylko znanym kierunku, ale drugi szarpał się z dziewczyną. Ona starała mu się wyrwać, jednak tamten nie należał widocznie do słabych. Zamachnął się i z całej siły uderzył ją w sam środek twarzy. Natychmiast trysnęła krew, ze złamanego nosa, a ona sama zwiotczała od siły uderzenia. Siłacz patrzył na to wszystko z widoczną rozpaczą, ale i wściekłością. Nie robił jednak nic, najwyraźniej nie mógł. Było oczywiste kogo ratować, a kogo zabić.

Jonathan wyciągnął zza pazuchy pistolet, odbezpieczył go i strzelił. Zdawał sobie sprawę, że to niebezpieczne, jednak nie było czasu – każda chwila zwłoki oznaczała śmierć. Pocisk roztrzaskał głowę tamtego. Noys natychmiast pobiegł w stronę dziewczyny. Leżała, oniemiała i zszokowana, najwyraźniej tym co się stało. Nie dość że wcześniej była umazana od swojej własnej krwi, teraz dołączyły do tego krew i kawałki czaszki, mózgu tamtego mężczyzny. Nie czekając ani sekundy dłużej, przerzucił ją sobie przez ramię i pobiegł w stronę mazi. Minął mężczyznę w pełnym pędzie, dobiegł na miejsce. Zrzucił ją prosto w 'to', a ona natychmiast zniknęła. Westchnął cicho, ni to z ulgi, ni ze zrezygnowania.

Tylko ja jestem 'inny'?

Odwrócił się i ruszył do mężczyzny, ciągle wytrwale trzymającego gigantyczny głaz. Dla Jonathana jego siła była wręcz nie do pojęcia.


- Idź też, ona Cię potrzebuje. Jest w fatalnym stanie. Ja i tak nie mogę przejść, więc wyrzuć ten kamyczek i ruszaj jej pomóc. Teraz, już, NATYCHMIAST!


__
Meduza ginie. Jonathan zabija jednego z mężczyzn, który złamał nos dziewczynie. Bierze ją i rzuca prosto w teleport - ona znika.
 
__________________
Nigdy nie przestanę podkreślac pewnego drobnego, instotnego faktu, którego tak nie chcą uznać Ci przesądni ludzie - mianowicie, że myśl przychodzi z własnej, nie mojej woli...
Howgh jest offline