Szczurwij. Jego wierny towarzysz. Najlepszy przyjaciel w biedzie. Niewielki szczur którego jakiś czas temu przygarnął przybiegł słysząc głos swego pana. Stanął przed nim i węsząc nosem popiskiwał radośnie. Był zadowolony widząc swego druha... bądź chciał coś do jedzenia.
- Szczurwiju, Szczurwiju proszę idź szukaj klucz, wytrych albo dwa łyżeczki. Idź szybciutko! No mój pieszczoch. - pogłaskał go za uchem. Zwierzak zaczął łasić się do ręki pana lecz jednak poszedł szukać odpowiednich przedmiotów. - Hehehe. Dobry Szczurwij. Wracaj szybciutko. Zank czekać.
Zank nie lubił czekać. Słysząc cały czas rozmowy, poniekąd na jego temat, denerwował się bardzo. Szamotanina goblina próbującego podrapać się w nos jakoś go nie uspokoiła. W dodatku nie wszyscy okazywali przejawy dobroci w jego stronę. Jakoś mimowolnie nie przepadał za czterookim goblinem... W jego wiosce takie żarty zwykle kończyły się czynem... i kolejną porcją świeżego mięsa na obiad.
~Ech gdyby tylko Gruth Czarny tu był... Dostał byś "swoją" wątróbkę... A i wepchał bym Ci ją do gardła... Gdyby tylko tu był
A Szczurwij jeszcze nie wracał...
Goblin nie wiedząc co robić zdjął swój hełm. Odłożył go na bok i nie patrząc na innych, a raczej nie przejmując się ich paplaniną i spojrzeniami... pogłaskał swe prawe ucho.
Na końcu długiej i zielonej małżowiny usznej znajdowały się metalowe i kościane kolczyki. Lekko sycząc z bólu, zdjął dwa i zważył je w dłoni. Podłużna kostka jeśli nie będzie się mocno pchać czy podważać nie powinna się złamać. A jeśli nawet to będzie chyba nawet lepiej służyć.
Zank przygryzł język i zmrużył oczka. Pozycja "skupiająca". Wytężył swój słuch - a długaśne uszy, mimo, że i tak nie dorównywał ślepemu orkowi, zapewniały lepszy niż zwykłego człowieka - i włożył kostkę do kłódki. Pogmerał przy niej parę chwil by ją otworzyć.
- Kłódko, kłódko otwórz się dla dobrego Zanka... Zank jest dobry... Zank chce wyjść
Jeśli to nie poskutkuje, Zank poczeka na swego zwierzaka. Spróbuje ponownie z przedmiotami przyniesionymi przez Szczurwija.
__________________ Why so serious, Son? |