Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2009, 23:14   #337
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Julian znalazł się w oceanie czarnej, gęstej krwi.

Był kompletnie nieprzygotowany na środowisko, w którym się znalazł. Wepchnięty do teleportu w ostatniej chwili przed przysłonięciem go olbrzymim głazem, nie miał nawet czasu, by zaczerpnąć powietrza. Gdy tylko zdał sobie sprawę, że płynie, natychmiast zamknął usta i zaczął energicznie machać rękami, kierując siew stronę zielonego światła.

Julian nigdy nie był dobrym pływakiem. Może, gdyby był świadomy tego, co się działo wokół niego i wiedział, co go jeszcze czeka, miałby jakieś szanse. Jednak z ranną ręką, bez zaczerpnięcia głębszego oddechu i znając ze wszystkich stylów pływackich jedynie pieska, chłopakowi bliżej było do utonięcia niż dopłynięcia do powierzchni.

Na szczęście, nie był sam. Peter, który był obok, chwycił go za rękę i pociągnął za sobą, ratując blondynowi życie. Obaj wynurzyli się z czarnej posoki w tym samym czasie, tylko po to, by spaść z sufitu i boleśnie uderzyć o twardą posadzkę.

- Dz-dziękuję…- wyjąkał Julian, próbując wstać. Pulsująca bólem ręka, wszechobecny zapach krwi i niedobór tlenu zmusiły go jednak do klęczenia na czworakach. Łapczywie łapał kolejne porcje powietrza, powoli odzyskując siły.

- Więc to wy. Ludzie. Wiedziałem, że będą z wami problemy, jak tylko zobaczyłem tego durnego Mike. Nie pozwolę zrobić im krzywdy! Pewnie wy też chcecie na nich poeksperymentować?

Julian uniósł głowę w samą porę, by zobaczyć Kata, szaleńca, który myślał, iż ma moc wymierzania sprawiedliwości w Thagorcie. Nawet się ucieszył z jego widoku, po tragicznych wydarzeniach w Thagorcie każda żywa osoba była źródłem radości. W trym wypadku jednak uczucie to odeszło po zrozumieniu, co mówi mężczyzna. Chłopak chwiejnie wstał, opierając się o ścianę.

- Jesteśmy resztkami Białej Róży z Opiekunką i paroma Towarzyszami. Nie chcemy nikogo skrzywdzić ani eksperymentować. Ledwo co uszliśmy z życiem. W Thagorcie rozpętała się apokalipsa, oddziały wojska atakują tych, którzy nie zginęli po walce z własnymi braćmi. Ktokolwiek nas tu sprowadził, na pewno nie zrobił tego po to, byśmy gnębili dzieci- stwierdził oschle.

- Idę do nich- rzucił za siebie nie znającym sprzeciwu tonem, po czym chwiejąc się i przytrzymując ściany, ruszył w kierunku płacącego dziecka.

Nie odwrócił się za siebie, by sprawdzić stan ocalałych. Nie chciał wiedzieć, kto razem z nim przybył do tego dziwnego miejsca. Wiedział, jak wyglądała sytuacja w jaskiniach. Wiedział, że przeżył tylko dzięki Jonathanowi. Spodziewał się, że spadające głazy mogły zrobić krzywdę mu i innym istotom.

Spodziewał się, ale nie wiedział. Gdyby teraz się odwrócił, straciłby resztkę nadziei. A to jedyne, co mu pozostało.

Po jego policzku spłynęła samotna łza, gdy szedł powoli, okłamując samego siebie.
 
Kaworu jest offline