Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2009, 14:01   #506
Nadiana
 
Nadiana's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemu
Tak jak pozostałych Lillę wyciągnęli z łóżka strażnicy biorący Bethy na miejsce kary. Całkiem zaspana z coraz większym zdumieniem i rozbudzeniem przysłuchiwała się relacji z tego co zaszło. Nie miała pojęcia co wskoczyło do tej rudej głowy by postępować tak nierozważnie, ale momentalnie była gotowa bronić przyjaciółki. Przynajmniej do momentu, w którym usłyszała, że kowalówna sama sobie wybrała ten los, a a alternatywą była miesięczna praca w kuźni. Z decyzjami, które podjęła sama, paladynka nie zamierzała dyskutować. Czerwieniąc się ze wstydu, za tą całą sytuację, za zachowanie Elizabethy, za krasnoludów bijących słabsze od nich dziewczę, za samą siebie i swój brak reakcji, Lilla czym prędzej udała się na swoje miejsce zbiórki by ćwiczeniami fizycznymi zagłuszyć myśli.

Miała rację, jak zawsze wysiłek fizyczny okazał się najlepszym lekarstwem. Cały dzionek machała ramieniem ćwicząc pchnięcia i zasłanianie się tarczą. Warto było; prawie zupełnie opanowała falangę, nieźle szło jej testudo i schiltron.
- Bardzo dobrze – tuż przed zmierzchem brodaty dziesiętnik ocenił jej wysiłki. Dziewczyna aż pokraśniała z dumy, tylko ona jedna otrzymała taką pochwałę. Nie dane było jej jednak długo się nią nacieszyć, w chwilę później dźwięk rogów rozdarł powietrze. Razem z podobnymi sobie udała się na miejsce zbiórki, gdzie spotkała swych kompanów. A także kogoś kogo w najśmielszych snach spotkać się nie spodziewała. Długo łączyła twarz tego młodego kapłana z Albertem z Talgi. Pamiętała go głównie z tego, że ich rodziny regularnie, co zimę, wymieniały się mianem najuboższej w okolicy. Chłopak bardzo wcześnie opuścił dom rodzinny, Lilla nie uczestniczyła w pożegnaniu przebywając już wtedy w kościele Pana Poranka.
Zdumiona, uściskała krajana i tylko orki pod murami powstrzymywały ją przed zadaniem milionów pytań. Ponaglana przez jakiegoś krasnoluda zajęła swoje miejsce na blankach. Przez pierwsze chwile nie było nic innego do roboty jak zasłaniać się przed gradem strzał wypuszczanych przez zielonoskórych, ale już pochwali marnie wyglądające drabiny oparły się o mury. Dziewczyna nie strącała ich od razu, poczekała, aż wielu wrogów zajmie na nich swe miejsce i dopiero wtedy mocno odepchnęła. Zginęły nie tylko stwory znajdujące się na szczeblach, ale także te, które miały pecha stać w miejscu gdzie konstrukcja spadła. Ta sytuacja powtórzyła się jeszcze trzykrotnie, aż w końcu roki odpuściły atak.
Wobec niewielkiej ilości strat, nie-krasnoludy mogły wreszcie oddalić się na zasłużony odpoczynek. W drodze powrotnej do zajmowanej przez nich karczmy, Lilla z radością przekazała Albertowi, że jego rodzina ma się dobrze, byt im się trochę poprawił, dwie jego siostry wyszły za mąż i korzystają już z radości macierzyństwa. Nie wspomniała jednak ani słowem o ich misji i celach, decyzja o tym czy należy o tym opowiedzieć należała do Silli. Teraz jednak wsłuchała się w historię wyznawcy Kelemvora….
 
Nadiana jest offline