Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2009, 19:00   #137
anrena
 
anrena's Avatar
 
Reputacja: 1 anrena nie jest za bardzo znany
Po nieznajomych Elena spodziewała się wszystkiego, otwartej walki, podstępnego ataku, ale nie tego, że ją tak po prostu zlekceważą. Jakby była jedynie nieco niespodziewaną i raczej zbędną częścią wyposażenia „Karmazynowej Skrzyni”. Ludzie jej nie lekceważyli. Nienawidzili otwarcie bądź skrycie, ale nigdy nie lekceważyli. Wiedziała przecież, jakie opowieści krążą o jej „uroczej” rodzinie...

Ręka Eleny wyciągnięta ku nieznajomym w powitalnym geście opadła powoli i mimowolnie zacisnęła się mocno w pięść. Wysoka brunetka wyglądająca na ich przywódczynię obrzuciła ją jedynie pogardliwym spojrzeniem, odwróciła się na pięcie i odmaszerowała żwawym krokiem do ładowni statku. Blondyn stojący obok niej również nie kwapił się do przyjacielskiego powitania. Elena przyjrzała mu się bacznie. Potrafiła czytać mowę ciała, a ta mówiła jej teraz, że mężczyzna, choć wyraźnie zmieszany jej niespodziewaną obecnością, również nie życzy jej dobrze.

- Nie znamy się, ale – zagadnęła ponownie, ostrożnie ważąc słowa, gdy tylko wszyscy czworo znów znaleźli się w zasięgu jej głosu – wygląda na to, że mamy wspólnych wrogów. Poczekała, aż zareagują. Nadal patrzyli na nią nieufnie i wrogo, ale wyraźnie słuchali wreszcie tego, co mówi.
- Rozumiem, że mi nie ufacie – ciągnęła powoli – ale myślę, że możemy sobie nawzajem pomóc. Ja również mam kilka pytań do al Hasana... I choć zapewne wydaje mu się, że już się ze mną pożegnał, chętnie złożę mu ostatnią „kurtuazyjną” wizytę... Jestem być może jedynie słabą kobietą, jak mniema pewnikiem nasz znajomy kupiec, ale jestem również, a może przede wszystkim, córką rodu Decadosów. - tu Elena wyprostowała się dumnie.
- To prawda, straciliśmy w ostatniej wojnie sporo sił i krwi, ale starczy jej jeszcze, by wziąć równie krwawy odwet na naszych wrogach. Teraz też i Waszych wrogach... - Elena znacząco zawiesiła głos.
- Ja również dużo straciłam w tej walce, za dużo... - zadumała się, znów mając przed oczami obraz umierającego Erika, jedynego człowieka, którego kiedykolwiek naprawdę kochała. Przez krótką chwilę na nowo poczuła tamten straszliwy ból i tamtą bezdenną rozpacz. Zagryzła mocno wargi. Ocknęła się, gdy poczuła w ustach słony smak własnej krwi.
- Jednak nadal posiadam rozległe wpływy. - kontynuowała. A i mścić się potrafię wytrwale. – dodała uśmiechając się z rozkoszą na samą myśl o zemście.
 
anrena jest offline