Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2009, 19:37   #37
madman
 
madman's Avatar
 
Reputacja: 1 madman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemumadman to imię znane każdemu
Hektor z powagą wysłuchał wszystkich zgromadzonych w pokoju lecz nie odzywał się słowem. Wyraz jego anielskiej twarzy nieco się zmienił, można by rzec, że spoważniał lub przejął się. Odzwierciedlił uśmiechy panien lecz nie wyszły mu one zbyt przyjemnie, można by nawet rzec, że co najmniej zimno. Z uwagą obserwował też przedziwne poczynania Damiana. Nieco go to zdegustowało lecz posłał mu uśmiech, który zniknął w ułamku sekundy.
Na pytanie Rebeccy skrzywił się nieco co i tak nie odbierało mu urody.
-Droga pani, dlaczego od razu tak formalnie? Oczywiście, że mam plan, mam nawet więcej, chęć działania. Choć nie zaprzeczę, że szczęście również się przyda. Podzielę się z wami moim planem powiedzmy za jakieś piętnaście minut? Rozumiesz, muszę jeszcze dograć szczegóły.- jego słowa wieńczył uśmiech mówiący: „Urocza jesteś ale daj teraz wujkowi pomyśleć.”
Podniósł swoje karty ze stołu, w milczeniu wpatrywał się w swoje figury. Odłożył je spokojnie na blat stołu tyłem do góry aby nikt nie dostrzegł co też mu los przyniósł. Spokojnie wyciągnął z kieszeni spodni portfel i dorzucił do kupki kilka zielonych. Z innej kieszeni wydobył paczkę Lucky Strike i odpalił jednego zapalniczką benzynową Zippo. Zaciągnął się głęboko a dym wypuścił dopiero po chwili. I jeszcze raz.
Powoli się rozluźniał a na jego twarz powrócił uśmiech, zaczął pogwizdywać sobie znany zapewne wszystkim kawałek zespołu The Stranglers – Golden Brown. Strzepnięty popiół z papierosa dołączył do prochów któregoś z wampirów na ziemi. Nowy Książe rozglądał się po pokoju przez moment, odwrócił głowę w stronę biura poprzednika. Zachowywał się jakby toczona tu rozmowa go nie dotyczyła i nudziła. Gdy Damian przyjął kolejną twarz Hektor pokręcił głową z politowaniem, lecz w zaprzeczeniu samemu sobie bił mu ciche brawa. Jego smukłe dłonie choć zderzały się ze sobą robiły to tak delikatnie, że żaden odgłos się nie rozległ.

Gdy żeńska część towarzystwa oddaliła się młody władca wysłuchał słów Sameusa a następnie zabrał się za porządkowanie rzeczy przed sobą na stole, portfel, papierosy, karty, zapalniczka… czegoś mu jeszcze brakowało… a tak. Z portfela wyciągnął plastikową kartę, jeden banknot i mały ale pękaty woreczek z białym proszkiem. Szykując dla siebie ścieżkę spojrzał się na współgraczy.
- Co prawda moje zapasy z San Diego kurczą się jak bałwan na lato ale podzielę się jeżeli ktoś lubi.- zwinął banknot w rurkę i wciągnął biały puder do nosa, resztki ze stołu zebrał na palec i wtarł w dziąsło. Z jeszcze większym uśmiechem na twarzy zwrócił się w stronę rozdającego karty.
-Och Sameusie drogi, co ja bym bez ciebie począł? Nie niepokoi mnie przejmowanie interesów zmarłego księcia bo mało mnie one interesują. Nie myśl, że jestem już na tyle zaćpanym wrakiem człowieka, że nie wiem co tutaj się wyprawia. Pozycja Księcia tej zapadłej dziury jest mi na razie potrzebna do własnych celów i do czasu ich wypełnienia muszę ją utrzymać. Odstrzelę głowę każdemu skurwysynowi który spróbuje mi ją odebrać, poddając w wątpliwość tym samym jego nieśmiertelność. Ale ufam, że jest to tobie na rękę.
Nie będę owijał w bawełnę, zdaje sobie sprawę, że nowy Książe stanie się tarczą strzelniczą dla Kowbojów z San Diego, ale ktoś musi tą rolę pełnić a nikt z was nie jest na tyle silny aby to zrobić lub wytrzymać. Pierdolę to, mogę być tarczą, nikt się nie spodziewa, że tarcza na ogień odpowie ogniem. A jak już będzie po wszystkim, to zostawię to co zbudujesz tutaj tobie i odejdę w spokoju. Brzmi jak plan?
- jego ostre słowa przywodziły na myśl człowieka szalonego, na krawędzi, który nie cofnie się przed niczym aby dopiąć swoich celów. Jego szkliste oczy świeciły wściekłością i chęcią mordu.
- Jutro? Noc jeszcze młoda. Już dzisiaj trzeba coś zrobić ale potrzebuję nieco informacji a z naszym szczurkiem coś mi nie wychodzi dogadywanie się. Może mi pomożesz w tej kwestii?-

Spojrzał jeszcze nieco nieobecnym wzrokiem na Nico.
- A na tobie zawiodłem się najbardziej. Co z tobą? Zdajesz się być równie użyteczny co De la Mesas, ni do tańca, ni do różańca. Ani w karty nie pograsz ani nie odezwiesz się mądrym słowem. Szkoda bo naprawdę liczyłem na więcej.

Do szybko rosnącej zielonej puli na stole dorzucił jeszcze kilka wygniecionych banknotów.
-Podbijam.
 
__________________
D&D is a Heroic Fantasy.
Not a Peasant-oic Fantasy.
Know the difference.
Feel the difference.

Ostatnio edytowane przez madman : 01-08-2009 o 20:20.
madman jest offline