Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2009, 16:17   #22
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Ciągle kipiący wściekłością Uthgor przyglądał się myszkującemu po celi goblinowi. Po niedługim czasie mały zielonoskóry czmyhnął z powrotem do swojej klatki, a w celi pojawiło się kilku siepaczy. Śmierć czerwonookiego przyjął bez sensacji. Nawet nieco się ucieszył - w końcu mogli zaciukać kogoś innego, na przykład jego. Poza tym, jako goblinoidowi obce było mu współczucie, przecież najlepszą zabawą młodych orków było zamęczenie na śmierć jakiegoś goblina, czy innej słabszej istoty. Przypominało to zachowanie kociąt górskiego lwa bawiących się jedzeniem złowionym przez matkę tyle, że zaprawione znacznie większą dozą okrucieństwa. Drapieżnik zabija, by przeżyć, a ork zabija, bo sprawia mu to przyjemność.

Pojawienie się kolejnego elfiaka w tym towarzystwie jeszcze bardziej go poirytowało.
"Panoszą się, jak u siebie w lesie, korożercy jedne..." - skomentował w myślach przybysza. Kiedy ten zaczął swoje hokus-pokus, Uthgor warknął rozeźlony. Warknięcie pozwoliło mu zamaskować przerażenie związane z emanacją magii, której nie rozumiał i której się obawiał. Zdecydowanie za dużo było tu różnych szamanów i innych porąbańców. Nie cierpiał takich. Wymądrzali się i gadali tak, że nikt nie wiedział o czym. Z drugiej strony bywali niebezpieczni, jak szaman Złamanych Kłów, Skkrelg. Bali się go nawet przydupasy Vidhaka. Pewnie nawet sam Vidhak.
Uthgor nie wiedział, co potrafili ci tutaj, ale jak na razie tylko gadać potrafili.
"Dobry szaman to martwy szaman..." - powtórzył w myślach starą maksymę.

* * *

Kiedy stali przed wrotami na arenę, poczuł narastające napięcie, to dziwne uczucie, jakie ogarniało wojowników przed bitwą i pozwalało im zapomnieć o strachu. Poruszył ramionami, napinając i rozluźniając mięśnie, naprężył, po czym zluzował dwimerytowy łańcuch spinający obejmy wokół nadgarstków. Półtora metra wytrzymałego metalu mogło posłużyć za broń niemal równie dobrze, co korbacz, czy inny obuch.

Weszli na piach areny.

Na widok siedmiogłowej bestii i niepozornych rozmiarów niemal połowy z więźniów zaczął się śmiać. Gardłowy, zniekształcony przez wyrastające z dolnej szczęki wielkie kły rechot wzbił się w górę dużej budowli. Cztery gobasy, podobnej wielkości gnomowate coś, dwa elfiaki, ślepy ork z wilkiem, jaszczur, troll i Uthgor. W jego oczach jedynie ostatni trzej mieli jakieś szanse w starciu z wielogłową paskudą na środku.

"Zastanówmy się na spokojnie..." - zaczął głos w jego głowie.
"Jeśli nawet z reptillionem i trollem zaatakujecie głowy, to wystarczy ich, żeby na każdego przypadły po co najmniej dwie. Za dużo, tym bardziej, że ich ugryzienia mogą być jadowite." - chwila ciszy.
"A może byś tak posłał kopniakiem kilka z tych maluchów, żeby kilka z tych paszcz czymś zająć?" - zaproponował, nie bez pewnej logiki, siedzący w nim demon.
Propozycja wydawała się kusząca i Uthgor zaczął przyglądać się goblinowi z durszlakiem na głowie.

Zanim gobas dotarł na granicę zasięgu stwora i - jak ze zdumieniem zauważył Uthgor - zaczął do niego przemawiać, koło szalonego pokurcza przemknęła postać bladego elfiaka.
- Drzewołaz być odważny... - mruknął z pewnym uznaniem.
"...albo niespełna rozumu" - dodał głos. "A gdyby tak..." - bies zaczął analizować.

"Biegnij za nim!" - wrzasnął nagle.
Umysł Uthgora był jednak dość powolny, więc zanim zrozumiał polecenie demon wyręczył go, tak jak wiele razy przedtem, i nogi orka pchane jakąś dziwną siłą zerwały się do ciężkiego biegu.
"Nie tędy! Drugą stroną!" - bies skorygował kierunek i ork pocwałował na prawo.

"Jeśli hydra zaatakuje druhii, jest szansa, że skupi na nim uwagę wszystkich głów. Druga strona powinna być najmniej zagrożona..." - diabeł gorączkowo tłumaczył, bardziej sobie, niż Uthgorowi.

Wojownik wytężył siły, by nabrać jak największej prędkości. Na każdy krok mierzącego ponad dwa metry orka goblin musiałby zrobić dwa-trzy swoje. Faktycznie, istniała szansa, że zajęty pożeraniem innych ofiar potwór nie zauważy, jak za nim przebiegnie. A jeśli zauważy... Uthgor tylko wyszczerzył się jeszcze bardziej i napiął dwimerytowy łańcuch, by móc go w razie czego zarzucić go na szyję hydry. Odporny na magię materiał wydawał się być na tyle mocny, by zadusić głowę stwora. A, że głów było więcej, niż palców u dłoni?
"Trzeba będzie zadusić je wszystkie po kolei..." - pomyślał zadowolony z siebie ork.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline