Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-08-2009, 18:54   #31
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Wichura nie traciła na sile. Podmuchy chłodu i padający śnieg wciąż przeszkadzały Vanyi lecz najwyraźniej nie przeszkadzały one człowiekowi. Stał jak posąg, krzycząc jakieś słowa w języku dla młodej driady niezrozumiałym, choć skądś znajomym. Pomimo zamieci, która wyraźnie zniekształcała głos, Vanya była w stanie powiedzieć, że te słowa wypowiadała kobieta. Nieznajoma uniosła ręce do góry. W prawej trzymała laskę, na której czubku jarzyło się mocne, jasne światło o błękitnej poświacie. Śnieżyca, zupełnie jak na zawołanie, zaatakowała mocniej, a wiatr był tak silny, że mała istota z trudem utrzymywała się na nogach.

Gdy udało jej się znów spojrzeć przed siebie zaskoczył ją widok jeszcze dziwniejszy. Otóż przed człowiekiem znajdował się stwór o maści tak czarnej, że oczy howlaa bolały ją od tego ostrego kontrastu z białym śniegiem. Wyglądem przypominał nieco wilka, jednak jego wzrost, większy nawet od niedźwiedziego, oraz żółte ślepia, większe od sowich, przeczyły tej tezie. Śnieżyca i wiatr zdawały się być jakimś sposobem powodowane przez nią. „Dziwne” pomyślała Vanya przyglądając się uważnie scenie. Nagle wróżka wzdrygnęła się. Czuła jakby bestia skupiła na niej swój wzrok, mimo iż właściwie trudno jej było cokolwiek powiedzieć – to przedziwne stworzenie nie miało tęczówek, ani źrenic, z jej oczu bił przedziwny blask. Ciarki przechodziły ją po plecach na samą myśl, co też to stworzenie może od niej chcieć. Musiała przyznać, że zaczęła się bać, a ją rzadko ogarniał strach. Jednak ciekawość była silniejsza od strachu. Dlatego też zdecydowała się pozostać i dalej obserwować wydarzenia.

Nagle, rozległ się srogi, gardłowy i wyjątkowy głos. Zdawał się on otaczać Vanyę, dochodzić z każdego zakątka lasu. Coś w jego barwie budziło w niej niepokój, na sam dźwięk wypowiadanych słów podskoczyła lekko na gałęzi, na której siedziała. To wszystko było wyjątkowo dziwne i przerażające.
- -Za kogo się uważasz mała i słaba istoto, coś z kruchych kości i krwi marnej zbudowana, iż śmiesz mnie, przyzywać? – Słowa zdawały się być adresowane do niej, nie do człowieka. Przynajmniej driadzie tak się wydawało. Dziwne stworzenie bowiem ciągle nie spuszczało z niej wzroku, jakby to od niej oczekiwało odpowiedzi. „Co tu się dzieje? Czego to coś ode mnie chce?” Przemknęło Vanyi przez myśl.
- -Nadszedł twój czas Panie Północnego Wiatru. Dopełnij swego przeznaczenia. – Usłyszała głos kobiety. Vanya otworzyła szerzej oczy. Pan Wiatru? Była pewna, że coś jej to mówi…Ale czego ten człowiek chce? Tysiące pytań kotłowały się w jej głowie, ale na żadne nie umiała odpowiedzieć.
-Nie masz nade mną władzy marny człeczyno! Nikt jej nie ma! Jam jest władca mrozu, ciemności śnieżycy, Pan śniegu i lodu! Zdepczę cię mym wiatrem, znikniesz pod zwałami śniegu i lodu!
”Starcie dwóch równych sił?” Przemknęło jej przez myśl. Do tej pory o takich rzeczach słyszała jedynie w legendach, a teraz…doświadczała ich sama. No, może nie doświadczała, ale widziała je na własne oczy. Och, jakie to wszystko było ekscytujące i straszne zarazem! Driada nie mogła przestań rozmyślać o tym, co się dzieje. Cała drżała już z zimna, jednak przestało jej to przeszkadzać. Była świadkiem czegoś ważnego, niecodziennego. Jej marzenie wreszcie się spełniło. Miała szansę na przygodę.
-Mylisz się, posłusznym musisz być Przeznaczaniu i Czasowi, a te wyznaczyły ci kres

Vanya zmarszczyła brwi. Po raz pierwszy słyszała, jak ktoś mówi w ten sposób o czasie i przeznaczeniu…Zupełnie jakby to były żywe…osoby? „Co się tu dzieje? O co chodzi?” W głowie howlaa panował mały zamęt. To wszystko stawało się coraz dziwniejsze…

-Jak śmiesz Mnie pouczać skażona kłamstwem i cieniem, śmiercią i zniszczeniem?! Nie twe bory to są, nie twa władza tu sięga. Nie jesteś Strażniczką, precz więc stąd!

Wiatr wzmógł się. Jego siła była niczym huragan. Porwała śnieg, a wraz z nim małą istotę, która nie będąc się w stanie dłużej utrzymać upadła kilka metrów dalej. Gdy podniosła głowę spodziewała się, że zobaczy leżącą kobietę. Nic z tego. Człowiek wciąż stał, niewzruszony. „Zupełnie jakby ten wiatr…jej nie mógł dotknąć?” Pomyślała. Odetchnęła z ulgą, gdy wichura się nieco uspokoiła. Można było nasłuchiwać dalej.
-Widzisz ów kwiat?- W lewej ręce kobiety pojawił się kwiat, który nazywany był śnieżnym.
-Znak to dla ciebie, iż odejść musisz. Nie magią, posłuszeństwa od ciebie wymuszam, Panie Nieokiełznany, lecz Prawem Pierwotnym, które... ci przypominam. Więc choć Strażniczką nie jestem to na ów znak wzywam cię, Królu Śniegu, władco mrozu i śnieżyc, odejdź aż Twój czas znów nastanie, jak od wieków jest

Driada zdumiała się, gdy wiatr przycichł, a stwór obracając się powoli odszedł w przeciwnym kierunku. Krótką chwilę potem nagły podmuch wiatru uniósł do góry płatki śniegu zakrywając czarną istotę, która zdawała się w nich zniknąć. Gdy opadły nie było już Króla Śniegu. Wszystko wyglądało tak, jakby go nigdy nie było. Tajemnicza kobieta zaczęła podążać w kierunku swojego wierzchowca. Mimo iż od howlaa dzieliło ją ledwie kilka kroków wydawała się jej nie zauważyć. „To i lepiej” pomyślała Vanya. „Będę ją śledzić, gdziekolwiek pojedzie” pomyślała otrzepując swoje piękne skrzydła w kolorze jesiennych liści.
 
Callisto jest offline  
Stary 09-08-2009, 13:34   #32
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Korzenna zupa, którą z takim przekonaniem zachwalał Garlik, nie okazała się być może najsmaczniejsza, ale za to była z pewnością pierwszym porządnym, ciepłym posiłkiem, jaki Ragvain miał w ustach od, jak mu się zdawało, całych wieków. Klippe zjadał zatem i grubsze kawałki korzeni, które pływały w gęstej polewce, a podczas jedzenia z radości aż mrużył oczy.

- Byłeś no kiedyś w Norce? - zapytał Garlik.

- Nie, nigdy jej nie widziałem, ale słyszałem, że to niezbyt daleko stąd - odrzekł Ragvain.

- Trza się będzie tam wybrać. Myślałem, ze za jakie dwa tygodnie tam pójdę, gdy śniegu choć trochę ubędzie, ale najwyraźniej trza się jeszcze dzisiaj ruszyć. Pewno walne zgromadzenie trza będzie zwołać. - tu westchnął i dodał ciężko - Ech... to dopiero będzie rozrywka.

Te słowa elfa zaciekawiły Łasicę. Nie znał może swojego gospodarza zbyt dobrze, ale nie wydawał się on kimś skorym do wycieczek ze swojego dobrze ukrytego domostwa, nadto w tak trudną i ostrą pogodę. I kim mógł być ten staruszek, który, choć żył w samotności i odosobnieniu, mógł zwołać zgromadzenie elfów? Ragvain nie orientował się w zwyczajach seelie, ale wydawało mu się, że takie zgromadzenie było czymś naprawdę wyjątkowym i nie byle kto mógł je ogłaszać. Nie chcąc jednak za mocno narzucać się Garlikowi, bo i tak tego dnia już niemało namieszał, postanowił jedynie delikatnie wypytać się, co konkretnie ma zamiar zrobić Mysi Wąs.

- Jeszcze dzisiaj trzeba się wybrać, mówicie... Chyba im szybciej, tym lepiej... Jeśli tylko te Bogles sobie już poszły - dodał z pewną obawą, bo choć w przytulnym mieszkaniu Garlika mógł ochłonąć po nocnych i porannych przygodach, to przecież takich wrażeń od razu nie mógł zapomnieć.

- Opowiedzcie mi jeszcze o tym zgromadzeniu, bo niewiele, prawie nic właściwie, o nim do tej pory nie słyszałem... - rzekł po chwili. - Jak się ono zbiera i dlaczego to dla was taka zabawa?
 
Makuleke jest offline  
Stary 20-08-2009, 21:31   #33
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
- Jeszcze dzisiaj trzeba się wybrać, mówicie... Chyba im szybciej, tym lepiej... Jeśli tylko te Bogles sobie już poszły -Łasica ostatnie słowa dodał z pewną obawą, gdy w końcu dojadał ostatnie kawałki korzennej zupy.
-A na te kreatury toto stary Garlik już wysilił sposób- uśmiechnął się Mysi Wąs, w tajemniczym acz i niezbyt przyjemnym grymasie. Wstał też wtedy i począł czegoś szukać w swych tobołkach schowanych w skrzyni. Mruczał przy tym coś pod nosem wyjmując coraz to kolejne ubrania, zawiniątka, jakieś butelki raz Ragvain dosłyszał nawet jak nieco wyraźniejsze zdanie: -Aaa... Tu to się podziało.- ale już dalej starzec szperał w swych rzeczach. w końcu wyciągnął niewielki tobołek, wykonany z skóry i zerknął do środka
-Jeszcze kilka ich zostało- po czym bez ceregieli wrzucił to do większej torby podróżnej (którą znalazł kilka chwil wcześniej) i zaczął rozrzucone przedmioty pakować z powrotem do skryzni. Wstał w końcu podszedłszy do niewielkiej spiżarni, znajdującej się pod rugiej stronie izby na nowo zaczął poszukiwania.
- Opowiedzcie mi jeszcze o tym zgromadzeniu, bo niewiele, prawie nic właściwie, o nim do tej pory nie słyszałem... - Ragvain odważył się w końcu znów zabrać głosi. - Jak się ono zbiera i dlaczego to dla was taka zabawa?
Garlik wyjrzał z przyciemnionej spiżarni, i trzymając dwa bochenki podpłomyków zmrużył oczy
-Ino i takich rzeczy rodzic ci nie opowiadał? Ech co pokolenie to coraz gorsze...- machnął chlebem zrezygnowany i ściągnął jeszcze dwa bukłaki z wysokiej półki - A zabawa to przednia bez dwóch zdań, gdy wodzowie seelie, władcy howlaa i starszyzna klippe, zbiera się wspólnie i próbuje dojść do jakich postanowień. Oczywiście uprzedzeń wiele i dawnych sporów i zatargów wiele, a każda geba swoje zdanie ma więc tyle śmiać się co i płakać nad jednością leśnego ludu... w sumie jak się nad tym zbiegowiskiem zastanowić to nie dziwota iż ostatnie odbyło się z dwa pokolenia temu, a trwało nie mało bo aż dwa tygodnie. Wtedy to trza było ustalać co z ludźmi począć, którzy dziesiątkami wchodzili w głąb lasu i zuchwale ścinała wiele lasu
Gdy kończył już to mówić starzec miał już prawie wszystko zapakowane. Nalał jeszcze do jednego bukłaku wody, a do drugiego, mniejszego, jagodzianki, po czym upił łyk z karafki. Posmakował trunku. I znów upił kolejny solidny łyk napoju.
-Dobra jeszcze coś na siebie włożę i czas ruszać. zniknął na chwilę za kotarą, gdzie pewno spał A gdy wrócił ubrany był w grube spodnie i koszule, na to płaszcz i na koniec poprawiał swoja na głowię mysią czaszkę. przełożył jeszcze torbę podróżną przez ramię, zabrał kostur, którym tak ugodził wcześniej Ragvaina i począł gasić świece które rozświetlały do tej pory izbę.

Droga do góry nie była wcale aż tak długa jak to się wcześniej wydawało Łasicy. oświetlona przez niewielki kaganek, ścieżka szybko doszła do schodów, o które potykał sie wcześniej klippe, schodząc w niemal całkowitej ciemności. Już widzieli światło znad powierzchni, a świeże, mroźne powietrze coraz bardziej było odczuwalne. W końcu wyszli na ową polankę, a Garlik zgasił niewielki kaganek i schowawszy go do tobołków rozejrzał się po potężnych krzakach otaczających wejście do jego mieszkania.
-No no to w drogę- mruknął i podpierając się na kiju począł się kierować w stronę rzadszej kępy. Tu klippe dojrzał cos na kształ krętej ścieżki, po której nie przejmując sie ostrymi jeżynami i zaroślami, mozna było w miarę spokojnie kroczyć...

***
Tajemnicza kobieta w bieli zdawała się w ogóle nie widzieć małej istoty. Nic zresztą dziwnego. Ludzie nigdy nie grzeszyli bystrością i nie trudno było ich podejść, Bądź przed nimi się schować. Noc i biała pierzyna otulająca wszytko wokół dodatkowo to jeszcze ułatwiała. Jedynie koń nadal zdawał się ją dostrzegać i dopiero gdy jego pani na niego wsiadła, odwrócił głowę wraz z całym ciałem na jej znak i ruszył po śniegu w drogę powrotną.
Wiatr nie był już tak silny co wcześniej, również płatków śniegu wirujących na nim było znacznie mniej, Vanya więc mogła spróbować lecieć za przybyszem, co z pewnością było szybsze od kroczeniu po świeżym śniegu. Szybko się jednak okazało iż i tak było to za wolno. Koń z prawdziwą gracją szybko przeszedł w kłus, zręcznie omijając dość gęste w tym miejscu drzewa, a draida musiała wytężyć mięśnie swych drobnych skrzydeł, a i to ledwo wystarczało by dotrzymać tempa za jeźdźcem. Nie zdoła jednak długo takiego tempa wytrzymać,a w tedy nieuchronnie jeździec będzie się oddalał i w końcu pewno go zgubi. Tu w lesie pewno maiła jeszcze jakie szanse, lecz kto wie jak daleko przez krainy ludzkie, będzie ona zmierzać? Jeśli chciała odkryć kim była owa kobieta, co z Panem Zimy się spotkała, musiała szybko wymyślić coś innego...
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!

Ostatnio edytowane przez enneid : 20-08-2009 o 21:43.
enneid jest offline  
Stary 31-08-2009, 01:10   #34
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Kiedy Mysi Wąs powiedział, że potrafi rozprawić się z czekającymi na górze stworami, Ragvain westchnął z ulgą. Ledwie przed chwilą przecież ich pazury i kły mogły rozszarpać go na kawałeczki i ze złośliwą satysfakcją zastanawiał się, jakiegoż to sposobu użyje Garlik, by przepędzić bogles. Cały sekret zdawał się tkwić w wydobytym przez niego ze skrzyni woreczku, Łasica wolał jednak nie dopytywać się na razie, co to konkretnie było, gdyż jego myśli skupiły się na wspomnianym przez seelie wielkim zgromadzeniu. Jego pytanie nie spotkało się jednak z zadowoleniem staruszka, który swoje wyjaśnienia zaczął od wyrzekania na złe wychowanie i ignorancję młodszych od siebie, co nieco już uraziło Ragvaina, bo już kolejny raz niezasłużenie został przez siwego elfa zganiony - „Dobrze, że tym razem nie zachciało mu się wymachiwania kosturem... ” - pomyślał klippe. Zadowolony czy nie z takiego a nie innego wyjaśnienia, Łasica nie miał bynajmniej porzucić wizyty w Norce. Wręcz przeciwnie - mimo samotniczej natury coś ciągnęło go, żeby zobaczyć tak liczne zebranie wszystkich faerie. No i oczywiście to on rozmawiał z nimfą, a o tym z pewnością chciałaby usłyszeć cała starszyzna.
Kiedy więc Garlik - niezwykle szybko jak na swój słuszny wiek - zakończył przygotowania do drogi, Ragvain ruszył za nim. Starał się iść szybko, ale nie na tyle, żeby wyprzedzić gospodarza - „Strach pomyśleć, co zacząłby wygadywać, gdybym pierwszy przekroczył próg...” - zastanawiał się w myślach. Pamiętał jeszcze i o tym, żeby wziąć od Mysiego Wąsa jeden z bukłaków - ten większy, z wodą, bo tego z trunkiem, jak się domyślał, elf nie oddałby zbyt chętnie.
- Pozwólcie, że wam pomogę to nieść, szybciej nam się będzie szło - powiedział uprzejmym tonem, nie chcąc reszty drogi przebyć z niezadowolonym starcem.

Kiedy już znaleźli się na zewnątrz, Łasica zdziwił się, że do wejścia do mieszkania seelie wiedzie tak dogodna ścieżka. Mógłby przysiąc, że wcześniej musiał przedzierać się przez jednakowo ze wszystkich stron zwarte zarośla, ale najwyraźniej to desperacka ucieczka przed pogonią tak zatarła jego spojrzenie. Widząc, że dookoła nie ma nikogo prócz nich, Ragvain postanowił spytać się Garlika o tajemniczą zawartość tobołków, które miały ponoć ustrzec ich przed łuskowatymi poczwarami:

- A powiedzcie, Mysi Wąsie, jak mieliście zamiar przegonić te bogles? - powiedział. - Chyba sobie już poszły, ale może czają się gdzieś w pobliżu, więc nie zawadzi być ostrożnym...
 
Makuleke jest offline  
Stary 31-08-2009, 13:53   #35
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Vanya obserwowała tajemniczą kobietę odzianą w biały strój. Człowiek zdawał się jej nie widzieć, co też specjalnie jej nie dziwiło. Ta rasa nigdy nie należała do szczególnie spostrzegawczych. Nietrudno było podkraść się do jednego z nich i spłatać im psikusa. Chowanie się przed ich niezbyt bystrym wzrokiem też do najtrudniejszych nie należało. Driada czasem się zastanawiała jak te śmieszne istoty przetrwały tyle lat, będąc tak nieuważne. Już zwierzę kobiety było bystrzejsze, ono przynajmniej zdawało się ją widzieć, ale widocznie wygodniej było mu ją ignorować.
Noc i padający śnieg pomagały howlaa się ukryć, ale na pewno nie sprzyjały podróżowaniu. Na szczęście wiatr już osłabł i mogła spokojnie lecieć za przybyszem, co było znacznie lepsze od kroczenia po śniegu.
Szybko jednak okazało się, że koń z taką gracją przeszedł w kłus, że Vanya musiała wytężyć swoje skrzydła aby nie zgubić go z oczu. Czuła jak każdy mięsień jej skrzydeł się napina. Wiedziała, że jeśli szybko czegoś nie zrobi zgubi kobietę z oczu. A na to nie mogła, a właściwie nie chciała, sobie pozwolić. Howlaa rozważała wszystkie opcje i jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydawało jej się samej spróbować się dostać na konia. Usiąść za jeźdźcem, najdelikatniej jak potrafiła. Zwierzęta zwykle ją lubiły, ale któż wiedział jak będzie w tym wypadku?

Nie zastanawiając się dłużej driada naprężyła wszystkie mięśnie mocniej by dogonić konia, a gdy jej się to udało starała się wylądować najdelikatniej jak umiała. W duchu modliła się aby koń nie zareagował gwałtownie na drobną istotę...
 
Callisto jest offline  
Stary 03-09-2009, 22:37   #36
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
- Pozwólcie, że wam pomogę to nieść, szybciej nam się będzie szło - Garlik spojrzał na niego podejrzliwie, nadal trzymając bukłak, jakby co ukraść mu zamierzali, mruknął jednak tylko po nosem -A noś to, a co.- Po czym oddał mu bukłak i ruszył dalej.

Ścieżka nie była zbyt szeroka, tak iż gęsiego musieli iść, a kręta przy tym mocno gdy omijała co kolejne ostre krzaki, niemniej nie musieli przynajmniej uważać zbytnio na kolce gałęzi, które miejscami na ścieżyną tworzyły coś w rodzaju tuneli. Po kilku minutach wyszli już z zarośli tuż przy pniu wiekowego i rozłożystego orzechu. Ragvain rozejrzał się za poczwarami, które tak go wcześniej zajadle ścigały, nigdzie jednak nie było po nich śladu. Pewno znużyło im się czekać na jego powrót i odeszły, gdzie indziej szukać zdobyczy. Ruszyli więc przed siebie,a Łasica zrównując krok z starcem zagadnął do niego:
- A powiedzcie, Mysi Wąsie, jak mieliście zamiar przegonić te bogles? Chyba sobie już poszły, ale może czają się gdzieś w pobliżu, więc nie zawadzi być ostrożnym...- ledwo zdołał skończyć zdanie a już dosłyszał ten przeraźliwy pisk z góry. Ledwo spojrzał w górę a już stwór zeskakiwał an ziemię, gdzie dwójka fearie szła. Ragvain, odskoczył w bok, a tam gdzie przed chwilą stał, była teraz bestia. Przez umysł klippe myśli pędziły jak szalone, który to rozglądał się nerwowo za Garlikiem, który gdzieś zniknął to znów uważał na szpony szukające ofiary. Ta pierwsza rzecz musiała poczekać, gdyż w końcu bogles zorientował się w sytuacji, i swymi długimi łapskami spróbował dosięgnąć Ragvaina. Znów młody fearie musiał dać susa w bok i była to ostatnia rzecz jaką pamiętał w miarę wyraźnie. Na raz ujrzał błysk tuż pod poczwarą, coś huknęło, tak mocno, jakby piorun strzelił w pobliskie drzewo, a chwilę później słyszał jedynie głuchą ciszę. To co jeszcze jego zaskoczony i otumaniony umysł zarejestrował to gęsty szarawy dym, który z znikąd wokół się pojawił. I że coś potwornie gryzło go w gardle.
Chwilę później załzawione oczy klippe skupiły się na Garliku który wyłonił się z dymu przed nim i zakrywając jedną usta płaszczem coś żywo gestykulował przed Ragvainem. W końcu zdał sobie sprawę, że starzec coś mówi
-...Mnie chłopie?! Zakryj no czymś usta! I nie trzyj mi tu oczu!...

***

Koń był już niemal w galopie gdy drobna driada w końcu z trudem zrównała się nim. Zbliżyła sie jeszcze do niego, lecz wiedziała, że to lądowanie nie będzie łatwe. Czy zwierzę je wyczuje? był tylko jeden sposób by się przekonać. Vanya zaryzykowała i gdy tylko był najbliżej wylądowała na białej sierści i chwyciła się jej. Wszytko się chyba udało. howlaa odetchnęła. Teraz wystarczyło czekać aż dojadą...
Nie minęła jednak wiele czasu, gdy nagle koń zarżał, a chwilę później usłyszała głośny śmiech od strony człowieka. Kobieta pomimo galopu odwróciła głowę w jej stronę z wyraźnym rozbawieniem wpatrywała sie w nią. Była dość młoda, a wśród swoich musiała być uważana za niezwykle urodziwą i piękną. Harmonijne rysy, nienaganna jasna cera pewno wzbudzały wielką zazdrość. I te wyraziste oczy...
Nim zaskoczona cała sytuacją Vanya coś zdołała zrobić, nieznajoma, nadal chyba rozbawiona, coś powiedziała w obcym języku po czym szybkim ruchem ręki wysypała błyszczący proszek, który z pędem wiatru poleciał prosto na driadę. Drobny pył w wiekszości gdzieś poszybował dalej, lecz cześć dostała się do oczu małej istoty. Już maiła uciekac, lecz nagle oczy stały się ciężkie... Ostanie co pamiętała nim usnęła to iż koń się zatrzymał i zawrócił...

Vanya powoli otworzyła oczy i rozejrzała się wokół. Niewiele potrzebowała z tej obserwacji, by się przekonać iż jest w swoim domu. Niewielkie okienko wpuszczało światło słońca do wydrążonego w pniu mieszkania, jednego z wielu mieszczących się w starej wierzbie- siedzibie Howlaa. Na półkach wzdłuż ścian stało żąd mis, i naczyń, wypełnionych aromatycznymi ziołami oraz domowymi zapasami, które powoli były na wykończeniu. Nad paleniskiem otoczonym glinianą obwódką mieścił się kociołek, znad którego unosiła się para. obok na niewielkim taborecie jej matka Illis, pilnująca wywaru. Łagodne jej oczy dostrzegły ruch w łóżku córki i uśmiechając się do niej spytała:
-W końcu się obudziłaś śpiochu?
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!

Ostatnio edytowane przez enneid : 07-09-2009 o 09:30.
enneid jest offline  
Stary 10-09-2009, 13:34   #37
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Koń już niemal galopował, gdy Vanya (z wyraźnym trudem) się z nim zrównała. Musiała się do niego znacznie zbliżyć, by bezpiecznie wylądować. Wiedziała, że to będzie trudne, ale musiała podjąć to ryzyko. Gdy znalazła się wystarczająco blisko zwierzęcia wylądowała na jego białym grzbiecie, kurczowo trzymając się jego sierści. Wyglądało na to, że wszystko poszło po jej myśli. Biorąc głęboki oddech by uspokoić rozszalałe serce Vanya uśmiechnęła się do siebie. „Teraz tylko muszę czekać, by zobaczyć, gdzie jadą…” Pomyślała, łapiąc się mocniej sierści zwierzęcia.

Howlaa nie miała pojęcia ile czasu minęło zanim koń zarżał, jednak na pewno nie trwało to długo. „Czy zrobiłam coś nie tak? Za mocno się go złapałam?” Pomyślała przestraszona driada. Człowiek roześmiał się. Coś w jej śmiechu sprawiło, żeVanyę przeszły ciarki. Ona nie widziała w tej sytuacji nic zabawnego, człowiek miał nad nią przewagę. Był większy wzrostem i silniejszy niż drobna wróżka.

Nagle kobieta, pomimo galopu odwróciła głowę. Była to osobniczka bardzo młoda. Jej harmonijne rysy, porcelanowa cera i wyraziste oczy musiały uchodzić za niezwykle piękne wśród ludzi…Była po prostu urzekająca. Nawet driada nie mogła oderwać od niej oczu…
Zdezorientowana nieco całą sytuacją nie zdążyła nawet zareagować nieznajoma powiedziała coś w nieznajomym języku, po czym szybkim ruchem ręki wysypała błyszczący proszek, który z pędem wiatru poleciał prosto na driadę.

Większość pyłu poszybowała dalej, jednak część dostała się do oczy Vanyi. Chciała uciekać, gdy jej oczy stały się nagle bardzo ciężkie. Poczuła jak koń się zatrzymuje, a następnie zawraca. Potem… potem chyba usnęła.

Obudziwszy się howlaa rozejrzała się wokoło. Była w domu. „Ale jak to możliwe?” Pomyślała zdumiona. Rozglądając się dookoła była przekonana, że śni. Była zbyt daleko od domu by nagle się w nim znaleźć… A może jednak…
- W końcu się obudziłaś śpiochu? – usłyszała głos matki.

Młoda driada przetarła oczy, ciągle nie wierząc w to, co widzi. To musiała być złuda.
- Jak długo spałam?- Spytała Vanya matki. –[i]I jak się tu znalazłam… Byłam daleko poza domem…[i]
 
Callisto jest offline  
Stary 17-09-2009, 13:23   #38
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
To, co stało się przed chwilą nie mieściło się Ragvainowi w głowie. Najpierw, kiedy ścieżka dookoła była zupełnie pusta i kiedy zdążyli ujść spory kawałek drogi, wydawało się, że wszystko jest już dobrze. Nagle jednak obawy Łasicy, że stwory ciągle na nich czyhają spełniły się i obaj faerie zostali zaatakowani znienacka.

Klippe starał się jak tylko mógł uniknąć rozszarpania przez wielkie szponiaste łapy, ale w całym tym zamieszaniu stracił zupełnie orientację. Nie miał pojęcia, co stało się z Garlikiem, czy stary seelie zdołał umknąć potworom czy też padł ich ofiarą, ale pomiędzy kolejnymi uskokami i unikami nie było czasu, żeby dokładnie rozglądać się po otoczeniu. "Nie dobrze, jeśli on zaraz nie użyje tego swojego "sekretnego sposobu" to chyba nie uda nam się ujść z życiem..."
Ragvain miał już na ustach krzyk: "Garlik! Gdzie jesteś?!", ale nie zdążył otworzyć ust, kiedy słowa wepchnął mu z powrotem do gardła potworny huk i klippe został oślepiony przez nagły błysk światła.

Oszołomiony i ogłuszony, dojrzał w końcu siwobrodego elfa i zgodnie z jego radą zasłonił twarz rękawem koszuli. Chciał coś powiedzieć, ale przez dłuższą chwilę gęsty dym dusił go tak mocno, że jedynym dźwiękiem, jaki z siebie wydobywał, był urywany kaszel. Kiedy w końcu szara zasłona nieco się rozwiała, Łasica odezwał się do Mysiego Wąsa:

- Co to... ekhe... na Niebo i Ziemię, było? Coś ty zrobił tym potworom, starcze, że i nas mało nie pozabijałeś? - w jego głosie słychać było zdenerwowanie, ale tak na prawdę nie był zły na elfa - w końcu, takim a nie innym sposobem, ale uratował mu on życie.
 
Makuleke jest offline  
Stary 20-09-2009, 14:30   #39
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
- Jak długo spałam?- Spytała Vanya matki. Glos jej był jednak zachrypiały –I jak się tu znalazłam… Byłam daleko poza domem…
Z twarzy Illis zniknął wnet uśmiech, który ustąpił zatroskaniu, który Vanya tak dobrze znała, gdy matka
- Oj tak dalekoś znów była... Dlaczego nam to robisz? Wiesz jak się o ciebie z ojcem martwimy, gdy znikasz na całe dnie? A teraz o mało coś nam nie zamarzła tuż pod wierzbą wczoraj... Szczęście zrządziło, iż przechodził tamtędy Martil, chłopak spod Korzeni, przechodził tamtędy i ujrzał cię w śniegu nieprzytomną. Cuż by się stało gdyby cię nikt przez całą noc nie zauważył? Zamarznąć mogłaś, nim świt nastanie. A wyczerpana mocno byłaś dziecko, bo już do trzeciej kwarty słońce dochodzi, gdy już wszyscy powstali.
Zamieszała jeszcze Illis w kociołku, nalała trochę wywaru do kubka, po czym wstała i podszedłszy do łóżka, podała córce gorący wywar, o wyraźnym ziołowym smaku.
-Masz, napij się, to ci pomoże.- powiedziała a po chwili dodała- A gdzieś tym razem poleciała Vanya?

***

- Wstrząsające, prawda?- spytał się Mysi Wąs, jak gdyby nic się nie stało, a spod zasłaniającego usta materiału, Ragvain dostrzegł jak jego rysy układają sie w szeroki uśmiech- I pomyśleć, ze to jaki człek wyniuchał ten proszek. kiedyś mi go pokazywał jeden elf co tam siedział w tych ich księgach co w Norce był. Tak wtedy hukło, że stół na pół złamało, zewsząd seelie się zebrały, a dymu to sie nie pozbyło nawet przez tydzień. Później to mu szef zakazał tych jego zabaw z- tu starzec użył jakiegoś obcego słowa -alechemiją, w samej Norce. W każdym bądź razie więcej to tak naprawdę huku i dymu robi, niż szkód, ale na te poczwary to idealna broń, bo owe maszkary, płochliwe wielce, a teraz pewno na długi czas odechce się z fearie zadzierać. A i dobrze, żeś go tam przytrzymał
I Garlik ruszył dalej nie przejmując się chyba w ogóle nadal wszechobecnym dymem
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!
enneid jest offline  
Stary 28-09-2009, 10:10   #40
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Vanya spoglądała na zatroskaną twarz matki z małymi wyrzutami sumienia. Nie była najlepszą córką, ale co mogła poradzić na swoją naturę? Nic. Po prostu była jaka była. Różniła się od innych dziewczyn. Nie potrafiła spokojnie usiedzieć, gdy na zewnątrz coś się działo.
- Oj tak dalekoś znów była... Dlaczego nam to robisz? Wiesz jak się o ciebie z ojcem martwimy, gdy znikasz na całe dnie? A teraz o mało coś nam nie zamarzła tuż pod wierzbą wczoraj... Szczęście zrządziło, iż przechodził tamtędy Martil, chłopak spod Korzeni, przechodził tamtędy i ujrzał cię w śniegu nieprzytomną. Cuż by się stało gdyby cię nikt przez całą noc nie zauważył? Zamarznąć mogłaś, nim świt nastanie. A wyczerpana mocno byłaś dziecko, bo już do trzeciej kwarty słońce dochodzi, gdy już wszyscy powstali.

Vanya westchnęła ciężko, przywykła do tego, że jej mama bardzo się o nią martwi, ale bardzo często ją to denerwowało. Nie mogła się zmienić. Denerwowały ją te wszystkie dziewczęta, które stroszyły skrzydła, przyozdabiały się tym, czym mogły, aby tylko zwrócić uwagę. Ona definitywnie nie była domatorką.

Mama Illis zamieszała w kociołku, nalała trochę wywaru do kubka, po czym wstała i podszedłszy do łóżka, podała córce gorący wywar, o wyraźnym ziołowym smaku.
-Masz, napij się, to ci pomoże.- powiedziała a po chwili dodała- A gdzieś tym razem poleciała Vanya?

Vanya wzięła posłusznie kubek i wypiła na pytanie matki odpowiedziała wzruszeniem ramionami. Żeby to ona sama wiedziała, gdzie była…
 
Callisto jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172