Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2009, 18:54   #31
Callisto
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Wichura nie traciła na sile. Podmuchy chłodu i padający śnieg wciąż przeszkadzały Vanyi lecz najwyraźniej nie przeszkadzały one człowiekowi. Stał jak posąg, krzycząc jakieś słowa w języku dla młodej driady niezrozumiałym, choć skądś znajomym. Pomimo zamieci, która wyraźnie zniekształcała głos, Vanya była w stanie powiedzieć, że te słowa wypowiadała kobieta. Nieznajoma uniosła ręce do góry. W prawej trzymała laskę, na której czubku jarzyło się mocne, jasne światło o błękitnej poświacie. Śnieżyca, zupełnie jak na zawołanie, zaatakowała mocniej, a wiatr był tak silny, że mała istota z trudem utrzymywała się na nogach.

Gdy udało jej się znów spojrzeć przed siebie zaskoczył ją widok jeszcze dziwniejszy. Otóż przed człowiekiem znajdował się stwór o maści tak czarnej, że oczy howlaa bolały ją od tego ostrego kontrastu z białym śniegiem. Wyglądem przypominał nieco wilka, jednak jego wzrost, większy nawet od niedźwiedziego, oraz żółte ślepia, większe od sowich, przeczyły tej tezie. Śnieżyca i wiatr zdawały się być jakimś sposobem powodowane przez nią. „Dziwne” pomyślała Vanya przyglądając się uważnie scenie. Nagle wróżka wzdrygnęła się. Czuła jakby bestia skupiła na niej swój wzrok, mimo iż właściwie trudno jej było cokolwiek powiedzieć – to przedziwne stworzenie nie miało tęczówek, ani źrenic, z jej oczu bił przedziwny blask. Ciarki przechodziły ją po plecach na samą myśl, co też to stworzenie może od niej chcieć. Musiała przyznać, że zaczęła się bać, a ją rzadko ogarniał strach. Jednak ciekawość była silniejsza od strachu. Dlatego też zdecydowała się pozostać i dalej obserwować wydarzenia.

Nagle, rozległ się srogi, gardłowy i wyjątkowy głos. Zdawał się on otaczać Vanyę, dochodzić z każdego zakątka lasu. Coś w jego barwie budziło w niej niepokój, na sam dźwięk wypowiadanych słów podskoczyła lekko na gałęzi, na której siedziała. To wszystko było wyjątkowo dziwne i przerażające.
- -Za kogo się uważasz mała i słaba istoto, coś z kruchych kości i krwi marnej zbudowana, iż śmiesz mnie, przyzywać? – Słowa zdawały się być adresowane do niej, nie do człowieka. Przynajmniej driadzie tak się wydawało. Dziwne stworzenie bowiem ciągle nie spuszczało z niej wzroku, jakby to od niej oczekiwało odpowiedzi. „Co tu się dzieje? Czego to coś ode mnie chce?” Przemknęło Vanyi przez myśl.
- -Nadszedł twój czas Panie Północnego Wiatru. Dopełnij swego przeznaczenia. – Usłyszała głos kobiety. Vanya otworzyła szerzej oczy. Pan Wiatru? Była pewna, że coś jej to mówi…Ale czego ten człowiek chce? Tysiące pytań kotłowały się w jej głowie, ale na żadne nie umiała odpowiedzieć.
-Nie masz nade mną władzy marny człeczyno! Nikt jej nie ma! Jam jest władca mrozu, ciemności śnieżycy, Pan śniegu i lodu! Zdepczę cię mym wiatrem, znikniesz pod zwałami śniegu i lodu!
”Starcie dwóch równych sił?” Przemknęło jej przez myśl. Do tej pory o takich rzeczach słyszała jedynie w legendach, a teraz…doświadczała ich sama. No, może nie doświadczała, ale widziała je na własne oczy. Och, jakie to wszystko było ekscytujące i straszne zarazem! Driada nie mogła przestań rozmyślać o tym, co się dzieje. Cała drżała już z zimna, jednak przestało jej to przeszkadzać. Była świadkiem czegoś ważnego, niecodziennego. Jej marzenie wreszcie się spełniło. Miała szansę na przygodę.
-Mylisz się, posłusznym musisz być Przeznaczaniu i Czasowi, a te wyznaczyły ci kres

Vanya zmarszczyła brwi. Po raz pierwszy słyszała, jak ktoś mówi w ten sposób o czasie i przeznaczeniu…Zupełnie jakby to były żywe…osoby? „Co się tu dzieje? O co chodzi?” W głowie howlaa panował mały zamęt. To wszystko stawało się coraz dziwniejsze…

-Jak śmiesz Mnie pouczać skażona kłamstwem i cieniem, śmiercią i zniszczeniem?! Nie twe bory to są, nie twa władza tu sięga. Nie jesteś Strażniczką, precz więc stąd!

Wiatr wzmógł się. Jego siła była niczym huragan. Porwała śnieg, a wraz z nim małą istotę, która nie będąc się w stanie dłużej utrzymać upadła kilka metrów dalej. Gdy podniosła głowę spodziewała się, że zobaczy leżącą kobietę. Nic z tego. Człowiek wciąż stał, niewzruszony. „Zupełnie jakby ten wiatr…jej nie mógł dotknąć?” Pomyślała. Odetchnęła z ulgą, gdy wichura się nieco uspokoiła. Można było nasłuchiwać dalej.
-Widzisz ów kwiat?- W lewej ręce kobiety pojawił się kwiat, który nazywany był śnieżnym.
-Znak to dla ciebie, iż odejść musisz. Nie magią, posłuszeństwa od ciebie wymuszam, Panie Nieokiełznany, lecz Prawem Pierwotnym, które... ci przypominam. Więc choć Strażniczką nie jestem to na ów znak wzywam cię, Królu Śniegu, władco mrozu i śnieżyc, odejdź aż Twój czas znów nastanie, jak od wieków jest

Driada zdumiała się, gdy wiatr przycichł, a stwór obracając się powoli odszedł w przeciwnym kierunku. Krótką chwilę potem nagły podmuch wiatru uniósł do góry płatki śniegu zakrywając czarną istotę, która zdawała się w nich zniknąć. Gdy opadły nie było już Króla Śniegu. Wszystko wyglądało tak, jakby go nigdy nie było. Tajemnicza kobieta zaczęła podążać w kierunku swojego wierzchowca. Mimo iż od howlaa dzieliło ją ledwie kilka kroków wydawała się jej nie zauważyć. „To i lepiej” pomyślała Vanya. „Będę ją śledzić, gdziekolwiek pojedzie” pomyślała otrzepując swoje piękne skrzydła w kolorze jesiennych liści.
 
Callisto jest offline