Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2009, 14:32   #28
Nagash Hex
 
Nagash Hex's Avatar
 
Reputacja: 1 Nagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumnyNagash Hex ma z czego być dumny
Po krótkiej rozmowie z Zerghem i zawarciem korzystnego dla Sida sojuszu, inżynier zamyślił się.
~Tak, dobrze, bardzo dobrze. Niczego nie postanwilem, prawda? Oczywiście, że prawda – zdobędziemy ekwipunek to tedy będzie pora na wiążące decyzje. Swoją drogą Zergh jest dziwny – wybrał mnie, a mógł każdego z pozostałej dziewiątki?~
Nagle na twarzy Sida pojawił się szeroki uśmiech:
~Tak! To los za mnie zdecydował, właśnie w ten sposób. Jestem uratowany.~ Oczywiście myśląc logicznie, większość istot zauważyłaby, że wybór Zergha był naturalny, logiczny i mądry. Orki, troll i ta jaszczurka na pewno były mało zainteresowane pilnowaniem tyłka kurduplowi w okularach. Tamten goblin i kolejny ork mieli swój własny sojusz, elfy to… elfy, a gobliński kucharz wyglądał raczej na mięso armatnie, niż na kompana, przynajmniej dla kogoś takiego jak Zergh. Jednak Sidney widział w tym wyborze to co chciał widzieć, rękę ślepego losu.
-…bo Przeznaczenia oszukać nie sposób – wyszeptał cichutko, kuląc się w ciasnej klatce. Zdążył otworzyć oczy i… życie znów zaczęło się toczyć. Taki otworzył swoją cele, wydostał się na zewnątrz i próbował uwolnić swego kompana. Sidney szybko stracił zainteresowanie Takim. Stare goblińskie powiedzenie mówiło, że najlepiej uciekać samemu. A inne, że oglądanie się za siebie spowalnia. Bonebrain wątpił, że Taki uwolni wszystkich narażając się na odkrycie. Dlatego nawet przez moment nie wykazał entuzjazmu, choć w duchu kibicował Takiemu – Sid nigdy nie był złośliwy, a duet goblin – ork wydał mu się mądrym, zgranym i godnym zaufania zespołem. Więc czemu miałoby im się nie udać, chociaż oczywiście wszystko zależy od… I wtedy agrafka się złamała. A potem wszystko działo się niezwykle szybko. Do pokoju wpadły jakieś półgłówki zabiły starego orka, za którym Sidney na pewno nie będzie płakał. Goblin zainteresowany był za to Takim, który mimo szybkiej reakcji, był baaardzo podejrzany. Do celi wszedł jakiś elf, do tego magus, więc Taki praktycznie zaglądał śmierci w oczy. Jednak kolejny raz tego dnia kostki Przeznaczenia były nieprzewidywalne. Elf ze swoją śmieszną, pokazową magią zabrł ich ze sobą… w nieznane…

***
Na arenie Sidney poczuł, że droga inżyniera nie był taka doskonała jak sądził. W pierwszej chwili oddał by całe swoje doświadczenie dla kilku zwinnych, akrobatycznych ruchów. Wrzeszczący tłum ogłuszył go, a strach wręcz go sparaliżował – martwe cheerleaderki dobitnie pokazywały śmiertelność istot żywych. Jednak szybko się opamiętał. Nawet podstawowe prawa fizyki wiedzą, że łatwiej trafić w statyczny, niż ruchomy cel. ~Oznaczało to „bieg z przeszkodami” ~ pomyślał Sidney i zaśmiał się sucho z własnego żartu. Jednak nie było czasu na błazeństwa. Zergh rzucił coś, czego oczywiście zaszokowany Sid nie dosłyszał i ruszył w pogoń za olbrzymim trollem. Oczywiście, hydra to głupie zwierze napędzane instynktem – zaatakuje największego, jak człowiek na darmowym przyjęciu – rzuci się na największe, w domyśle najsmaczniejsze danie. Zdążył tylko pomyśleć: ~Today is the Day~ i ruszył w pogoń za Zerghem, trollem i Przeznaczeniem… po swój dobytek… po swój artefakt…
 
__________________
One last song
I want to give this world
Before it's gone
One last song
Nagash Hex jest offline