Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2009, 13:10   #142
Lance
 
Lance's Avatar
 
Reputacja: 1 Lance nie jest za bardzo znany
Wojownik powstał z klęczek. Przez dłuższą chwilę spoglądał na Andiomene, wyrażając swoją postawą rosnącą podejrzliwość.
Sięgnąwszy w fałdy szat, wojenny brat wyjął skrzekotkę i przyłożył do ust.
- Mingan II, tu brat Gellan. Na razie sytuacja stabilna. Odłącz się i wracaj z powrotem. Zawiadom o akcji adepta Philipa ze Katedry św. Horatiusa, zgodnie z tym, co ci mówiłem. Bez odbioru.
Chwilę później rozległ się delikatny zgrzyt ceramstali, gdy prom odłączył się od Roriana. Zakonnik spojrzał na Andiomene. Ku jej zaskoczeniu – choć starannie maskowanemu – jego oczy powoli przybierały inny wygląd. Nadal niecodzienne, były już jednak bardziej ludzkie.



- Nie tak szybko, siostro - głos zakonnika był cichy, ale stanowczy - Zanim odejdę, chcę wyjaśnić kilka spraw. Po pierwsze, czym jest ta tajemnicza bransoletka, na której tak zależy temu, hmn… Amxowi? O jakiej bombie mówił? Wreszcie, jakie zakazane technologie chcieli zdobyć napastnicy? – Gellan najwyraźniej coś wiedział o przyczynach ataku, choć niewiele; jego głos jednak zazgrzytał - skoro chcieli zdobyć zakazane technologie na Rorianie, załoga okrętu musiała takową dysponować... – Zginął tu Mesto, były mistrz Wojennego Bractwa. Bractwo dowie się o okolicznościach jego śmierci albo za moim pośrednictwem, albo za pośrednictwem najbliższego okrętu wojennego zakonu. Bracia – to zdanie zostało skierowane do Alexandra oraz voroxa, ostentacyjnie zaś – nie do Andiomene; wzrok zakonnika zawisł przy tym na chwilę na Ewangelii Omega, trzymanej przez voroxa - jeśli Mesto był wam przyjacielem, współczuję straty. Jest moim obowiązkiem przynajmniej wykrycie osoby winnej śmierci brata Mesto, a jeśli to możliwe – również jego ukaranie. Współpraca może okazać się pożyteczna. Tym bardziej, jeśli – słowo „jeśli” zaakcentował - winnym jest Albi ibn Hasan, ma on bowiem rozległe koneksje na Istakhr. A jego zbrodnia nie powinna zostać bezkarna. Nie można oczywiście też zapomnieć o tajemniczym porwaniu pani Eleny Decados… – wojownik pochylił głowę z szacunkiem.
W trakcie rozmowy zakonnik był spięty, a powolnie przestawiając ciało zwrócił się w końcu plecami do ściany – aby nie mógł być zaatakowany od tyłu. Niechęć pilota i dziwaczne zachowanie Amxa wyraźnie wzbudziły jego ostrożność.
 
Lance jest offline