Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2009, 21:16   #138
QuartZ
 
QuartZ's Avatar
 
Reputacja: 1 QuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemu
"No to pięknie" - Myślał voroks. - "Dzieci na statku już nie ma, ale za to ubywa wojowników, a w zamian za te ludzkie szczenięta mamy kolejne babsko i to w dodatku zapowiada się z niej o wiele bardziej marudna samica, niż z Andi. A już zaczynałem się przekonywać że to w sunie nie takie złe istoty, jak to się powszechnie mówi." - Westchnął głośno i już nie próbując nawet się czaić całkiem wyszedł ze swojego ukrycia.

- Chętnie się przejdę i zobaczę co też najlepszego zostawiliście po sobie na tamtym statku. Przynajmniej nie będę siedział w tych resztkach po granatach. Duchy lasów Ungavorox raczą wiedzieć czy ci tutaj nie zwrócą przez to zaraz obiadu. - Rzucił prawie pogodnie do inżyniera.
Mimo wszystko nie było mu do śmiechu. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił widząc pobojowisko było złapanie w dłoń świętej księgi, którą dostał od Mesta. Lubił go, mimo że ten małomówny sukinsyn nigdy nie zdążył nawet zapić się z Bru do nieprzytomności jakimś trunkiem z najniższej półki, co uważał za świetny sposób na przypieczętowanie przyjaźni.
Idąc natomiast za przykładem reszty kobietę zignorował z głośnym warknięciem na dźwięk wypowiadanego domu, z którego pochodziła. "Może i szlachcianka, może i wpływowa, ale na moje zaufanie będzie musiała zapracować inaczej i na pewno nie przyjdzie jej to łatwo."

Ostatnia osoba nadal pozostawała dla niego zagadką. Zdawał się być dobrym wojownikiem i nawet było w nim po trochu z obu poległych towarzyszy. Był ewidentnie sługą Wszechstwórcy, chociaż zdawał się mieć w sobie coś więcej z najemnika i zimnego drania, jakim był Duncan. Może to i lepiej, bo na chwilę obecną Bruggbuhr miał wrażenie, że kiedy przyjdzie do poważniejszych walk zostanie jedynym w pełni wartościowym wojownikiem na pokładzie i ani kobiety ani dwójka chudziaków nie poradzą sobia tak na prawdę z żadnym twardszym przeciwnikiem.
"Pewnie już zauważył" - Pomyślał wpinając Ewangelię Omega do swojej uprzęży na klatce piersiowej, gdzie w jednym z nielicznych mocowań służących na ogół na broń lub inne podstawowe narzędzia znalazł dla niej miejsce. "Może przynajmniej nie uzna mnie od razu za zwierzaka, jak to zrobili pozostali na początku. Marna pociecha."

- Daj mi jeszcze chwilę Rot, muszę po sobie posprzątać. - Rzucił z szelmowskim uśmiechem odsłaniającym rząd piekielnie ostrych kłów. - Zaraz wracam.
Jak powiedział tak też uczynił i wyłaniając się z korytarza, gdzie zostawił zwłoki jakby nigdy nic rzucił je pod nogi nowo przybyłym, uważając jednocześnie aby nie upadły ani trochę za blisko ciał poległych towarzyszy. Liczył na ciche pisknięcie nowo przybyłej, które chociaż na chwilę poprawiło mu nastrój. "Ludzkie samice, choćby nie wiem jak twarde zawsze reagują tak samo." - Zaśmiał się w duchu. - "Na Ungavorox mało która zwróciłaby na to szczególną uwagę."
- No dobra, gotowy. Skoro już tam idziemy przydałoby się też ustalić co robimy z tym ścierwem. - Wskazał kilka innych ciał pozostałych po części strzelaniny, która toczyła się jeszcze w ładowni Roriana nim atak został odparty i walki przeniesione wgłąb obcego statku.
- Co jak co, ale ich nie zjem jak to było na pustyni. Takich sukinsynów można by co najwyżej rzucić bestiom w dżungli. Podstępny atak jak na prawdziwych tchórzy bojących się uczciwej walki przystało! Tfu! - Splunął groteskowo na leżące truchła. Bardzo ciekawiło go jaki będzie wyraz twarzy nowo przybyłej, kiedy mówił o ich pożeraniu.
- A teraz chodźmy i zróbmy co jest do roboty. Nikt z nas nie ma chyba teraz za dobrego nastroju, więc załatwmy to jak najszybciej.
 

Ostatnio edytowane przez QuartZ : 31-07-2009 o 21:22. Powód: Poprawiam literówki
QuartZ jest offline