Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2009, 12:36   #31
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
- Jest w nich coś ciekawego?
- Jeden uwolnił się z klatki?
- Znaczy się jest wprawnym włamywaczem, albo miał szczęście. A coś interesującego?
- Zdają się emanować dość głębokimi zasobami mocy.
- To może przerobimy ich na bateryjki, nie na najemników.
- Poczekajmy jeszcze kilka chwil....
- Panowie tłumaczyłem Wam. Potrzebuję istot bitnych, umiejących ruszyć głową. Potrzebuję kogoś, kogo będę mógł posłać w teren i być pewnym, że nie tylko wypełnią moje polecenia, ale w sprzyjających warunkach będą w stanie podejmować decyzje... trafne decyzje, na których ja będę mógł zarobić.
- Henrich. Wstrzymaj się jeszcze.
- Oczywiście, że się wstrzymam. Ta zbieranina wygląda ciekawie, z tym się zgadzam, nie jestem jednak przekonany, czy będą w stanie działać wspólnie. Nie potrzeba mi bandy indywidualistów... potrzebuje sprawnego zespołu!
- A jeśli podołają zadnia?
- Wtedy z nimi porozmawiam.
- Nie wiem czy to rozsądne
- A co? Zabija mnie?
Donośny, śmiech rozniósł się w około. Było w nim coś co postronnych przyprawiało o dreszcze.


***

Tłum wył!!!
Pojawienie się bestii, ulubienicy publiczności wywołało fazę uniesienia. Czegoś co mieściło się na pograniczu szału, grupowej ekstazy.. szaleństwa... zbiorowego happeningu, który w wydaniu zielonym mógł mieć tylko jeden wyraz, który mógł wyglądać tylko i wyłącznie w jeden sposób. Fakt zeżarcia dziewczyn spełniających rolę „warm up'u” dla Waszego wejścia tylko i wyłącznie podgrzał i tak już gorącą atmosferę. Mało tego, zaraz po tym jak panienki zostały wszamane na jednym z balkonów pojawili się jacyś zieleni. Stali za dziwnie wyglądającymi stołami i czynili masę hałasu, w około nich kręciły się kolejne dziewczyny. Kolejna porcja mięsiwa?
Nie zastanawialiście się nad tym. Zastanawialiście się co zrobić, żeby dobiec do ekwipunku, zastanawialiście się co ten zielony pokurcz myślał sobie podchodząc spokojnie do hydry (spokojnie.... tiaaa... tylko czemu mu tak kolana drżały).
Pierwszym, który zareagował okazał się być Gerbo. Zadziwiającym było, jak głód alkoholowy jest wstanie kimś powodować. Gnom ujrzał gdzieś po drugiej stronie areny refleks świetlny. Refleks który mogła wydać jego manierka... jego skarb. Puścił się biegiem, nie dbając o swe życie, nie bacząc na otoczenie, nie pomny przepisów BHP. Pomknął jednak zadziwiająco sprawnie, zadziwiająco... chaotycznie. Pomknął jakby był jeszcze pijany, zataczając się to w prawo, to w lewo... ten ni to taniec, ni to bieg powodował jednak iż stał się celem, w który nie jeden łucznik miał by problem trafić. Łucznik tak, ale czy hydra?

Zaraz za Gerbo biegiem puścił się druhii, a potem biegli już prawie wszyscy... prawie?
Zanim ktokolwiek dobiegł choć w obręb piekliszcza, z pewnych niewielkich, zielonych ust padło:
- Katarzynko, Katarzynko nie jedz nas. Zank być twój przyjaciel, Zank widział jak jadłaś dużo ludzi.
Jedna z hydrzych głów zwróciła się w kierunku Zanka. Goblin podszedł na bezpieczną odległość. Hydra nie mogła go sięgnąć, nie oznacza to że nie mogła przysunąć doń łba i dokładnie go sobie obejrzeć.
- Ty być najedzona. Ty iść spaciu, bo Katarzynka być najedzona. Zank popilnować coby nikt nie przeszkadzał w spaciu. Zank być przyjaciel. Katarzynka nas nie zjeść.
Oczka Katarzynki stały się nagle jakby zamglone, najedzony łeb niespodziewanie ułożył się na wygodnym piasku i pogrążył w słodkiej drzemce. Głośne chrapanie zaczęło rozchodzić się to w prawo, to w lewo.... jaszczurowi nie przeszkadzały nawet gwizdy i krzyki padające z trybun... było mu wszystko jedno... Nie oznacza to, że do kwestii małego goblina tak samo podchodziły pozostałe głowy. Druga, szybko podążyła na ratunek pierwszej i chłapnęła zębami tuż przed nosem Zanka Mały kucharz wykazał się męstwem i nie oddał wszystkich płynów ustrojowych wprost pod siebie... na tym jednak jego męstwo się skończyło.... Zaczął uciekać oddając tym samym pole towarzyszowi wspólnej niedoli. Otóż, gdy Zank zaczął wycofywać się na z góry upatrzone pozycje (czy też jak zwykli mawiać inni: wiać) na deskach teatru pojawił się J'Ram. Reptilion zakręcił młyńca łańcuchem i zdzielił większą siostrę po paszczy. Hydra uniosła łeb wyżej w odruchu, obronnym, Reptilion postąpił za nią czyniąc tym samym błąd o znaczeniu strategicznym... wszedł w zasięg przeciwnika. Głowa hydry wystrzeliła do przodu z szybkością, z jaką tak wielka kupa łusek nie powinna się ruszać. Zakuty w kajdany jaszczur wykazał się podobnym refleksem. Zawirował i uchylił się przed atakiem spadającym z góry... uchylił się, o włos unikając śmierci. Włos ten okazał się jednak być także przekleństwem, bowiem kajdany zahaczyły się o jeden z zębów. Hydra podniosła łeb, podnosząc tym samym reptiliona, dyndającego jak robak na haczyku...
Los jaszczura byłby zapewne przesądzony, bowiem jedna z kolejnych głów zapewne szybko wyswobodziła by swą siostrę... problem polegał na tym iż wszystkie były zajęte.
Gerbo z prędkością błyskawicy (i siłą wodospadu) pomknął w kierunku swego skarbu. Jedna z głów hydry próbowała raz i drugi złapać pokurcza, zamknąć na nim swą paszczękę i pożywić się niem... małe to to było i łykowate, jednak lepszy gnom niż nic. Gerbo dopadł do ekwipunku jako pierwszy. Jako pierwszy mógł dobrać się do kluczy lub do swego artefaktu.

Gdy gnom był bezpieczny trol wraz z „towarzyszami” ukrytymi za jego potężnymi plecami parł do przodu. Pewnym było, że wielka postura Kashyyka oraz fakt, iż ciągnęła za nim pokaźna część drużyny skupi na nim uwagę piekliszcza. Tak też się stało. Pierwsza z głów uderzyła w trola. Ten jednak pędząc niczym rozpędzona lokomotywa parowa niewiele zrobił sobie z ataku. Owszem rana po dziabnięciu okazała się być bolesną, owszem zęby wbiły się całkiem głęboko... jednak świadomość i wewnętrzny nakaz odzyskania totemu był silniejszy. Kashyyk mknął do przodu niczym nie wzruszony. Dotarł by tak zapewne do samego końca, gdyby nie to że przeciwnik też głupi nie był. Po pierwszym ataku jasnym było iż zatrzymanie trolla wcale nie będzie zadaniem łatwym. Kolejna głowa zaatakowała więc nie „na siłę”, ale „sposobem”. Hydra ustawiwszy głowę niewiele ponad ziemią zadała cios szyją w linii poziomej. Cel był prosty. Obalić trola. Potężne uderzenie spadło w golenie kapłana, a kilka chwil potem uderzony upadł na piach. Głowa hydry spojrzała na niego przekrzywiwszy się w jedną ze stron. Czekała, aż jej siostra podniesie się, aż będą mogły zaatakować wspólnie.
Ci co biegli za trolem okazali się zostać zamknięci w pułapce. Przed nimi leżał wywrócony troll, którego łatwiej było obejść niż przeskoczyć. Nad trolem wisiały dwa hydrze łby... dookoła krążyła jeszcze jedna.
Tak więc za leżącym trolem, i w obliczu trzech łbów hydr znaleźli się Zergh, Gardul wraz ze swym Wargiem, Taki oraz Sidney. Warsz problem polegał teraz na tym, że troll blokował przejście a hydra zaczęła swymi łbami odcinać Wam możliwości ominięcia przeciwnika.

Dużo więcej szczęścia mieli Ci, którzy zdecydowali się działać samodzielnie. Utgor napotkał na swej drodze jedną głowę, która zaatakowała bez przekonania. Efekt był oczywisty. Sprawny podskok, piruet i sieknięcie na odlew łańcuchem pozwoliło orkowi sprawnie przebyć arenę. Jego śladami podążyła elfka, widząc iż środek oraz druga część areny jest chwilowo zakorkowana.
Civril? Druhii wystartował jako jeden z pierwszych jednak nie mogąc sprawnie przebiec pomiędzy wijącymi się głowami hydry musiał szukać sobie okna... znalazł. W chwili gdy trol padał na piach, upadły elf sprawnie prześlizgnął się pod padającym przyjaicelem. Pozostawił za plecami przeciwnika... ale i sojuszników. Przed sobą miał klucze i ekwipunek, za sobą istoty w potrzebie.
Do ewkipunku dotarli zatem: Gerbo, Uthgor, Sashivei oraz Civril. Przy hydrze pozostali: Kashyyk, Zergh, Sindey, Gardul oraz Taki. Gdzieś w powietrzu dyndał: J'ram. Natomiast w punkie wyjścia został: Zank.

***
- Chyba miałeś racje.
- Względem?
- Tego że mogą się nadawać.
- Na grupę operacyjną?
- Nie na bateryjki... oczywiście, że na grupę!
- Czyli muszą tylko przeżyć?
- Nie... muszą to zrobić w odpowiedni sposób. Powiedzmy że muszą mnie oczaroać.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline