Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2009, 00:16   #135
anrena
 
anrena's Avatar
 
Reputacja: 1 anrena nie jest za bardzo znany
Tydzień. Siedem przeklętych dni. Tyle czasu Elena tkwiła uwięziona pod posiadłością al Hasana. Pierwsze dni przeleżała skrępowana, wściekła i chora z bezradności. Zdradził ją i nawet nie wiedziała dlaczego. Przecież wszystko perfekcyjnie zaplanowała, nawet tę zdradę. Co poszło nie tak?... Planowała okrutną zemstę, w najdrobniejszych szczegółach. Jednak z każdym kolejnym długim dniem powoli poddawała się mozolnie upływającemu czasowi. Nie działo się nic.

Przegrała tę bitwę. Zaryzykowała dużo, bardzo dużo... Zaufała niewłaściwemu człowiekowi, choć świetnie wiedziała, że kupcom się przecież nie ufa. Z zasady. Ale nie miała wyjścia, musiała zaryzykować, al Hasan obiecywał w końcu tak cenne dla niej informacje. Takiej okazji nie mogła przegapić. Walka z Lizawietą, jej siostrą, ciągnęła się latami, wymagała poświęceń, coraz większych poświeceń... W każdej rodzinie zdarzają się czarne owce, a jej rodzina, Fiodorowie, składała się raczej z samych czarnych owiec. Dom, rodzina... Elena próbowała przypomnieć sobie znaczenie tych słów, z nudów, miała niespodziewanie mnóstwo czasu na myślenie.

Coś nagle wyrwało Elenę z letargu, w którym tkwiła tak długo. Odgłosy jakiejś walki, początkowo głucho z oddali, potem coraz wyraźniej docierały do kokpitu statku, który od tygodnia był więzieniem Eleny Fiodorow Decados. - "Czyżby te szkaradne hieny al Hasana zaczęły się wreszcie nawzajem wyżynać?" - głowiła się zaciekawiona Elena. Ale odgłosy dobiegające z wnętrza statku nie brzmiały jak bratobójcza walka. Wszystko wskazywało na to, że zostali jednak zaatakowani. - "Wrogowie czy przyjaciele, nieważne! Teraz albo nigdy!" Błyskawicznie umysł Eleny zaczął pracować na najwyższych obrotach, rozleniwione przymusową bezczynnością ciało mobilizowało „tryb wojenny”. Szybka analiza sytuacji. Więzy krepujące mocno ręce i nogi. I jeszcze ta suknia, w którą wystroiła się na spotkanie z al Hasanem. Lubiła wyglądać elegancko, to się zawsze przydaje... Ale teraz jedynie utrudniała jej uwolnienie się z pęt. Elena uważnie rozejrzała się po całym niewielkim pomieszczeniu. I uśmiechnęła się do siebie...
- Pić... - wyszeptała zmęczonym głosem patrząc błagalnie spod półprzymkniętych powiek na znajdującego się z nią w kokpicie pilota.
- Pić... - powtórzyła dla pewności. Mężczyzna spojrzał na nią podejrzliwie.
- Chce mi się pić... proszę... - wyszeptała ponownie przybierając jeszcze bardziej błagalny wyraz twarzy, nie spuszczając jednak ani na chwilę wzroku z pilota. Wstał zwlekając. Z wahaniem podszedł do uwięzionej kobiety. Miał wyraźne rozkazy, nie rozmawiać z tą wiedźmą, ale z drugiej strony... to przecież tylko marna, słaba kobieta. I do tego uspokoiła się po pierwszych dniach uwięzienia i wygląda niegroźnie. Przynajmniej nie klnie już jak szewc i nie rzuca się jak rozwścieczona kotka...
- Dobra, niech ci będzie, masz, pij! - podszedł do Eleny z manierką wody, pochylił się, żeby łatwiej jej było pić. Błąd, popełnił błąd. Już ostatni w swoim marnym życiu.

Elena jednym szybkim ruchem ciała wytrąciła mu manierkę z rąk, zalewając wodą oczy. Chwilowo oślepionego mężczyznę kopnęła nie bardzo wiedząc, czy nadal skrępowana dobrze celuje. Ale udało się, lata zaprawy w ciągłym boju przyniosły efekt. Mężczyzna z jękiem padł obok ogłuszony bolesnym ciosem. - "Nóż! Ma nóż!" - z zadowoleniem odkryła Elena. Szybko podciągnęła się w kierunku nieprzytomnego pilota i wydobyła tkwiący przy jego pasie nóż. Reszta poszła jak z płatka. Zaczęła właśnie rozcinać krępujące ją od tygodnia więzy, gdy za drzwiami do kokpitu zakotłowało się i ni stąd ni zowąd z hukiem wpadła do pomieszczenia czwórka jakiś nieznajomych. Kobieta i trzech mężczyzn.

Widać było, że walczyli i że walka była nie na żarty. Cali we krwi, swojej czy cudzej, trudno było stwierdzić. Z tym dziwnym obłędem w oczach, który Elena widziała już nie raz patrząc na siejących śmierć żołnierzy. Przyglądała im się uważnie, choć trwało to zaledwie ułamek sekundy. Oni również patrzyli na nią nieufnie. Szczególnie ta wysoka kobieta. Zmierzyły się przez chwile wzrokiem. Dlatego to do niej pierwszej Elena postanowiła podejść. Uwolniwszy się z resztek więzów, wyprostowała się dumnie, poprawiła suknię i ruszyła w kierunku nieznajomej, starając się sprawiać wrażenie pewnej siebie. Do stracenia nie miała przecież już nic...

- Elena Fiodorow... - przedstawiła się, przerywając na moment - Decados - dodała po chwili wahania. Jej nazwisko rodowe zawsze budziło w ludziach jeśli nie grozę, to przynajmniej wstręt. W napięciu obserwowała, jak zareaguje ta nieznajoma kobieta i jej towarzysze."
 
anrena jest offline