Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2009, 11:06   #21
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Kość nie była idealnym rozwiązaniem. Nie uporał się z klatką. Ta nawet go nie słuchała. Przynajmniej kolczyk się nie złamał. No trudno może Szczurwijowi pójdzie lepiej?

Zank podupadł trochę na duchu. Nie dość, że nie otworzył kłódki to jeszcze szczurek nic nie przyniósł. Nie pozostało mu nic innego jak zapiąć z powrotem tanią biżuterię i czekać.
~Następnym razem będę nosił łyżkę ze sobą. O tak na wszelki wypadek.

Nie przyszło mu długo tkwić w klatce. Do wiezienia weszła głupia istota która zamordowała czerwonookiego orka. Jakby to miało coś znaczyć? A tak... Jeden "sojusznik" mniej. Następnie wszedł też Elf, prawdopodobnie czarodziej.
-Toż to lembas! Aj!... - Zank nie zdążył ogryźć się w język. To że tego nie zdążył nie oznacza, że nie zrobił. Spojrzał struchlałym wzrokiem na długouchego i skulił się w sobie, wierząc, ze ten go nie zobaczy. Gdy ten zaczął inkantować swe zaklęcie, serce goblina waliło jak kafar w khazadzkiej kopalni. Strach ogarnął go całkowicie. Nie mógł kiwnąć palcem. A gdy klatka uniosła się do góry...
- Aj! Zank dobry! Zank nie chcący! Zank nie chce być zgniecionym przez wielki i potężny Elf! - Klęknął na kolana i zakrył swe oczęta zielonymi uszami. Wolał nie widzieć jak ginie.

Jednak śmierć nie nadeszła... jeszcze.

Klatka spokojnie wyleciała z pomieszczenia. Frunęli tak w metr nad ziemią przez sieć skomplikowanych korytarzy i pomieszczeń. W końcu jednak ujrzeli niczym nie zmącone światło słoneczne. Poczuli powiew świeżego powietrza. W mieście.

Było to dla malucha coś dziwnego. Po pierwsze miasto. Duże skupisko zielonych i innokolorowych stworzeń przechadzających się spokojnie po brukowanych uliczkach. Zank nie często widywał takie widoki. Zwykle to siedział w kuchni, w lesie, zawsze niedaleko wioski. Po drugie świeże powietrze... nawet w niewielkiej osadzie w której się narodził śmierdziało uryną, brudem i innymi zapachami. Tu tego brakowało. Jakby kto włączył bardzo duży odświeżacz do powietrza...

Wreszcie dotarli na arenę. Wszechobecna wrzawa i dość ciekawy rytm wzbudzały wszystko w wibracje. Melodia nawet podobała się maluchowi. Wręcz zaczął machać głową na boki w rytm muzyki. A finał...

Finał był krwawy. Wielka siedmiogłowa hydra zeżarła wojowniczkopiosenkarki i jakiegoś gostka w śmiesznym ubranku. Nie przejął by się tym gdyby nie fakt, że oni będą następni.
- Aj!!! - Pisk strachu wydarł mu się z gardła. On chciał przeżyć. On musiał zrobić wszystko by przeżyć. On musiał... zrobić by inni też przeżyli. W końcu dziewięciu z nich musi wrócić.Ale jak on to zrobi?
- Zank skorzysta z trola... Tak... Zank chce by trol rzucił w niego jego plecak. Taki stary... i... kluczyki? Tak Zank bardzo poprosi... - Nie miał zamiaru bez większej konieczności narażać życia. W końcu miał je tylko jedno.

Jednak słowa ślepego orka weszły mu trochę na dumę. Ambicja, tak jakby coś takiego miał, kazała mu być lepszym od czterookiego.
~Zank będzie lepszy! Zank pokaże złośliwemu goblinowi!

Wraz ze Szczurwijem na ramieniu Zank podszedł trochę w kierunku hydry. Na tyle by być jeszcze bezpieczny, poza zasięgiem jej głów. Stanął, zdjął hełm i robiąc maślane oczka spojrzał jej prosto w twarz. Eeeee... Twarze.

- Katarzynko, Katarzynko nie jedz nas. Zank być twój przyjaciel, Zank widział jak jadłaś dużo ludzi. Ty być najedzona. Ty iść spaciu, bo Katarzynka być najedzona. Zank popilnować coby nikt nie przeszkadzał w spaciu. Zank być przyjaciel. Katarzynka nas nie zjeść.

Kto byłby w stanie oprzeć się małemu i słodkiemu goblinowi?...
 
__________________
Why so serious, Son?

Ostatnio edytowane przez andramil : 29-07-2009 o 11:10.
andramil jest offline