| Więcej się nie odzywała, znów słuchała.
Obserwowała co zwariowany gnom wyprawia, co drugi kombinował i w ogóle co reszta robiła. Zwracała uwagę na najdrobniejszy gest, na zachowania odruchowe i nie. Jednak, na jej szczęście, tudzież i nieszczęście uraczona została towarzystwem kolejnych nieznajomych. Znów zaczynało się coś dziać, znów coś nowego i nieprzewidywalnego, znów coś z czym będzie trzeba szybko oswoić się, zaakceptować, albo i nie i przede wszystkim nie dać się zabić.
***
Ukazanie się areny, wcale jej nie zdziwiło. Wszak Rox wspominał o tym i uprzedzał. Swoją drogą ciekawe czemu go zabili. Nie był potrzebny? Nieistotne, nie teraz. - Klucze do kajdan macie przy ekwipunku. Waszym zadaniem, jest go zdobyć, oraz powrócić w to miejsce. Jeśli wróci przynajmniej dziewięcioro z Waszej jedenastki Heinrich uzna, że Wam się udało. Biegiem!
- Katarzyna nie sięgnie Was swymi paszczękami w miejscu, gdzie stoicie teraz, oraz przy waszych rzeczach. Musicie jednak przejść koło niej dwa razy... raz z bronią... wcześniej jednak bez niej.
- Powodzenia!
Słowa wyraźnie do niej dotarły, serce przyspieszyło swój tętent, niczym koń zmieniający takt kłusa na galop. ~ Ekwipunek jest za hydrą, z nim klucze do kajdan ~ szybko przetworzyła informacje, które usłyszała ~ przejść tam, nie dać się zjeść, wziąć ekwipunek i klucze i znów nie dać się hydrze, wrócić. O zgrozo, jakże proste w swej złożoności. Jakże proste, a jakże trudne. Nie dość, że inni będą robić indywidualne ruchy, to jeszcze przeciwnik jest niebezpieczny i równie nieprzewidywalny.
Ruszyły pierwsze osoby. Druhii rzucił niedbałą radę i chcąc ochronić własny, może nawet i niezły, choć trochę za chudy, tyłek rzucił się biegiem ku swemu celowi. ~ Chce wykorzystać chwilę, ale hydra ma siedem łebków i podzielność uwagi. Cóż, zobaczymy, czy potrafi tylko gadać, spekulować, rzucać podejrzenia, czy jednak jest odważny i ma trochę oleju w głowie. Nie dane było jej zastanawiać się nad Civrilem, ponieważ prawie ścięło ją z nóg, gdy zobaczyła co robi Zank. Tu ewidentnie widziała przejaw głupoty, na pewno nie odwagi, ale przynajmniej ktoś ją zadziwił. Westchnęła ciężko i powędrowała wzrokiem po reszcie. Nawet nie mrugnęła okiem, gdy zobaczyła, że ork również wyrwał do przodu, z tą różnicą, że w drugi bok niż elf. Niczego innego nie spodziewała się po nim, jak i również po trollu, który postanowił atakować hydrę. Kolejny goblin, z wręcz heroiczną postawą, ruszył, aby zabić złego i okrutnego potwora, nie bacząc na zagrożenia z jego strony... Nie, to zdecydowanie nie wyglądało tak. Mały, cherlawy, okularnik, ruszył szybkim, aczkolwiek drobnym krokiem, a żeby osiągnąć cel, jakim było przeżycie i ekwipunek. Ciekawe tylko w jakiej kolejności dla tego malca? Gnom, gnom, tego jej brakowały w tym całym zestawie, ale szybko spostrzegła, że osobnik tej rasy ruszył za orkiem, który robił mu za samoistną tarczę. Kątem oka zauważyła ruch kolejnego z więźniów, a mianowicie syczącego. Była ciekawa cóż on zrobi, choć zakładała, że nie będzie biegł i liczył na łut szczęścia, ale zaatakuje.
Tylko właściwie co ona zrobi?
Została ich czwórka. Spojrzała na hydrę, a oczy błysnęły delikatnie. ~ Cholera... ~ zaklęła w duchu ~ za duże zamieszanie porobili, nie uda się. Zrobiła dwa kroki do przodu, znów wytężyła wzrok. ~ To nie ma sensu, na przymus zwracać jej uwagi nie będę...
Spoglądała chłodnym wzrokiem na bieg wydarzeń, a dłonie zacisnęła w pięści. Siedem osób poszło, siedem głów ma hydra, ale te małe mogą mieć więcej szczęścia niż rozumu... Westchnęła.
***
W małych odstępach czasu dało sie słyszeć dźwięk niespokojnie upadających kropel. ~ Boisz się? ~ Boję ~ odpowiedziała spokojnie, zgodnie z prawdą. ~ To dobrze, doceniasz życie. ~ To dobrze, nie dasz się tak łatwo zabić. ~ Tylko co mam zrobić? ~ Udowodnij samej sobie na co cię stać. ~ Nie panikuj, ale i nie bądź zbyt pewna siebie. ~ Bądź drapieżnikiem, a reszta niech będzie zwierzyną. ~ I nie pytaj się co masz robić, przecież wiesz. ~ Wiem, wziąć co moje i nie dać się zabić. ~ Nie głupia ~ syknął na nią jeden z głosów ~ będziesz wtedy tak ja te małe stworki, jak pyskaty Druhii, jak inni. Bądź ponad to. ~ Stać cię na to. Pokaż co potrafisz, pokaż, że jesteś doświadczoną osobą, że nie kieruje tobą tylko chęć przeżycia, ale sprawdzenie siebie, swej wartości. ~ Teraz! ~ zagrzmiał ostatni głos.
***
Gwałtownie otworzyła oczy, serce zaczęło szybciej pompować krew, myśli stały się klarowne, adrenalina spięła mięśnie. Ironiczny i pewny siebie uśmiech wykwitł na jej licu. Wyrwała przed siebie, po czym po chwili gwałtownie odbiła w prawo. Jej ruchy tym razem były nieprzewidywalne. Nie biegła przy ścianie, nie miała najmniejszego zamiaru zapędzać się pod nią. Ciężej jest uniknąć ataku przeciwnika, a tak miała większe pole do manewru.
Myśli, bardzo szybko przepływały przez jej umysł. ~ Wykorzystaj waleczność innych. Nie daj zapędzić się w pułapkę. Patrz dokoła siebie. Bądź szybka, ale i przewiduj co może stać się. Dobiegnij do broni swojej, wykonaj zadanie i wróć w pięknym stylu, w takim, który w twych oczach będzie piękny...
__________________ "Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else." |