Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2009, 23:05   #38
MigdaelETher
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Toreadorka zamiast do toalety skierowała swoje kroki wprost na korytarz, nie zwalniała kroku. Biegła wręcz, na tyle na ile pozwalała jej długa, powłóczysta biała suknia. Za plecami słyszała stukanie obcasów Damiana. Dopadła do drzwi windy i nerwowo zaczęła przyciskać niewielki, czerwony guzik. Kiedy Eve poczuła na swoim ramieniu chłodną dłoń Rebeccy, rozległ się charakterystyczny dzwonek, połyskujące chromem drzwi rozsunęły się ukazując wykładane drewnem mahoniowym wnętrze.

- Nie mamy czasu. Chodźcie, po drodze wam wszystko wytłumaczę... nie wiem jak długo się jeszcze utrzymają... - rzuciła krótko, wciągając prawie na siłę panią Cherrytwig do windy.

Ich śladem, wydobywając z siebie całą gamę achów i ochów Nosferatu, poprawiając co chwila zjeżdżającą mu na oczy dziwaczny biały kapelusik, który jakiś nowomodny projektant wymyślił zapewne pod wpływem konsumpcji nieświeżego kawioru, co skutkowało obfitą obstrukcją i kilkoma psychodelicznymi wizjami.




Kiedy kolejne cyfry zmieniały się na elektronicznym wyświetlaczu, pokazując mijane przez windę piętra, a pytający wzrok Toreadorki i Nosferata spoczął na delikatnej twarzyczce Eve, wampirzyca gorączkowa zaczęła wyjaśniać czego doświadczyła w pokoju hotelowym.

- Linie, nici... delikatnie jarzące się, dziwna poświatą - próbowała tłumaczyć, wyrazić słowni, coś czego nikt oprócz istot naznaczonych darem nadwrażliwości nie był w stanie pojąc - ciągną się od zniszczonej biblioteczki, z której zabrano księgę, do okna ... i dalej w miasto!To coś zostawiło ślady!

Dźwięczny głos dzwonka obwieścił, że zjechały na parter. Nie czekając na pytania, które zapewne zaraz miały paść Eve wybiegła z windy, pchnęła obrotowe drzwi i wcisnęła w odzianą w białą rękawiczkę dłoń parkingowego, pozłacaną plakietkę z numerkiem.

- Szybciej, nie wiem jak długo zdołam je śledzić! - krzyknęła, nie wiadomo czy do odzianego w liberie mężczyzny czy do dwóch nadciągających tuż za nią towarzyszek.
 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(
MigdaelETher jest offline