- O cholera! - przeklnął Grumil - Jest ten maszkaron. Co robimy? - Czekamy - rozkazał Guun. W jego tonie słychać było coś, co kazało krasnoludom podporządkować się jego rozkazowi. - Katepszu anaan latir nebeus ged. Ged! GED! - bestia krzyczała coraz donioślejszym głosem, wymachując rękoma i mackami, rozwalając jednocześnie trochę śluzu dookoła. Po krypcie przetoczył się przytłumiony grzmot a zaraz potem - zabłysło olśniewające światło, nie mające porównania z niczym innym, które do tej pory widział Thorius. A widział już wiele...
Jego intensywność zaskoczyła Guuna i krasnoludów. Zasłonili na chwilę oczy. Krasnoludów nie zdziwił fakt, że światło wokoło nadal było intensywne - ba, nawet przybierała na swej mocy - ani że potwór zniknął. Gdyby nie śluzowaty ślad na ziemi można by stwierdzić, że wcale go tu nie było. Światło, emanując silnie, dało im bardziej dokładne informacje o ich położeniu.
Znajdowali się w obszernej prostokątnej komnacie. Tak jak w pozostałych pomieszczeniach ściany pokryte były płaskorzeźbami i hieroglifami. Pod ścianami stały niskie kamienne ławki, na których stało mnóstwo pojemników. Misy na owoce i warzywa. Talerze i półmiski z ułożonymi resztkami jedzenia. Flakony, z alkoholem, z lekami, z wodą, z... krasnolud sam nie wiedział, co mogło być tam jeszcze.
- Musi tu leżeć bardzo ważna osoba, skoro zostawili tutaj tego aż tyle. - powiedział na głos, bardziej do siebie niż do towarzyszy Thorius
Za kamiennym ołtarzem pojawiły się dwie pary drzwi. Obydwa wejścia były otwarte i zarówno do tych z lewej jak i z prawej strony prowadził śluzowaty ślad, pozostawiony przez znanego im potwora. Wejścia wyglądały identycznie. - No to co robimy? - zwrócił się Guun do towarzyszących mu krasnoludów. - Idziemy za nim - zapalczywie odparł Grumil, wymachując trzymanym w ręku toporem. - Tak właśnie myślałem - mruknął badacz. - Tylko wybierzcie drzwi, którymi pójdziemy. Ja nie mam za bardzo doświadczenia w takich sprawach... - W prawo - orzekł Grumil. - W lewo - równocześnie powiedział Thorius. - A więc wygląda na to, że mój głos zadecyduje - Guun przyglądał się obu przejściom. Wyglądały identycznie. - W pra... lewo! Idziemy w lewo. - A co skłoniło Cię do lewych drzwi? - spytał Thorius. - Jak by to powiedzieć. Przeczucie - szczerze odpowiedział Guun. - Chodźmy. Ale Wy przodem. Ja nie mam broni...
Weszli do korytarza przez drzwi usytuowane na lewo od ołtarza z zielonym ogniem. Korytarz był krótki, miał nie więcej jak dziesięć metrów długości. W wąskim korytarzu zapach śluzu z podłogi tylko się nasilił. Thorius szedł z wizją zobaczenia swojego obiadu w niedalekiej przyszłości. Mimo krótkiej wędrówki obrzydzenie i zniesmaczenie wprost tryskało z jego lekko zielonkawej twarzy. Korytarz kończył się kamiennymi drzwiami, które teraz były uchylone. Guun i dwóch krasnoludów ostrożnie weszli do środka. Dziękując za świeższe powietrze, zrobili kilka kroków w pomieszczeniu. To co zobaczyli w świetle kaganka niesionego przez badacza, odebrało im dech.
Krypta cała wypełniona była złotem. W stosach złożone były niezliczone złote sztabki. Na ziemi leżało mnóstwo złotych monet. Obok nich całe złocone sprzęty domowe. Krzesła, stoły, ławy. W rogu komnaty ustawiono rydwan. Cały ze złota, wysadzany drogimi kamieniami. Wszędzie na podłodze, rzucone w nieładzie leżały złote naczynia: flakony, dzbany i kielichy. Obok nich sznury pereł, złote naszyjniki i bransolety.
Krasnoludy stały w szoku, z rozdziawionymi ustami i błyskiem w oczach. Grumil zaczął łapczywie zagarniać monety, ale powstrzymany przez Thoriusa wziął ich tylko kilka. Nadmierne obciążenie nie byłoby mile widziane przy spotkaniu z potworem. Albo rodziną właściciela grobowca. Thorius schylił się, i wziął z kopca w rogu jedną monetę. Wsadził ją do kieszeni spodni. - Kto wie, może przyda się później. - przeleciało mu przez myśl. Może to będzie kolacja,albo nocleg. A może i cena za informację o Koronie.. Thorius obracał kolejną monetą w dłoni, przyglądając się kunsztowi jej wykonania. Oczy jego towarzysza latały od jednego sprzętu do drugiego. A badacz? Wziął coś z ziemi, i także się rozglądał.
W tym samym momencie, z głośnym hukiem drzwi zamknęły się. Wszyscy trzej podskoczyli przestraszeni. Thorius upuścił monetę na kopczyk. W chwilę podskoczył do drzwi i zaczął szarpać za uchwyt. Bez skutku. Powoli, jak to ma miejsce w scenach grozy, odwrócił się. - Zamknięte.
__________________ Powiało nudą w domu...Czy może powróciło natchnienie? Znalazł się stracony czas? Jakaś nagła zmiana w życiu?
A może jeszcze coś innego?
<Wielki comeback?> |