Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2009, 11:04   #103
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Zakończywszy swój pośpieszny rekonesans, elfia zabójczyni zdecydowała się na powrót do reszty grupy. Musiała w końcu udzielić im informacji, odnośnie zawartości tych tuneli. Poza tym, odgłosy walki już dawno ucichły, więc potyczka z zielonymi potwornościami nie stanowiła dłużej problemu. Wtedy jednak kobieta natychmiast się zatrzymała. Do jej długich uszu dotarły jęki. Wycie. Przeraźliwe, potępieńcze krzyki osób obdzieranych ze skóry, które to mogło wydobyć się jedynie z esencji dusz uwięzionych na niższych planach egzystencji, w samym sercu mroźnego piekła. Mimo całej, posiadanej przez niewiastę zwinności, coś śliskiego i wijącego owinęło się wokół jej stopy, miażdżąc kostkę. Nastąpiło szarpnięcie, które targnęło łotrzycą do tyłu, powodując całkowite zatracenie równowagi. Zadziałała grawitacja. Ostatnim dźwiękiem, który usłyszała Błysk był plusk jaki wyzwoliło jej ciało uderzając o śmierdzącą ciecz. Wszystkim co widziała była ciemność. Dalej istniał tylko ból. Potworny ból, bijący z każdej części jej ciała, a potem… nastała pustka.

Czas mijał, zaś Błysk nie wracała. Jakikolwiek istniejący po towarzyszce ślad urywał się wraz z opiewającą ciemnością, która zaistniała w kopalni. Nawet sam Kruk okazywał nieznaczne objawy zdenerwowania, co w wykonaniu tak apatycznego osobnika wyglądało iście nienaturalnie. Magiczny kontakt z jego sojuszniczką pękł niczym stary, upadający na ziemię garnek, roztrzaskując swe fragmenty wewnątrz jego umysłu. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, mężczyzna także zniknął w mrocznych odmętach przejścia i tyle właściwie go widzieli. W końcu, zaniepokojona grupa poszukiwaczy przygód zdecydowała się ruszyć dalej i udzielić ewentualnej pomocy towarzyszce. Wędrowcy także dotarli do pozostawionych w nieładzie legowisk trolli, oraz do niewielkich metalowych drzwi. To niestety ukazało im błąd w naprędce zaplanowanym sabotażu, bowiem wielkie, zielone monstra nigdy nie byłyby w stanie pokonać owej nieprzeniknionej przeszkody w postaci wrót, w skutek czego ich penetracja dalszej części kompleksu okazywała się niemożliwa. Logika podpowiadała, że większość czasu potwory spędzały właśnie w swojej jamie, lub w okolicznych lasach. Różyczka, dzięki pomocy paskudztwa, zdołała także zauważyć, że zamek w metalowej barierze został pośpiesznie rozebrany na części, za sprawą zręcznych dłoni. Sugerowało to, że drużynowa łotrzyca także dotarła podczas swej eskapady do tego miejsca, a może nawet znacznie dalej. Przygarbiona kompania poszukiwaczy zaginionych zabójców podążyła dalej przez niewielki, mroczny tunel, dochodząc do rozpadliny. Widok, który ukazał się ich oczom, uderzył po zmysłach i przewrócił w żołądku. Nawet członek Purpurowych Magów, Jayan mimowolnie zrobił krok do tyłu, zaś zwykle opanowana i spokojna Tilannea spostrzegła, że zaczęły jej się trząść dłonie.

Poniżej poziomu naprężonej do granic możliwości liny, znajdował się roztaczający przeraźliwy smród, zbiornik czarnej breji. Na tle bulgoczącego, podziemnego bagniska, można było wypatrzeć fragmenty gałęzi, małych, ulegających dekompozycji żyjątek, oraz… samej niefortunnej łotrzycy. Jedyną rzeczą, która wystawała ponad taflę ekstremalnie szkodliwej substancji okazywała się być ręka. Nadgryziona dziwaczną kwaskowatością zbiornika skórznia posiadała liczne nadpalenia, w niektórych miejscach ustępując pola skórze, mięśniom, czy kościom. Fragment ciała pozostawał w idealnym bezruchu, przez co nawet bez wybitnego przeszkolenia medycznego, które to przecież posiadała kapłanka Mystry, dało się stwierdzić, że łotrzyca jest równie martwa jak natura, na obrazie stworzonym przez gnoma-artystę. W głowach osób podziwiających makabryczne widowisko rysowało się oczywiście pytanie, jak pokonać ową kwasową przeszkodę aby nie podzielić losu pechowej elfki i czy tak niebezpieczna gra jest właściwie warta świeczki. Służka bogini i mag korony mieli niezaprzeczalnie rację. Ktoś zadał sobie bardzo wiele trudu aby zabezpieczyć to miejsce przed intruzją nieproszonych gości i najwyraźniej chciał aby pozostało odizolowane na wieki wieków. Rozkładającego się truchła Kruka na razie nie dane im było uświadczyć, więc najwyraźniej ubrany na czarno elf był wciąż aktywny. Przypominając sobie to jak skończyła swe życie Samantha, można było kwestionować czy aby na pewno jest to dobrą nowiną.
 
Highlander jest offline