Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2009, 18:43   #92
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- O cholera! - przeklnął Grumil - Jest ten maszkaron. Co robimy?
- Czekamy - rozkazał Guun, tonem nieznoszącym sprzeciwu. W przeciwieństwie do krasnoludów wiedział, że stwór nie jest w najmniejszym stopniu zainteresowany ich obecnością. Jego poczynaniami kierowało coś innego, niż chęć zniszczenia intruzów, którzy wtargnęli do krypty.

- Katepszu anaan latir nebeus ged. Ged! GED! - wykrzyknęła bestia, rozrzucając ręce na boki. Po krypcie przetoczył się przytłumiony grzmot. Zaraz potem błysło światło. Jego intensywność zaskoczyła Guuna i krasnoludów. Zasłonili na chwilę oczy. Gdy je otworzyli otoczenie ołtarza się zmieniło. Mackowatego stwora nie było. Zielone światło zmieniło się. Teraz było zdecydowanie jaśniejsze. W jego blasku trzej poszukiwacze w końcu dotrzegli gdzie zawędrowali.

Znajdowali się w obszernej prostokątnej komnacie. Tak jak w pozostałych pomieszczeniach ściany pokryte były płaskorzeźbami i hieroglifami. Pod ścianami stały niskie kamienne ławki, na których stało mnóstwo pojemników. Jedne były w kształcie zakorkowanych flakonów, prawdopodobnie z jakimś płynem. Inne, okrągłe i owalne misy wypełnioen były zasuszonymi i spleśniałymi resztkami pokarmów.

Zwyczaje pogrzebowe tutejszych ludzi przypominają mi moich rodaków, rusanamani - pomyślał Guun. - Tylko na większą skalę. Moim przodkom wystarczy jama w ziemi i jedna tacka suszonego mięsa. Nie pogardzi też dzbanem wina... A tutaj, proszę. Uczta na dwadzieścia osób. Chyba że zmarły zabiera w podróż swą rodzinę i sługi...

Przed ołtarzem nie było stwora. Zamiast tego Guun dostrzegł dwoje drzwi, które pojawiły się po obu stronach podwyższenia. Kamienne drzwi były otwarte i zarówno, do tych z lewej jak i z prawej strony prowadził śluzowaty ślad, poszostawiony przez potwora.

- No to co robimy? - zwrócił się Guun do towarzyszących mu krasnoludów.
- Idziemy za nim - zapalczywie odparł Grumil, wymachując trzymanym w ręku toporem.
- Tak właśnie myślałem - mruknął badacz. - Tylko wybierzcie drzwi, którymi pójdziemy. Ja nie mam za bardzo doświadczenia w takich sprawach...
- W prawo - orzekł Grumil.
- W lewo - równocześnie powiedział Thorius.
- A więc wyglada na to, że mój głos zadecyduje - Guun przyglądął się obu przejściom. Wyglądały identycznie. - W pra... lewo! Idziemy w lewo.
- A co skłoniło Cię do lewych drzwi? - spytał Thorius.
- Jak by to powiedzieć. Przeczucie - szczerze odpowiedział Guun. - Chodźmy. Ale Wy przodem. Ja nie mam broni...

Zurro, dzięki Ci za tych dwóch! - Guun wzniósł oczy ku górze, w geście podziękowania. - Co ja bym tutaj sam zrobił? Bezbronny, bez możliwości ucieczki. A te dwa krasnoludy wyglądają na dobrych wojowników. Bez trudu powinni sobie poradzić z mackowym potworem. Te topory...

Weszli do korytarza przez drzwi usytuowane na lewo od ołtarza z zielonym ogniem. Korytarz był krótki, miał nie więcej jak dziesięć metrów długości. Podłoga na całej długości pokryta była zielonkawym, cuchnącym śluzem pozostawionym przez potwora. Korytarz kończył się kamiennymi drzwiami, które teraz były uchylone. Guun i dwóch krasnoludów ostrożnie weszli do środka. To co zobaczyli w świetle kaganka niesionego przez badacza, odebrało im dech.



Krypta cała wypełniona była złotem. W stosach złożone były niezliczone złote sztabki, na których wybite były hieroglificzne symbole. Na ziemi leżało mnóstwo złotych monet. Obok nich całe złocone sprzęty domowe. Krzesła, stoły, ławy. W rogu komnaty ustawiono rydwan. Cały ze złota, wysadzany drogimi kamieniami. Wszędzie na podłodze, rzucone w nieładzie leżały złote naczynia: flakony, dzbany i kielichy. Obok nich sznury pereł, złote naszyjniki i bransolety.

Krasnoludy stały w szoku, z rozdziawionymi ustami i błyskiem w oczach. Guun powoli wszedł do wnętrza i podniósł z ziemi naszyjnik, który swoim kształtem skojarzył mu się z Talizmanem.

W tym momencie, z głośnym hukiem drzwi zamknęły się. Wszyscy trzej podskoczyli przestraszeni.
 
xeper jest offline