Tak sobie myślę - przeszedłem grę w całości, parę razy (tzn Planescape). O gustach się nie dyskutuje, więc żaden problem, że ludzie nie lubią klimatu cmentarnego, zwłaszcza w Zakopanej Wiosce i tych katakumbach. Mnie się podoba. Jednakże Planescape miał (dla mnie) niewiele momentów godnych zapamiętania do tego momentu. Naprawdę epicko robi się później: to dzięki SPOILER!
rozmowie z Ravelą pamiętam tą grę, to dzięki odkupieniu Triasa, dzięki rozmowie z Istotą Wiekuistą, "poznaniu" swego imienia i dzięki Fortecy Żalu KONIEC SPOILERA pamiętam tą grę. A tak poza tym, to w ogóle ta Sfera, gdzie mieściła się Forteca miała taki klimat, że potrafiłem oglądać nieraz po pół godziny animację tego czaru z tym kościotrupem i kotłem (nie pamiętam nazwy) tylko po to, by przyglądać się otoczeniu - niesamowicie wysokie słupy i nieskończoność... tak, to dzięki fabule i klimatowi (no i muzyce Marka Morgana) ta gra prześciga w moim rankingu nawet Fallouta. Niektórzy się nie zgodzą, to pewne, ale zdanie o gustach wyraziłem na górze
.