- Ukrywać się możemy choćby i nago. - Ay've uśmiechnęła się cierpko. - Ale ukrywanie się niczego nie rozwiąże, zwłaszcza, że nie mamy jedzenia. Roboty... - Rozejrzała się z namysłem po olbrzymiej hali i zlizała okruchy suchara z palców. - Jak rozumiem, jesteśmy w środku wielkiej, pozbawionej żywych mieszkańców dzielnicy. Kwestią ubrań zajmiemy się wtedy, kiedy będzie miał kto na nas patrzeć. I tak nie możemy biegać ulicami z gromadką dzieci w szlafrokach. Bennet może dać któremuś z was kurtkę, a mój strój, o czym na wyścigi próbowały przekonać mnie całe zastępy jedi, mimo wszystko też odbiega trochę od przyjętych kanonów.
Pochyliła się i objęła kolano ramionami, opierając na nim brodę. Na liście rzeczy niepotrzebnych maszynom, prócz ubrań i jedzenia, najwyraźniej figurowało też ciepło. - Puśćmy kolejkę dalej, jeżeli ma być śladem, to im dalej od nas, tym lepiej. A potem proponuję poszukać drogi na powierzchnię. |