Wpakował mu piąchę. No cóż, może taka demoniczna tradycja... Is dzielnie przyjął to na klatę.
Samael wypalił z czymś, co będzie go kosztowało więcej niż taką pięść zwrotna w bebechy.
- Związać? – powtórzyła, niemal do siebie. – Chyba na swój półdemoniczny półmożdżek upadłeś! I co?! Masz zamiar każdego z nas po kolei związywać w każdym z Miejsc?!
Zmierzyła Samaela wzrokiem pełnym pogardy.
- To ma być odwaga?! Tchórz! – fuknęła. – Umiesz zwyciężać tylko w nierównych walkach? Czy po prostu tylko w takich masz odwagę brać udział? Żałosne. Taht`s fuckin` sad, darling! – pokręciła głową ze współczuciem.
Spojrzała na Isa i Elira.
- Połowa? Jaka połowa? Ja uważam, że zdrajcą jesteś ty. Albo lepiej, ten twój zielony kumpel. Ciekawe jakim trafem nie udało się wam wynieść nic z groty krewetki, podczas gdy Is się dusił, a Uzjel z Kalle`hem i Satemem walczyli... Taaak, Is na pewno specjalnie się powiesił, żeby sknocić to zadanie... – przewróciła jednym, zielonym okiem. – Uważnie dobieraj kolejne słowa, albo będą twoimi ostatnimi... – ostrzegła zimno.
- Dasz nam się związać albo sami będziemy musieli to zrobić...
Nizzre już stała obok Isa, z wysuniętymi stalowymi szponami.
- Nie...zdążysz...podejść...do...niego...!!! – warknęła.
- Nie ma honorowych walk. Honor i walka się wykluczają.
- Tymi słowami doskonale opisałeś wszystko, czym jesteś – fuknęła. – Żałosne. Zabawne. Jak półdemon może być żałośniejszy od demona?!
- Niestety mój głos rozsądku mówi, że jeszcze nie czas – Isendir nie pękł i stał dzielnie, z podniesioną głową.
- Mój również – poparła, stając u jego boku.
Is przyjął wezwanie. Niestety tym razem Samael był górą.
- Jeżeli jeszcze raz się na mnie zamachnie wtłukę mu w tyłek jego własną bronią.
- Jeżeli jeszcze raz się na niego zamachniesz nie będziesz miał kończyn, żeby mu tłuc!!! – syknęła elfka.
- Powstrzymaj Isa zanim stanie mu się krzywda. Proszę.
- Chyba drwisz!!! – prychnęła, oszołomiona zupełnie sposobem rozumowania Samaela. – Czy ty mnie w ogóle słuchasz!?
- Nas jest czwórka.
Nizzre uśmiechnęła się paskudnie.
- A Nas jest siódemka!!! – ogłosiła z sadystycznym błyskiem w oku. – Plus cztery Bestie znaczy się...
Drzewa wokół zaszumiały od silniejszego powiewu wiatru. Nizzre stała nieruchomo, wpatrzona w Szamila.
- No, pokaż jaki z ciebie hardkor... – zachęciła.
Podniosła wyprostowaną rękę i prowokująco skinęła na Samaela.
- Śmiało. Powtórz jeszcze raz, że tego chcesz, że chcesz upodlić Isa, zabrać wojownikowi broń w niehonorowej walce. Powiedz to, a ty i wszyscy, którzy staną po twojej stronie popierając ten pomysł pożegnają się ze swoimi Duszami i dobytkiem.
Skinęła na Szamila.
- Odwołuję się do twojego głosu rozsądku...
Przyjęła pozycję do ataku.
- Każdy z nas będzie kiedyś Stwórcą. Każdy z nas powinien mieć równe szanse. Nawet jeśli Is jest Stwórcą, to nie jego wina, że taki patałach jak ty nie potrafi wykonać swojego zadania!!! Gdzie masz przedmiot z nory? – spytała ironicznie. – To na pewno też wina Isa...? No... Chodź, jeśli tylko na to cię stać...!!! – wrzasnęła wściekle, wyzywając Szamila.
__________________ "Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D |