Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2009, 23:03   #95
MadWolf
 
MadWolf's Avatar
 
Reputacja: 1 MadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znany
Elrix zawahał się widząc jak jeden z obrzydliwych stworów rzuca się w pogoń za uciekinierką. Dobył miecza i spojrzał badawczo na drugie monstrum, ale upiorna postać nie wykonywała żadnych agresywnych ruchów i przyglądała mu się przechyliwszy lekko głowę. Słysząc zgrzyt pazurów na nagrobkach z kierunku gdzie zniknęła Laura, odwrócił się na pięcie i ruszył w pogoń.
Wciąż spanikowana, aktorka próbowała wydostać się z pustego grobu do którego wpadła podczas swej karkołomnej próby ucieczki. Głową sięgała niemal do poziomu gruntu, ale wyschnięte ściany nie dawały niestety żadnego oparcia i raz po raz osuwała się z powrotem na dno. Stojący nad mogiłą trupożerca rechotał obserwując jej daremne próby, ale na odgłos kroków odwrócił się sycząc wściekle.
- Nie wyglądasz mi na bohatera - dobiegł głos bardziej elokwentnego z morderczej dwójki. Smokowiec rzucił okiem za siebie, ale tamten stał w pewnym oddaleniu oparty swobodnie o nagrobek. Oba stwory zaśmiały się swoimi strasznymi głosami, zmuszając Laurę do zakrycia uszu.
- Wepchnę ci ten diabelski chichot z powrotem do gardła - zgrzytnął zębami jaszczur.
Stojący na skraju grobu potwór zabełkotał straszliwie, najwyraźniej zbyt podniecony zbliżającą się chwilą mordu aby silić się na poprawną wymowę. Jego pobratymcowi najwyraźniej to nie przeszkadzało.
- Masz rację Naltnash, trzeba ich zabić i zabrać świecidełko, na nic się nam nie przyda ktoś taki jak on.
Nazwany po imieniu stwór nie tracił czasu. Sprężył się w sobie i skoczył na śmiałka z zadziwiającą jak na chodzące zwłoki zwinnością. Atak o włos chybił celu i upiór wylądował ciężko, ale zaraz podniósł się i zaczął zbliżać ponownie klucząc między grobami. Czerwone ślepia wodziły za czubkiem miecza którym jaszczroczłek kreślił w powietrzu powolne ósemki. Zaśliniona paszcza rozwarła się, ponownie uwalniając przyprawiający o mdłości odór i straszliwy wrzask, ale tym razem jego przeciwnik był na to przygotowany i zamiast skulić się ze strachu zaatakował. Cios przeorał straszny pysk rozdzierając suchą skórę i zmusił upiora do cofnięcia się.
- Pociesz się - rzucił niemal wesoło wojownik - brzydszy już być nie mogłeś! Wiedząc iż lada chwila do walki włączy się drugi przeciwnik, Elrix zaryzykował kolejne cięcie. Mimo iż w powietrze pofrunęły kolejne strzępy pergaminowej skóry, cios nie odniósł zamierzonego skutku wystawiając go na kontratak. Obaj zdawali sobie sprawę że nie miał szans się zasłonić gdy potwór zamierzył się na niego pazurami. Straszna twarz już wykrzywiała się w triumfalnym grymasie, gdy nagle rozległ się suchy stuk zderzających się kości. To Laura wyrżnęła bestię w kolano zaimprowizowaną z ludzkiej kości udowej maczugą, po czym z piskiem spadła z powrotem na dno. Korzeń który chwyciła aby dosięgnąć wroga zerwał się pod jej ciężarem i pogrzebał nadzieje na szybkie wydostanie się z pułapki.
Naltnash padł na kolana gdy cios pozbawił go równowagi i posłał aktorce mordercze spojrzenie, momentalnie jednak chwycił pobliski kamień nagrobny aby pomóc sobie wstać, po czym zamarł. Cios spadł z taką siłą iż wydawało się że miecz nie napotyka żadnego oporu przecinając jego ciało. Przez chwilę jeszcze trwali tak, mierząc się wzrokiem aż stwór osunął się powoli do otwartego grobu.
W tej samej chwili z dołu dobiegł krzyk Laury na którą zwaliło się truchło jej niedoszłego mordercy.
- AAAAARrRGHHh!! To obrzydliwe! Zdejmij go ze mnie!
- Zaraz, najpierw pogadamy sobie z jego kolegą.
Elrix był zaskoczony, drugi stwór nie dość iż nie próbował podejść go przez cały czas trwania pojedynku, to nadal stał w tym samym miejscu z wyrazem obrzydliwego samozadowolenia na zdeformowanej twarzy.
- Szkoda, biedny Naltnash byłby taki użyteczny w dalszej drodze - westchnął jakby mówił do siebie - Poszukiwaliśmy talizmanu od dłuższego czasu i oto jest, na szyi tej dziewczyny. - spojrzał na smokowca jakby dopiero teraz go zauważył - Zdajesz sobie sprawę że razem ze mną masz dużo większe szanse dotarcia tam niż z nią, prawda? Ja na przykład potrafię o siebie zadbać.
- Niby czemu miałbym ci zaufać? Zarżnąłbyś mnie we śnie przy pierwszej okazji. No i nie dałeś szczególnego popisu lojalności w jego przypadku - wskazał mieczem zwłoki.
Upiór wzruszył kościstymi ramionami.
- Uzupełniałbyś pewne moje... braki, a on? No cóż, miał swoje ograniczenia, a ty wydajesz się być dużo bardziej... wszechstronny. Poza tym, obaj wiemy że taki sojusz jest tymczasowy - przerwał uśmiechając się wrednie - w końcu posiadacz korony władzy może być tylko jeden.
Smokowiec czuł na sobie nie tylko wzrok stwora przed sobą, ale także Laury. Słyszał jej przyśpieszony oddech kiedy w napięciu oczekiwała na jego odpowiedź. Pewnie zdawała sobie sprawę że od tego co zadecyduje zależało jej życie, ale miał bardziej palący problem. Pierwszy potwór był bardzo prostolinijny, po prostu bestia z resztkami świadomości, za to ten mógł stanowić większe zagrożenie. Trzymał się na dystans i zachowywał niesamowicie zimną krew mimo okoliczności - niewątpliwie czarownik.
- Decyduj się! - warknął upiór który najwidoczniej zaczął coś przeczuwać.
- Zdenerwowany? - zapytał drwiąco Elrix - może miałbyś więcej argumentów gdybyś nie poświęcił tak lekkomyślnie partnera? - obchodził powoli stwora wypatrując najłatwiejszej drogi do ataku. Nie zależnie jednak czy posługując się magią, czy intuicją poczwara odgadła jego zamiary.
- Wygląda na to że będę podróżował sam! - wrzasnął wymachując chudymi ramionami i koncentrując się na przeciwniku, który widząc że podstęp upadł rzucił się na niego biegiem.
 
__________________
Sorry, ale teraz to czytam już tylko własne posty...
MadWolf jest offline