Kolejny strzał... Policjanci schowali się za radiowozy bacznie obserwując sytuację. Zniekształcony przez krótkofalówkę głos rzucał rozkazy.
-
Namierzcie napastników...Melduj...Jak wygląda sytuacja z waszej pozycji...Melduj...- biały szum wdzierał się do uszu Taki.
Ktoś z gapiów w panice rzucił się na ziemię. Funkcjonariusz, z którym przed chwilą rozmawiała, przytrzymywał wyrywającego się mężczyznę. Z urywków wykrzykiwanych przez niego słów, Takako wywnioskowała, że jest ojcem jednej z dziewcząt przetrzymywanych w szkole. Gdzieś z oddali dobiegało wycie syreny, może to karetka, a może policyjne posiłki.
Dziewczyna stała jak w transie, odgłosy ulicy dobiegały do niej stłumione, jakby ktoś zatkał jej uszy watą, obrazy rozmywały się i falowały. Dopiero po chwili Taki zdała sobie sprawę, że asfalt pokrywający szosę w miejscu, w którym stoi zmienił konsystencję i stał się płynną, czarną kałużą, a odbiór widzianego przez nią otoczenia zaburza rozgrzane jak w parny, upalny dzień powietrze. Telefon nadal milczał. Dziewczyna podniosła różową klapkę z białą kotą Hello Kitty. Plastik stał się plastyczny w jej dłoni. Nagle, jakby dając jej jakiś znak, urządzenie zarzęziło dogorywającym dźwiękiem dzwonka polifonicznym...
Hearts On Fire, Hearts On Fire
~ Burning, burning with desire ~
Hearts On Fire, Hearts On Fire...
Cholera, nie może tego tak zostawić, tam były Yuki i Hotaru! Te wesołe, może czasami infantylne dziewczęta były dla niej od dobrych paru lat jak rodzina. Rodzina która przestała istnieć wraz ze śmiercią jej mamy i brata. Taki zaczęła gorączkowo myśleć...
-
Co robić...Co robić..? - telefon już dawno przestał grać, została z niego tylko srebrno-różowa, przeciekająca jej przez palce breja.
Czy to wszystko może mieć jakiś związek z tym dziwacznym, przerażającym gościem, który odwiedził ją rano. Wyraźnie jej groził, straszył, że Yuki i Hotaru spotka coś złego. Przeklęła w myślach swoją głupotę. Czemu go zignorowała!? Czemu nie wypytała dokładnie, kiedy miała nad nim przewagę, a miała z pewnością... Widziała przerażenie w jego oczach. Pozostawało jej jedynie żywić nadzieję, że za jej głupotę i lekkomyślność nie przyjdzie zapłacić jej przyjaciółkom. Cóż co się stało już się nie odstanie. Taki przyrzekła sobie w duchu, że jeśli tylko jakoś uda jej się wyciągnąć dziewczyny z tej szkoły, dopadnie drania i wypyta o wszystko... Choćby miała wypalić mu każde pytanie żywym ogniem na jego wypielęgnowanej skórze. Takeko zagryzła wargi. Plan był prosty, musiał wejść do świata ognia i będąc po tamtej stronie dostać się do szkoły, a konkretnie do dziewczęcej toalety. Tam wróciła by z powrotem do rzeczywistości... a potem... potem się zobaczy. dziewczyna skoncentrowała się, jej ciało ogarnęło przyjemne ciepło... pochłonął ja płomień, ona stała się ogniem i już po stała w zupełnie innym, wręcz nie realnym, onirycznym otoczeniu. Przed nią roztaczał się widok na płonący, wibrujący i gorejący świat ognia.