Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-08-2009, 23:36   #101
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
- Rozumiem twoją pozycję Jayanie, ale istnieje różnica pomiędzy poczuciem obowiązku a zwykłą porywczością…

Jayan już wywracał oczami słysząc uszami wyobraźni dalszą część wykładu Baliusa... jakby znów słyszał Rhauntidesa i jego wieczne mądrości.

Wtem tok słów Baliusa zmienił się niespodziewanie wprowadzając czarodzieja w niemałą konsternację.

~ ...echo mojego umysłu? efekt niewidzialnej sztuki?... O czym też on tu prawi... ~ zastanawiał się Jayan słuchając słów kompana.

O czymkolwiek on nie mówił, brzmiało cholernie interesująco, bądź też bełkotliwie, w zależności od tego czy cholerny chłoptaś był szczery.

- Jest jeszcze jedna sprawa… może słyszeliście coś o telepatii? To zdolność komunikowania się, zwykłego gadania, bez słów, bezpośrednio do umysłu. Nikt nie zagląda wam do umysłu, nie odkrywa tajemnic, zwyczajnie wysyła słowa wam i ktoś inny do was. Prosta, bezgłośna, skuteczna metoda komunikacji. Posiadam zdolność stworzenia na nieco ponad godzinę więzi między nami za pomocą, której taki rodzaj komunikacji jest możliwy…

- Hohoho... a ktoś tutaj nie tak znowu dawno temu odrzucał jakąkolwiek możliwość wzajemnego grzebania sobie w umysłach. Dlaczegóż sądzisz, że ktokolwiek miałby się zgod... - zaczął Jayan lecz urwał w pół zdania posłyszawszy kolejno słowa Diego, Różyczki i nowopoznanej kapłanki Mystry.

- [i]No tak... niech będzie, ale licz to na swój przyszły kredyt. Co do trolli... a trzymajże se te pieski na łańcuchu, ale ani myślę pozwolić, trzymać je przy życiu dłużej niźli przyjdzie nam zabawić w tym miejscu.[i/]
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline  
Stary 06-08-2009, 04:13   #102
 
Famir's Avatar
 
Reputacja: 1 Famir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znany
Mimo zbroi okazał się szybszy w unikaniu ciosów niż jego "brat-brodacz". Coś w nim zawrzało jak zobaczył przelaną krasnoludzką krew. Zawył w wściekłości.
-Towarzysza broni macie czelność mi atakować?! Na kozie parówy was przerobie! - już się zamierzał, już miał zadać cios sądu niosący śmierć zielonemu paskudztwu kiedy... właściwie to nie do końca był pewien co się stało, ale trolle jakieś takie otępiałe i nieobecne się zrobiły. Takie kuźwa trochę za spokojne jak na zaistniałą sytuację jakby kto je jakimiś proszkami nafaszerował. Powoli podszedł do jednego z uniesioną tarczą. Patrzył bestii prosto w oczy starając się odczytać jej zamiary, ale zamiast wrogości i chęci mordu znalazł tam tylko błogą obojętność i dziwną pustkę. Pomachał powoli rękę przed oczami znacznie większego cielska niż jego własne. Pstryknął parę razy palcami po czym z rozżaleniem rzucił pawężą o ziemię.
-Kuźwa co to za walka ma być jak przeciwnik już nawet mózgu nie ma bo przeklęta magia mu go wyżarła?! Pierdolnąć kulą ognia to ja rozumiem, ale takiego to aż żal atakować nawet. Brzydkie to, głupie i bez brody a teraz bez rozumu... nie to by wcześniej go mieli, ale tak się kuźwa po prostu nie robi! - splunął na ziemię po czym podniósł pawęż.
-Raz powiedziałem, że nie chce by mi w głowie szperano! Słowami można wszystko wyrazić i tak się to normalnie robi krasnoludzką drogą. A że mój gatunek wciąż żyje i ma się dobrze to znaczy że sposób tradycyjny gadki wcale zły taki nie jest. - odpowiedział patrząc ukradkiem na trolle żyjące obecnie w błogiej nieświadomości.
 
Famir jest offline  
Stary 06-08-2009, 11:04   #103
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Zakończywszy swój pośpieszny rekonesans, elfia zabójczyni zdecydowała się na powrót do reszty grupy. Musiała w końcu udzielić im informacji, odnośnie zawartości tych tuneli. Poza tym, odgłosy walki już dawno ucichły, więc potyczka z zielonymi potwornościami nie stanowiła dłużej problemu. Wtedy jednak kobieta natychmiast się zatrzymała. Do jej długich uszu dotarły jęki. Wycie. Przeraźliwe, potępieńcze krzyki osób obdzieranych ze skóry, które to mogło wydobyć się jedynie z esencji dusz uwięzionych na niższych planach egzystencji, w samym sercu mroźnego piekła. Mimo całej, posiadanej przez niewiastę zwinności, coś śliskiego i wijącego owinęło się wokół jej stopy, miażdżąc kostkę. Nastąpiło szarpnięcie, które targnęło łotrzycą do tyłu, powodując całkowite zatracenie równowagi. Zadziałała grawitacja. Ostatnim dźwiękiem, który usłyszała Błysk był plusk jaki wyzwoliło jej ciało uderzając o śmierdzącą ciecz. Wszystkim co widziała była ciemność. Dalej istniał tylko ból. Potworny ból, bijący z każdej części jej ciała, a potem… nastała pustka.

Czas mijał, zaś Błysk nie wracała. Jakikolwiek istniejący po towarzyszce ślad urywał się wraz z opiewającą ciemnością, która zaistniała w kopalni. Nawet sam Kruk okazywał nieznaczne objawy zdenerwowania, co w wykonaniu tak apatycznego osobnika wyglądało iście nienaturalnie. Magiczny kontakt z jego sojuszniczką pękł niczym stary, upadający na ziemię garnek, roztrzaskując swe fragmenty wewnątrz jego umysłu. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, mężczyzna także zniknął w mrocznych odmętach przejścia i tyle właściwie go widzieli. W końcu, zaniepokojona grupa poszukiwaczy przygód zdecydowała się ruszyć dalej i udzielić ewentualnej pomocy towarzyszce. Wędrowcy także dotarli do pozostawionych w nieładzie legowisk trolli, oraz do niewielkich metalowych drzwi. To niestety ukazało im błąd w naprędce zaplanowanym sabotażu, bowiem wielkie, zielone monstra nigdy nie byłyby w stanie pokonać owej nieprzeniknionej przeszkody w postaci wrót, w skutek czego ich penetracja dalszej części kompleksu okazywała się niemożliwa. Logika podpowiadała, że większość czasu potwory spędzały właśnie w swojej jamie, lub w okolicznych lasach. Różyczka, dzięki pomocy paskudztwa, zdołała także zauważyć, że zamek w metalowej barierze został pośpiesznie rozebrany na części, za sprawą zręcznych dłoni. Sugerowało to, że drużynowa łotrzyca także dotarła podczas swej eskapady do tego miejsca, a może nawet znacznie dalej. Przygarbiona kompania poszukiwaczy zaginionych zabójców podążyła dalej przez niewielki, mroczny tunel, dochodząc do rozpadliny. Widok, który ukazał się ich oczom, uderzył po zmysłach i przewrócił w żołądku. Nawet członek Purpurowych Magów, Jayan mimowolnie zrobił krok do tyłu, zaś zwykle opanowana i spokojna Tilannea spostrzegła, że zaczęły jej się trząść dłonie.

Poniżej poziomu naprężonej do granic możliwości liny, znajdował się roztaczający przeraźliwy smród, zbiornik czarnej breji. Na tle bulgoczącego, podziemnego bagniska, można było wypatrzeć fragmenty gałęzi, małych, ulegających dekompozycji żyjątek, oraz… samej niefortunnej łotrzycy. Jedyną rzeczą, która wystawała ponad taflę ekstremalnie szkodliwej substancji okazywała się być ręka. Nadgryziona dziwaczną kwaskowatością zbiornika skórznia posiadała liczne nadpalenia, w niektórych miejscach ustępując pola skórze, mięśniom, czy kościom. Fragment ciała pozostawał w idealnym bezruchu, przez co nawet bez wybitnego przeszkolenia medycznego, które to przecież posiadała kapłanka Mystry, dało się stwierdzić, że łotrzyca jest równie martwa jak natura, na obrazie stworzonym przez gnoma-artystę. W głowach osób podziwiających makabryczne widowisko rysowało się oczywiście pytanie, jak pokonać ową kwasową przeszkodę aby nie podzielić losu pechowej elfki i czy tak niebezpieczna gra jest właściwie warta świeczki. Służka bogini i mag korony mieli niezaprzeczalnie rację. Ktoś zadał sobie bardzo wiele trudu aby zabezpieczyć to miejsce przed intruzją nieproszonych gości i najwyraźniej chciał aby pozostało odizolowane na wieki wieków. Rozkładającego się truchła Kruka na razie nie dane im było uświadczyć, więc najwyraźniej ubrany na czarno elf był wciąż aktywny. Przypominając sobie to jak skończyła swe życie Samantha, można było kwestionować czy aby na pewno jest to dobrą nowiną.
 
Highlander jest offline  
Stary 06-08-2009, 17:04   #104
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Jak się szybko okazało mąż, który otępił trolle postanowił zatrzymać bestie dla siebie, by mu służyły. Cały ten pomysł nie podobał się Dorisowi. –Weźcie sobie kurwa jaj nie róbcie?- rzekł rozkładając ramiona –Nie będę się tu rzucać, ale wiecie… Te skurwiele wcale nie są takie tępe na jakie wyglądają! A co jeśli ten czar przestanie działać?- spytał, patrząc bezradnie na Tordeka, jakby szukał w jego osobie poparcia. W końcu jednak machnął ręką i pokręcił głową. –A ten gdzie kurwa polazł?- spytał ogół, patrząc kątem oka na znikającego w mroku jaskini Kruka. Dziwił się, że kompani byli tak niezorganizowani. Nikt nie liczył się z zdaniem pozostałych, nikt nie przejął tytułu dowódcy, a taki przecie był najważniejszy. Kiedy jego stary przywódca coś zarządził to pozostali albo się słuchali albo odchodzili. –Uleczysz me rany pani?- rzekł do Tili zakłopotanym tonem.

Po pewnym czasie kompani zdecydowali wejść do szybu. Krasnolud ucieszył się, że w końcu coś zrobią i gdzieś się ruszą. Kompania weszła do jaskini. Doris wciąż zważał na potencjalne niebezpieczeństwa, choć takich w ogóle tam nie było. Przynajmniej nie do momentu, jak grupa nie dotarła do stalowych drzwi, w pobliżu legowisk trolli. –Na bogów…- syknął brodacz, gdy jego i tak upośledzony (przez silne alkohole) wzrok dostrzegł wystającą z czarnej breji dłoń kobiety. –Niech jej dusza trafi prosto do królestwa Kelemvora…- rzekł pod nosem. Początkowo miał wątpliwości, jednak świeżo rozebrany zamek, oraz smukły wygląd dłoni, świadczyło jednogłośnie, że członek ciała należy do elfki, która wcześniej odłączyła od grupy wchodząc samotnie do szybu.

-I co teraz?- spytał odwracając się w stronę pozostałych. Nie miał na sobie zbyt wielkiego obciążenia, co za tym idzie mógł śmiało skorzystać z niebezpiecznej drogi, jaką była napięta lina, tuż nad bulgoczącą, czarną breją, w której utonęła Błysk. –My powinniśmy dać sobie radę, ale bydlaki, chyba nie…- dodał po chwili, patrząc na ogłupiałe trolle.
 
Nefarius jest offline  
Stary 08-08-2009, 18:50   #105
 
Velo's Avatar
 
Reputacja: 1 Velo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znany
Wilk warknął niespokojnie, gdy jego pan podszedł pod krawędź śmiercionośnej pułapki, jednak nie ruszył w jego stronę, widząc jak ten dłonią dał mu znak, by stał tam, gdzie stoi. Zwierz zaskomlał, robiąc nerwowe kółka w tą i z powrotem za plecami drużyny, z pyskiem uwieszonym nisko przy ziemi i klatką piersiową unoszącą się raz za razem, w takt szybkich, ciężkich oddechów. Widać było, iż upiorny odór bijący ze śmiercionośnego dołu wyjątkowo drażnił drapieżnika - nie dziwota zresztą, biorąc pod uwagę fakt, iż zmysł powonienia miał wielokroć czulszy niż otaczający go awanturnicy.

Diego opadł na jedno kolano o krok od skraju przepaści, wpatrując się ciężko w marniejące w oczach truchło ich towarzyszki, które powoli staczało się poza granicę rozpoznawalności. Kilka strąconych nieopatrznie grudek ziemi poleciało błyskawicznie w dół, niknąć w paskudnej brei w akompaniamencie nieprzyjemnego bulgotu.

- Nie da rady - rzucił trzeźwo tropiciel, po czym odwrócił głowę ku reszcie ekipy, dzieląc z nimi zmęczone spojrzenie. - Skoro Błysk nie poradziła sobie z tą pułapką, to my tym bardziej. A nawet jeśli, to zapewne posieka nas następna z kolei. Trzeba nam tu biegłego w swym fachu łowcy nagród, łotrzyka, czy innego watażki... - Stwierdził ponuro, podnosząc się na nogi i odstępując od dołu.

Mimo iż jego twarz zdobił obojętny wyraz, czujny obserwator z pewnością zauważyłby nieco krótszy krok i zaciśniętą szczękę mężczyzny - znak, iż jego ekspresja była bardziej fasadą, niż demonstracją nieczułości w obliczu śmierci kolejnej kompanki.

- No, chyba że macie pod rękawem jakąś stosowną do sytuacji sztuczkę magiczną - dodał po chwili, kierując spojrzenie kolejno na wszystkich drużynowych czarokletów. - Może jednak warto przeszukać łby naszych pochwyconych trolli?
 

Ostatnio edytowane przez Velo : 11-08-2009 o 11:14.
Velo jest offline  
Stary 08-08-2009, 19:01   #106
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Trolle, mimo bycia zdominowanymi, nie zostały całkowicie pozbawione własnych, bądź co bądź ograniczonych procesów myślowych, więc kiedy Różyczka zaczęła zadawać pytania, obrońcy kopalni starali się odpowiadać najlepiej jak tylko potrafili, mimo, że ostrzał który rozpoczęła niewielka osóbka, miał spore szanse przegrzać ich mało rozwinięte móżdżki.
-Kochane, drogie, zielone trolle! Rzadko się spotyka tak dobrze wyposażonych jegomości, naprawdę ładnie dbacie o ten swój ekwipunek! Zdradźcie sekret, skąd je wzięliście, gdzie je czyścicie?
Ten większy i brzydszy był też zdecydowanie bardziej gadatliwy, co potwierdził zabierając głos w odpowiedzi na pytanie o posiadany przez siebie ekwipunek.
- No, tego… ja i Grog to żeśmy te topory dostali od tego małego, co to on w kopalni…
- Trog, ty być głupi jak but z moja lewa noga! Szacunku nie mieć! Mały jak mały, ale ja nie chcieć znowu łupnia od niego…on groźny być jak na Goblina!

Groźny Goblin, który dał inteligentnym trollom magiczne topory? Nie niosło to ze sobą zdecydowanie zbyt wiele sensu, chyba, że prymitywniejsze rasy rozpoczęły ewolucję umysłową na większą skalę. Potajemnie, kiedy nikt nie patrzał.
-No, powiedzcie, kto jest waszym wielkim szefem? Na pewno jest to jakiś złośliwy gnoll czy inny drań, który dzierży pozycje, którą wy powinniście mieć, a nie on! Dużo jest buzi do nakarmienia, w tym waszym legowisku? W ogóle, to kiedy się tutaj wprowadziliście? A właściwie, co ten goblin mógł zrobić, jak już uciekł?
Odrobinę inteligentniejszy osobnik potarł swoją brodę.
- No ja to bym sobie i może chciał porządzić, ale…
- Ale ja ci powiedzieć, że z początku to być nas trzech i ten trzeci też mieć smykałka do rządzenia i teraz już go nie być! Ten Goblin uciąć mu głowa i spalić ciało, o! A tak w ogóle to on nam płacić i dawać jedzenie i ja nie chcieć go bić jeśli nie musieć. Co do tego co i kto być w środek, to ja nie wiedzieć. Przejście być małe i ja nie móc wejść, ale niejednokrotnie słyszeć straszne wycie i piski małych stworzeń! Straszne w noc…straszne! A mały Goblin pewnie pójść powiedzieć szef Goblin co się dzieje! A potem i my i wy mieć kłopoty.

Przerażający tyran goblin, który rozpoczyna gromadzenie armii która podbije Cormyr i zaleje świat zieloną masą? Tak, to brzmiało jak coś, co chciałaby zobaczyć Różyczka. I na szczęście, jej życzenia się nie spełniały. Zazwyczaj.
-Hmm, a ten herszt Goblin, to on uciął mu głowę sam, machając toporem mieczem nożem czy innym tasakiem, lub może zrobił jakieś czarne czary błyski piski mistyczne połyski? A może w ten sposób spalił? Bo to musi być jakiś Legendarny Super Goblin, jeśli od tak mu głowę odciął!
Legendarny Goblin z legend goblinów, wódz i mesjasz goblińskiej rasy. Powinna napisać o tym książkę.Ten paskudny przerwał proces dłubania w wielkim nochalu i odpowiedział.
- No on to wojak jest jak się patrzy, takiego Goblina jak ten mieszkający w kopalni to ja żem dawno nie widział! Ja to se nawet powiem, że wasze krasnoludy to nico na niego mają, na śniadanie by je zjadł i jaką zgniłą breją pewno popił, o!
- On mieć wielka magiczna miecz. Ja tylko powiedzieć, że ten miecz być wielka dla mnie, więc ja nie mieć pojęcia jak on go właściwie nosić i się w pół nie złamać…

Troll stał się wyraźnie skonsternowany.
-Ehh, naprawdę?! Niezwykłe, niezwykłe! Ale powiedz mi, on nie ma problemów z tym mieczem? Rozumiesz, no, jak macha to nie zahacza o sufit? A może to dla niego nic i przechodzi przez skałę jak przez masło?! Wasz szef brzmi naprawdę fajnie!
Miecz który wyimaginowała Różyczka był duży. Bardzo duży. Być może za duży. Ale za to epicki! Idealny dla książkowego bohatera.
- No jak on go nosić to w poprzek i trochę po ziemi szorać, wzbudzając sporo kurz i głośne odgłosy. Ale jak on zacząć wywijać pierwszy raz, to ja się musieć przyznać, że…
-…że chciałeś uciec w panice tchórzu jeden, pamiętam jak dziś, ha!

-Nie dziwie się, nie dziwie! Tak szanowna trollowa persona z pewnością wie, kiedy unikać czubka miecza, a kiedy nie. To był bardzo mądry taktyczny manewr, jestem pod wrażeniem, pod wrażeniem. Niziołka pokiwała głową, przytakując. -Właściwie to gdzie go spotkaliście i kiedy? Widujecie go czasem? Szanuje was na tyle i poważa, że sam przychodzi, czy może zaprasza was do swojej sali tronowej, wykładanej diamentami i magicznymi kryształami?
- Eee… no nie. Po prostu se tu mieszkamy i pilnujemy co by nikt tędy nie wchodził. W zamian dostajemy jedzenie i trochę złota, o.
- My go teraz nie widzieć aż tak często, on przychodzić raz w tygodniu przez tunel i dawać lśniące monety, albo kryształki i sporo jedzenie.

Troll pomasował swój żołądek, wyraźnie ucieszony retrospekcją ostatniego posiłku.
-Hoo, złoto! Złoto dobra rzecz. Dużo wam go daje?
- Całkiem, całkiem. Dobrze płaci.
- No! Ja mieć już Eee…no. Tego… ja mieć już 150 krążków uskładane!

Zielony mówiący mniej składnie, choć bardziej rzeczowo wyszczerzył swoje żółte zębiska w zadowoleniu, po tym jak wykonał skomplikowane obliczenie.
-Nigdy nie zastanawialiście się nad zmianą zawodu? Bo wiecie, gdzie indziej płacą lepiej. W mieście, na przykład! Jestem pewna, że w kilku miejscach chętnie przyjęto by trollich wykijdajło. Chociażby by taki pan Leto pewnie by was przyjął do siebie! W końcu to taki prestiż, mieć trolla ochroniarza, a co dopiero dwóch. Ludzie by przychodzili chociażby po to, by na was popatrzeć. No, no, ciekawe ile bym dostała za zwerbowanie takich mężnych jegomościów... Cmoknęła, również coś licząc w głowie.-No, zastanówcie się, a ja muszę coś zrobić, niech Splot będzie z wami!
I sobie poszła. I doszła do bagna i wystającej z niego ręki. Wystająca ręka. Zupełnie jakby ktoś miał mroczny plan skuszenia kogoś, by ją spróbował wyciągnąć, a wtedy cap! Chodź tu drab! Bo naprawdę, co mogło być tak cudownego w tej elfiej dłoni, że nie skończyła jak reszta? Czyżby była magicznie umocniona? Albo była reliktem? Hm. Niziołka podrapała się po głowie, po czym, ignorując gadaninę reszty kompanii, wyciągnęła kanapkę, którą rzuciła do bagna i z dziecięcą ciekawością godną szalonego czarnoksiężnika który sprawdza co się dzieje z ludźmi jeśli polejemy ich tą ciekawą zieloną breją z tamtego planu o bardzo długiej i groźnej nazwie a następnie kopniemy prądem, oglądała rezultaty.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!

Ostatnio edytowane przez Nemo : 08-08-2009 o 19:04.
Nemo jest offline  
Stary 09-08-2009, 17:43   #107
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Minuty mijały, a Błysk jak nie było... tak nie było nadal. Większość przyjęła maski udawanego nerwowego oczekiwania na pojawianie się ich niechlubnej towarzyszki. Kto wszak mógłby w jej wypadku wykazywać się szczerą troską? Najdziwniejsza była w tym wypadku jednak mina tej jedynej osoby, która zapewne szczerze się martwiła. Kruk wyglądał zaprawdę zabawnie - to tak jakby w spojrzeniu takiego na przykład trolla zobaczyć podyktowaną instynktem macierzyńskim, miłość do swojego dziecka. Emanujący zazwyczaj chłodem Kruk był nie na żarty przejęty to też nikt nie zdziwił się, gdy nie wytrzymał napięcia i poszedł śladami swojej towarzyszki. Oczekiwanie przedłużało się nadal i tym razem czekali na dwoje już kompanów.

- Może dopadła ich sprawiedliwość... - zagaił czarodziej lecz nie spotkał się z żadną na to odpowiedzią, chyba żeby liczyć powzięcie decyzji o rozpoczęciu poszukiwań.

Podążył za innymi w czeluście tunelu, z którego wylazły trolle czując większą jeszcze niż na zewnątrz chęć zabicia tej dwójki. To że na zewnątrz sobie z nimi poradzili to nie oznaczało, że w ich żywiole jakim były te jaskinie będzie tak samo.

- Czym Różyczko właściwie zajmowałaś się wcześniej? Zanim wpadłaś w to bagno?.

Czarodziej nie zdążył usłyszeć odpowiedzi jako, że czarna, śmierdząca i zapewne niemniej śmiercionośna breja, nad brzegiem której właśnie się znaleźli wypełniła umysły wszystkich, łącznie z Różą, całkowicie wypychając z nich wszelkie wcześniejsze procesy myślowe. Wtem czarodziej dostrzegł wystającą ponad poziom 'wody', choć słowo 'fetoru' byłoby raczej bardziej właściwe, rękę. Była to ręka całkiem przypominająca ramię niechlubnej elfki, co też spowodowało, iż z ust Jayana samoistnie wydobyły się słowa:

- A nie mówiłem?

Jayan nie należał do osób, które życzą wszyskim wkoło źle, ale choćby nie wiadomo jak się starał to nie potrafił wydobyć ze swojego serca nawet krzty żalu na ten widok - po prostu przyjął fakt śmierci zabójczyni do wiadomości. Jayan miał co do tego złe przeczucia to też nie zastanawiając się długo sięgnął do jednej ze swoich sakw wyciągając stamtąd zakupione ostatnio berło, a z drugiej kawałek oprawionej skóry z wypalonymi na niej runami. Ręce wykonały gesty, usta wypowiedziały słowa i wokół Jayana roztoczyła się cienka warstwa mająca chronić go przed żelastwem goblinów, o których mówiły trolle.

- I co teraz? My powinniśmy dać sobie radę, ale bydlaki, chyba nie…

- Nie da rady. Skoro Błysk nie poradziła sobie z tą pułapką, to my tym bardziej. A nawet jeśli, to zapewne posieka nas następna z kolei. Trzeba nam tu biegłego w swym fachu łowcy nagród, łotrzyka, czy innego watażki...

- Dokładnie. Co by nie mówić o tej elficy to była najkompetentniejszą personą w tym składzie do pokonania tej liny, a jednak to ona została przez linę pokonana. Choć coś mi szepcze na granicy rozumu, że coś lub ktoś pomógł jej zapewne spaść... Różyczko być może twoje ptaszydło mogłoby polecieć na drugą stronę i sprawdzić co tam jest?
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline  
Stary 10-08-2009, 12:56   #108
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Jayan pośpiesznie wykonał kilka mistycznych gestów, tkając swoje zaklęcie ochronne. Stopniowo, wokół maga zaczęły pojawiać się elementy błękitnego, niematerialnego pancerza, owijając szczelnie sylwetkę czaroklety, tylko po to aby za chwilę pozornie zniknąć, oferując dobrze zakamuflowaną, niewidzialną dla gołego oka ochronę przed rozmaitymi zagrożeniami jakie mogły czaić się w tym przeklętym, podziemnym kompleksie. Zarówno specjalistka od magii oferowanej przez bogów, jak i ta od arkanum, bez trudu rozpoznały w owej mistycznej gestykulacji mężczyzny, inkantację Zbroi Maga.

Nim Różyczka zdołała odpowiedzieć swojemu większemu, purpurowemu rozmówcy na zadane pytanie, zebrani przed wielkim dołem podróżnicy dowiedzieli się z pierwszej ręki, co właściwie spotkało niefortunną Błysk. Bijący z niesprecyzowanego źródła fetor stał się mocniejszy, niemal namacalny, kiedy w towarzystwie potępieńczych jęków, powierzchnia breji zafalowała, owijając rzuconą weń niedbale kanapkę szczelną warstwą czerni i wciągając ją w głąb swoich mrocznych odmętów. Teoria niziołczej panny okazała się słuszna. Dół wypełniony smolistą substancją zawierał w sobie coś więcej niż tylko nieruchomą, śmierdzącą ciecz, zaś stworzenia mimo, że przed chwilą spałaszowały pechową elfią zabójczynię, wciąż zdawały się być głodne. Ba, analizując werwę z jaką rzuciły się na ofiarowane im przez niziołczą czarodziejkę jedzenie, ktoś mógłby stwierdzić, że zagłodzone. Nie zdziwiło to większości zebranych nad wyrwą milczących obserwatorów, w końcu ten rodzaj istot żył jedynie po to, aby pochłaniać.
- Jeśli kogoś to ciekawi, to wydaje mi się, że jesteśmy nieco… nieodpowiednio wyekwipowani do walki z czymś takim jak to.
Wnikliwie zauważył Balius, który swoich niewymiarowych, zielonych strażników musiał niestety zostawić za drzwiami, zaś asortyment jego umysłowych sztuczek zdawał się na chwilę obecną ograniczony. Przynajmniej wobec owych potworów. Z powodu zażartej, kłębiącej walki o ofiarowaną kanapkę, ciężko było oszacować ilu bezmózgich przeciwników właściwie znajduje się w zbiorniku, jednak nie podlegało wątpliwości, że czarnych, oblepionych rozkładającą się materią organiczną wrogów jest więcej jak dwóch. Grupa poszukiwaczy przygód mogła w tym momencie spróbować walki ze śluzami, torując sobie tym samym dalszą drogę. Biorąc pod uwagę nikłe zainteresowanie ze strony opozycji, podróżni mogli także względnie bezpiecznie się oddalić, nie ryzykując zmiany swojej profesji na tą stanowiącą obiad rezydentów dołu z zawieszoną liną. To oczywiście wiązałoby się z pozostawieniem sekretów placówki wydobywczej niewyjaśnionymi… jednak pojawiało się kolejne pytanie - Czy w tych pokręconych, ginących w mroku odnogach szybu można było znaleźć cokolwiek cenniejszego niż własne życie?

Obdarowany przez kapłankę magią leczącą, Doris zapewne nie miałby większych problemów z przystąpieniem do walki. Poprzez wypełnienie boską energią, krasnolud czuł się jak nowonarodzony. Nikt inny z kompanii nie odniósł ran w niedawnej bójce z trollami, więc dalsze działania zależały głównie od ich wiary we własne umiejętności, lub od instynktu samozachowawczego. Pozostawało pytanie które z nich okaże się dominujące.
 
Highlander jest offline  
Stary 10-08-2009, 18:47   #109
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Jak długo żyje, przed żadnym przeciwnikiem żem nie spierdalał i pókim świadomy, nie ucieknę.- rzekł brodacz widząc konsternację na twarzach jego towarzyszy, którzy na widok żywych śluzów doszli do takiego stanu zamyślenia. Walczył niegdyś z takim skurwysyństwem. Tamto gówno miało kształt sześcianu i wciągnęło raz jednego z członków jego dawne grupy. Krasnolud na szczęście wytrzymał na bezdechu, tak długo jak pozostali nie załatwili galarety. Ich dowódca skorzystał z runicznej magii ognia, zawartej w swoim toporze, choć Doris nie miał pewności, czy akurat to wpłynęło tak na śluz. –Strategie to żem nie jest, ale to nie jakaś wielka filozofia, podejść do szlamu i mu wykurwić z żelastwa!- krzyknął wojownik. –Mamy przecie specjalistów od magii i takie tam teges szmeges. Choćbym miał stanąć i pełnić rolę muru, między gównem, a wami!- zapewnił kompanów. –Po za tym, jeśli nie ubijem ścierwa, to nie przejdziemy dalej! Ja nie jestem specem od wspinaczek, ale radę sobie dam na linie, tylko nie wiadomo, czy tak samo będzie z Tordekiem, wszakże mąż ma na sobie z trzy funty zbroi! Jak wpadnie i podzieli los naszej martwej towarzyszki, to…- skończył kręcąc głową. –Dlatego propozycja z mojej strony brzmi tak: łapta za broń i do boju, z trollami my se poradzili to z szlamem nie damy rady?-
 
Nefarius jest offline  
Stary 12-08-2009, 15:46   #110
 
Velo's Avatar
 
Reputacja: 1 Velo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znany
Diego przymknął na moment oczy, gładząc jednocześnie pysk wilka, który robił się coraz to bardziej nerwowy w obecności nietypowych stworów. Tęga mina wskazywała, że w toku intensywnych procesów myślowych płodził on plan zaiste diabelski...

...a jeśli nie, to przynajmniej diabelnie prosty.

- Nic to - westchnął tropiciel, rzucając jeszcze raz spojrzeniem w stronę upiornego dołu, który raczył ich zapachami godnymi wiekowego troglodyty. - Trzeba pokonać tą przeszkodę, byle tylko z możliwie najmniejszymi stratami. Moja propozycja jest taka: Różyczka wraz z Tordekiem i Dorisem, jako mający krótszy krok niż reszta, wycofają się z jaskini, na solidną odległość od jej wejścia. Ja tymczasem wraz z resztą zainteresowanych zasypiemy te czarne paskudztwa czym tylko się da, czy to strzałami, czy magią, czy czym tam kto włada. Z tego co wiem wszelkie ożywione galarety nie należą do najszybszych z Faeruńskich istot, tak więc jeśli odpowiednio rozplanujemy uderzenia i ucieczki, powinniśmy bez większych problemów upuścić im nieco krwi, śluzu, czy czym tam one broczą i jednocześnie wypaść biegiem na zewnątrz. Tam do boju rzucimy trolle, będziemy kontynuować gradobicie pocisków, a w razie czego będziemy cofać się do oporu. Jeśli coś nie pójdzie po naszej myśli, to będziemy też mogli po prostu dać dyla.

Diego zrobił wdech i konsekwentny wydech. Długie monologi nie należały do jego ścisłej specjalności.

- Ktoś zechce dodać coś do tego planu? Proponuję obłożyć siebie nawzajem, tudzież najbliższą okolicę, stosownymi zaklęciami, które wspomogą nas w walce. Jeśli chodzi o mnie, to szczytem moich możliwości będzie zachęcie roślin pnących się na zewnątrz, do oplątania naszych wrogów, gdy ci wypełzną z jaskini. Dodatkowo mam nieco magicznych utensyliów, które sprawią, że będę poruszał się nieco szybciej, tak iż mogę robić za wabik, który odda w maszkary pierwszy strzał...
 
Velo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172