Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2009, 18:08   #140
Lance
 
Lance's Avatar
 
Reputacja: 1 Lance nie jest za bardzo znany

Barczysty młodzieniec w zakrwawionych, bojowych szatach Wojennego Bractwa stał jeszcze przez chwilę w milczeniu, uspokajając oddech. Surowa twarz i aura profesjonalnego żołnierza, jaką roztaczał, budowały napięcie. Najbardziej niepokojące były jednak jego oczy, ze źrenicą i tęczówką niemalże całkowicie białymi, niczym u niewidomego.
Jednak gałki oczu poruszały się. Nie wyglądało na to, aby wojownik rzeczywiście był ślepcem.
Spojrzenie-nie spojrzenie przesuwało się po kolei po poszczególnych członkach załogi Roriana oraz po pobojowisku, jednak część uwagi zakonnika stale skoncentrowana była na gotowym do walki Alexandrze.
- Zwę się Gellan, jestem uczniem Wojennego Bractwa. W czasie wypełniania misji na Istakhr – której natura nie jest teraz istotna – podsłuchałem przemytników, mówiących o szykowanej na was zasadzce. Padło tam również imię brata Mesto. Pędziłem co sił, aby wspomóc was w walce… Jak widać, nie zdążyłem na czas… - twarz wojownika wykrzywił grymas bólu.
Zakonnik wytarł ostrze ciężkiego miecza o ubranie jednego z zabitych, leżącego u jego stóp, a następnie ostrożnie schował broń do pochwy przewieszonej przez plecy. Nie przerywał monologu:
- Odpowiedziałem zatem chyba na wasze pytania, bracie – zwrócił się do Alexandra – Dziękujesz mi w niewłaściwy sposób… Mam nadzieję, że w prywatności podziękujesz chociaż Wszechstwórcy.
Ostrożnie – aby nie sprowokować młodzieńca z rapierem – podszedł do zwłok Mesto. Przyklęknąwszy, zamknął oczy zabitemu.
- Brat Mesto był wielkim wojownikiem. Oby Wszechstwórca przyjął go do siebie…Nie zdążyłem…
Gdy Amx podszedł z siekierą, wojownik wstał. Oszołomiony przyglądał się, jak zamachnął się na dłoń Duncana, jednak gdy podniósł broń na Mesto, powstrzymał go chwytając za rękę.
- Co robisz, człowieku!
- Te zegarki to nie prezent, znaczy się rozumiesz, musimy je nosić. Ale nie wiem co się stanie, gdy zostaną na trupie i takie tam. Trzeba je... zniszczyć. Niestety nie da się inaczej a nie możemy ryzykować... ktoś może uznać, że to specjalnie i bomba zadziała... szkoda byśmy tak głupio zginęli...
- O czym ty mówisz? Nie rozumiem cię! Jaka bomba? – chaotyczne słowa Amxa najwyraźniej nie wyjaśniły Gellanowi, dlaczego Mesto ma zostać rozczłonkowany…
 
Lance jest offline